piątek, 28 marca 2014

Rozdział 8 Niespodzianka

-Ron proszę Cię – gryfonka spojrzała na swojego najlepszego przyjaciela z błaganiem wypisanym na twarzt – Wiesz, że to dla mnie bardzo ważny dzień i chcę go spędzić  w gronie osób mi najbardziej bliskich.
-I Malfoy musi się do nich zaliczać? – Ron patrzył na dziewczynę z nachmurzoną miną.
-On się naprawdę zmienił i chce zacząć wszystko od nowa. Proszę Ron…
Na twarzy rudzielca pojawił się lekki półuśmiech.
-Niech Ci będzie. Ale robię to tylko dla Ciebie Hermiono.
-Dziękuje – brunetka mocno przytuliła chłopaka
-To o której ta Twoja mini impreza urodzinowa?
-Dzisiaj o 20 – Hermiona uśmiechnęła się szeroko – Muszę lecieć, mam jeszcze sporo roboty a tak mało czasu. Do zobaczenia wieczorem – pocałowała w policzek piegowatą twarz Rona i czym prędzej popędziła do wyjścia.
Prywatny salon prefektów naczelnych uległ totalnej metamorfozie.  Znikła kanapa, na której Hermiona lubiła przesiadywać z dobrą książką w ręku, a na jej miejscu spoczywały kolorowe miękkie pufy do siedzenia,  na środku stał niski stolik do kawy zapełniony przeróżnymi przekąskami  i alkoholem. W całym pokoju panował przyjemny półmrok spowodowany światłem unoszących się w powietrzu świec o ulubionym lawendowym zapachu solenizantki.
Hermiona po długiej i relaksującej kąpieli wyszła w końcu z wanny i osuszyła ręcznikiem każdy centymetr swojego ciała. Wysuszyła włosy za pomocą różdżki i spięła je w luźnego koka, z którego uciekało kilka niesfornych kosmyków otulających jej zaróżowione policzki od gorącej wody .  Po krótkim namyśle zdecydowała się założyć  bordowe rurki i czarną asymetryczną koszulę , na twarzy zrobiła delikatny makijaż podkreślający głębie jej czekoladowych oczu i malinowe usta. Spryskała się swoimi ulubionymi perfumami od Calvina Kleina i z uśmiechem na ustach weszła do salonu.
Gdy blondyn tylko usłyszał za swoimi plecami trzask zamykanych drzwi  od razu odwrócił się w tamtą stronę, a widok  Hermiony zaparł mu dech w piersiach.  Patrzyli na siebie w ciszy przez dłuższą chwilę, aż w końcu Draco postanowił  pierwszy się odezwać.
-Wow – jego błękitne oczy zabłyszczały – Wyglądasz olśniewająco Hermiono – posłał w jej stronę łobuzerski uśmiehc.
-Ty też wyglądasz nie najgorzej Draco – dziewczyna uśmiechnęła się uroczo.
-Mam coś dla Ciebie – blondyn wyciągnął z tylnej kieszeni jeansów małe pudełeczko zawinięte w ozdobny papier – Wszystkiego najlepszego z okazji urodziny Miona.
-Co to takiego? – Hermiona z ciekawością w oczach wzięła od blondyna prezentt. Czym prędzej pozbyła się ozdobnego opakowania  i w rękach trzymała teraz  okryte bordową satyną pudełeczko.  Gdy tylko otworzyła wieczko jej oczom ukazał się złoty łańcuszek, na którym zawieszona była czterolistna koniczyna wysadzana małymi diamencikami.
-To złoto goblinów, więc nie musisz się martwić że zaraz Ci się urwie – ślizgon spojrzał na swoją współlokatorkę – Nie podoba Ci się? – zapytał niepewnie.
-Podoba. Jest naprawdę śliczny, tylko nie mogę go przyjąć musiał kosztować fortunę.
-Nie przyjmuje żadnych zwrotów Hermiono – blondyn uśmiechnął się – Chociaż w ten sposób mogę okazać Ci swoją wdzięczność. A o moje pieniądze się nie martw  Matka zapisała mi w spadku całkiem niezłą sumkę.
-Dziękuje Draco za cudowny prezent – Hermiona przytuliła się mocno do zaskoczonego chłopaka – Pomożesz mi go zapiąć? – podała mu łańcuszek i odwróciła się do niego plecami.
Chłopak drżącymi rękoma wziął  łańcuszek i zapiął go na jej szyi.  W tym samym momencie przejście do salonu otworzyło się i do pomieszczenia weszli roześmiani goście.
-Wszystkiego najlepszego Mionka – Ginny z wielkim uśmiechem na ustach rzuciła się na przyjaciółkę i zamknęła ją w niedźwiedzim uścisku.  Gdy w końcu puściła ledwo oddychającą Hermione wręczyła wielką skrzynkę ozdobioną czerwonozłotymi wstążkami.
Kiedy tylko Hermiona otworzyła skrzynkę z jej ust wydobył się pisk radości.
-Naprawdę jest mój?! – z jej ust nie schodził uśmiech, kiedy ze skrzynki wyciągnęła puchatego, białego kota  z błękitnymi mądrymi oczyma.
-Raczej Twoja  - odpowiedziała jej  z uśmiechem Paris .
-Jest naprawdę piękna – Hermiona ucałowała obydwie dziewczyny – Dziękuje, w końcu będę miała czym wypełnić pustkę po Krzywołapie.
Następna w kolejce była Luna ze swoim oryginalnym prezentem, którym okazał się  obraz przedstawiający słynne Trio z Hogwartu.  Od Harry’ego i Rona dostała opasły tom książki zatytułowany Uwodzicielska Czarownica, ostatnią osobą na której widok oczy Hermiony zapłonęły miłością i szczęściem był Olivier skrywający się za przeolbrzymim bukietem krwistoczerwonych róż. Pocałował ją czule na powitanie i wręczył kwiaty, po czym ku zaskoczeniu Hermiony i wszystkich osób zebranych w pokoju uklęknął na jedno kolano i wyciągnął  z marynarki pudełko, powoli je otworzył a diamentowy pierścionek zalśnił w świetle świec.
-Przysięgam kochać Cię już zawsze i na zawsze. Czy uczynisz ze mnie najszczęśliwszego człowieka na ziemi i wyjdziesz za mnie? – spojrzał na Hermionę, której oczy zaszkliły się od łez.
-Tak – tylko tyle potrafiła z siebie wydusić .
Olivier wsunął pierścionek na jej zgrabny palec i ucałował, po czym zatopił swoje usta w ustach Hermiony.  Właśnie w tym momencie młody, przystojny ślizgon poczuł dziwny ukłucie zazdrości w żołądku. 

***


Impreza powoli się rozkręcała, wszyscy śmiali się i żartowali tak jakby znali się od dobrych paru lat. Granice jakie jeszcze niedawno ich dzieliły pod wpływem dużej ilości alkoholu zatarły się. Nie było podziału na gorszych i lepszych.  Wszyscy względem siebie byli równi, nie liczyło się pochodzenie i status krwi.  Alkohol łączy ludzi.
-Malfoy mogę Cię o coś spytać? – Ron spojrzał na blondyna, który siedział naprzeciwko niego.
-O co chodzi?
-Skąd ta nagła zmiana w Tobie Malfoy? Gdzie ta arogancja i gardzenie innymi?
-Ron! – Hermiona posłała ostrzegawcze spojrzenie przyjacielowi.
-Spokojnie Hermiono – Draco uścisnął delikatnie jej dłoń – Na pewno reszta jest też ciekawa – ślizgon spojrzał po kolei na każdego po czym wziął głęboki wdech i kontynuował – Nigdy nie chciałem być tym kim byłem.  Wszystko przez mojego sadystycznego Ojca.  Odkąd sięgam pamięcią, zawsze wmawiał mi że nie liczy się nic oprócz czystości krwi i pieniędzy bo tylko to daje władzę i szacunek, wpajał we mnie wszystkie swoje idee ,w  które tak bardzo wierzył. Był dumny z tego, że jest śmierciożercą , mówił że to wielki zaszczyt służyć tak potężnemu czarownikowi jakim jest Voldemort. Uczył mnie jak być twardym, pozbawionym jakichkolwiek skrupułów, a za każde okazanie  słabości była kara. Nigdy nie chciałem być w szeregach Czarnego Pana, ale nie dał mi wyboru, wiedział że moim słabym punktem była moja Matka, zagroził że jeśli się nie zgodzę to ją zabije.  Dobrze wiedział, że dla jej bezpieczeństwa zrobiłbym wszystko.   Dzięki bogu po wojnie na mojej drodze spotkałem Paris, to ona wyciągnęła mnie na prostą i sprawiła, że postrzegam teraz świat w całkiem innej perspektywie. Żałuje tego kim byłem i co zrobiłem.  Chcę naprawić wszystkie swoje błędy, chcę stać się lepszym człowiekiem.
-Mam nadzieje, że Ci się uda Malfoy.. – Ron zawahał się na chwilę – Chyba zasługujesz na drugą szansę.
Malfoy zaśmiał się przyjaźnie.
-Jakby kiedyś ktoś mi powiedział, że będę z Tobą pić Weasley to wysłałbym go do świętego Munga.
-Wzajemnie Malfoy  - Ron uniósł swoją szklankę z Ognistą – Za zdrowie solenizantki!

***

Wiem, że krótko i przepraszam OBIECUJE, że kolejne rozdziały będą dłuższe i szybciej będą się ukazywały;)
Czekam z niecierpliwością na wasze opinie ;)
Całuje Avad Ka J

P.S Jeśli któraś z was chciałaby mieć zwiastun opowiadający o jej opowiadaniu to zapraszam na http:dark-trailer.blogspot.com  gdzie jestem jedną z wielu dziewczyn, które zajmują się robieniem zwiastunów ;)  Wszystkie potrzebne informacje znajdziecie w regulaminie ;) 

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 7 Plan

Następnego ranka w Wielkiej Sali jak zwykle panował gwar, spowodowany najnowszymi wiadomościami i coraz bardziej absurdalnymi plotkami na temat rodziny Malfoy’ów.    Młody ślizgon z roztargnieniem wymalowanym na twarzy przechadzał się po salonie tam i z powrotem czekając z  niecierpliwością na swoją współlokatorkę.  Czuł, że powinien zrobić coś dobrego dla tej dziewczyny, która okazała mu tyle współczucia i sympatii, mimo tych wszystkich lat upokorzeń.  Gryfonka w końcu wyszła ze swojego dormitorium i obdarzyła blondyna najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek dane mu było zobaczyć.
-Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – zapytała.
-Tak – wziął głęboki wdech – Mam nadzieje, że nie będziesz miała przeze mnie jakichkolwiek problemów.
-O mnie się nie martw Malfoy .  Czas na nas.
Od tej feralnej nocy w której matka Dracona umarła, obydwoje coraz lepiej się ze sobą dogadywali.  Teraz przemierzali zapełnione już korytarze Hogwartu kierując się w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Szli rozmawiając beztrosko ze sobą, co chwile któreś z nich wybuchało gromkim śmiechem.  Gdyby ktoś ich zobaczył po raz pierwszy nie przypuszczałby, że jeszcze kilka miesięcy temu ta dwójka nienawidziła się z całego serca.   Pewnym krokiem wkroczyli do Wielkiej Sali, nie zwracając uwagi na gapiących się w ich stronę uczniów i nauczycieli Draco odprowadził Hermionę do stolika gryfonów,  pocałował ją w policzek, a kiedy upewnił się że wszyscy usłyszeli jak umawia się z nią na popołudnie z satysfakcją w oczach  usiadł przy stole ślizgonów.
-Co ty wyprawiasz Smoku? – blondyn usłyszał cichy głos swojego najlepszego kumpla przy uchu – Odbiło Ci już kompletnie?
-Nie wiem o czym mówisz Blaise – Draco wzruszył ramionami i zaczął nakładać sobie sporą porcję jajecznicy na talerz.
Mulat jęknął z rezygnacją.
-Czemu akurat ona Malfoy? Od kiedy to bratasz się ze szlamami?
-Nie nazywaj jej tak – blondyn warknął.
-Dobra, dobra – Zabini uniósł ręce w geście rezygnacji – Wolałem poprzednią wersje Malfoya – westchnął – Ale i tak zawsze  będziesz dla mnie jak brat – spojrzenie Zabiniego podążyło w stronę stołu gryfonów gdzie  siedziała Granger – Z bólem serca muszę przyznać Ci Draco, że naprawdę masz świetny gust co do dziewczyn. Granger to teraz niezła sztuka.

***

W tym samym czasie przy stoliki  domu lwa, Hermiona z wielkim apetytem pochłaniała świeże i jeszcze gorące bułki z dżemem truskawkowym, za wszelką cenę starała się ignorować natarczywe spojrzenie jej najlepszego rudego przyjaciela, który świdrował ją wzrokiem odkąd tylko usiadła.
-No dobra Ron – spojrzała na niego wyzywająco – O co chodzi?
-O co chodzi?! – wysyczał w jej stronę  - Od kiedy to bratasz się z wrogiem?
-Daj spokój Ron – brunetka starała się zachować spokój, przypuszczała, że jej przyjaciołom się to nie spodoba, ale najwidoczniej zapomniała jaki  rudzielec potrafi być wybuchowy i zaborczy względem  niej. – Draco nie jest naszym wrogiem.
-No proszę, już nawet sobie mówicie po imieniu? – Twarz Rona nabierała czerwonych kolorów, a jego głos stawał się coraz bardziej donośny.
-Nie rób afery o nic Ronaldzie- głos dziewczyny nabrał teraz wrogości – Nic się przecież nie stało.
-Zdradziłaś nas!! Mnie, Harry’ego Ginny! Przyjaźnisz się ze ŚMIERCIOŻERCĄ!! Więc nie mów mi, że to nie jest nic!
Cała sala z zapartym tchem czekała na rozwój wypadków.  Hermiona czuła jak powoli wściekłość i rozpacz  napiera na nią by za chwilę dać upust wszystkim innym emocją, które od tak dawna się w niej kłębiły. Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej, z całej siły uderzyła  Rudzielca w twarz i czym prędzej opuściła Wielką Salę. 
Draco zmierzył Weasleya wściekłym spojrzeniem i czym prędzej pobiegł za roztrzęsioną gryfonką,  lecz nigdzie nie potrafił jej dostrzec. Instynktownie podążył na błonia, z nadzieją że tam odnajdzie dziewczynę.

Hermiona biegła ile tchu w płucach, łzy całkowicie zasłaniały jej widoczność, lecz to nie było teraz istotne. Nawet w największych ciemnościach bezbłędnie znalazłaby drogę prowadzącą do pokoju Oliviera. Tylko tam mogła znaleźć ukojenie, w ramionach ukochanego mężczyzny.   Komnaty były puste, Hermiona położyła się na wygodnej kanapie w pozycji embrionalnej, a jej wzrok spoglądał na wesoło tańczący ogień w kominku.  Nawet nie poczuła, kiedy  jej roztrzęsione ciało przeniosło się do krainy snów.
Otworzyła oczy i ujrzała naprzeciwko siedzą i zamyśloną postać Oliviera, który się w nią wpatrywał.
-Długo spałam? – zapytała przeciągając się równocześnie jak kotka.
-Trochę -  wychrypiał.
Hermiona czym prędzej wygramoliła się z łóżka, by już po chwili  znaleźć się w bezpiecznych ramionach ukochanego mężczyzny. Przytuliła się do niego wdychając zapach jego odurzających perfum, lecz ku jej zdziwieniu on nie odwzajemnił gestu.
-Wszystko w porządku? – oderwała się od niego i spojrzała w oczy.
-Ty mi powiedz –odpowiedział obojętnym tonem.
-Nie rozumiem – Hermiona zawahała się – O co chodzi?
Olivier ściągnął ją ze swoich kolan i podszedł do kominka.
-Myślisz, że jestem głupi i ślepy? Co to miało znaczyć Hermiono?!
-Chodzi Ci dzisiaj o tą sytuację z Draconem? – gryfonka uśmiechnęła się pod nosem.
-Jeśli chciałaś mnie upokorzyć to Ci się to udało. Od kiedy mnie zdradzasz?
-Słucham?! – dziewczyna zachłysnęła się powietrzem.
-Nie udawaj głupiej Hermiono!  Odkąd ich spotkaliśmy wtedy w klubie, cały czas mówiłaś jak to bardzo go nienawidzisz, że nie raz przez niego cierpiałaś. A teraz co? Jak gdyby nigdy nic pozwalasz mu się całować! – mężczyzna podszedł do barku i nalał sobie do szklanki Ognistej.
Z ust Hermiony wydobył się histeryczny śmiech.
-Nie zdradzam Cię i nigdy nie zdradziłam – spojrzała mu wyzywająco w oczy.
-Nie rób ze mnie idioty! Sam widziałem na własne oczy!
-Chciałam mu po prostu pomóc! To nic nie znaczyło! – w oczach Hermiony panowała furia – Nie wiem co sobie ubzdurałeś w tej swojej głowie, ale to wszystko NIE PRAWDA!   Jesteś głupcem Olivierze, jeśli sądzisz że Cię zdradziłam.
Rozwścieczona dziewczyna czym prędzej opuściła pomieszczenie, trzaskając przy tym drzwiami. Stała teraz w pustej Sali lekcyjnej i kompletnie nie wiedziała gdzie ma się podziać.  Do Harry’ego i Ginny nie mogła pójść bo z pewnością był z nimi Ron.   Wolnym krokiem skierowała się do Pokoju Życzeń, tylko tam mogła znaleźć to co ukoiłoby jej zszargane nerwy.   Przeszła trzy razy wzdłuż ściany, mocno skupiając się na każdym nawet najdrobniejszym szczegółem tego, gdzie chciałaby się znaleźć, by już po chwili zniknąć za magicznymi drzwiami.

***

Draco stał oparty rękoma o parapet i wpatrywał się w  Zakazany Las. Mimo, że jego  błękitne oczy były wpatrzone w jeden punkt, jego myśli błądziły w całkiem innym kierunku. Od kilku godzin po całej szkole i błoniach szukał Granger, lecz nigdzie nie potrafił jej znaleźć. Tak jakby rozpłynęła się w powietrze. Widok kłócącej się gryfonki z jej przygłupawym przyjacielem, który darł się na całe gardło przyprawiał go o dreszcze. Czuł się za to wszystko odpowiedzialny. Jakby się tak nad sobą nie użalał, i nie pozwolił by jego „ja” zapałało sympatią do tej niesamowitej dziewczyny,  to z pewnością zaoszczędził by jej wielu cierpień i niepotrzebnych kłótni.   Musiał przyznać, że przez kilka ostatnich dni w jej towarzystwie pozbył się całkowicie uprzedzeń do mugolaków.
-Na salazara Grenger.. co ty ze mną do cholery robisz? – mruknął do siebie.

Tymczasem Hermiona upajała się zapachem chlorowanej wody, znajdującej się w ogromnym basenie.  Dziewczyna powoli podeszła do leżaka, gdzie znajdował się strój kąpielowy.  Ściągnęła z siebie ciuchy i czym prędzej ubrała na siebie strój. Podeszła do krawędzi basenu i palcami u nóg dotknęła tafli wody. Idealna, dokładnie taka jaką lubiła.    Wzięła głęboki wdech i wskoczyła do basenu, czuła jak woda powoli oczyszcza jej ciało i umysł ze wszystkich problemów i zmartwień.
Po około dwóch godzinach była już tak zmęczona pływaniem, że postanowiła już wracać. Marzyła  w tej chwili tylko o swoim wygodnym i dużym łóżku  w dormitorium.  Wzięła jeszcze szybki prysznic, wysuszyła włosy i z powrotem przebrała się w wygodne ciuchy.  Hermiona szybkim krokiem przemierzała korytarze szkoły. Chciała jak najszybciej dostać się do swojego prywatnego dormitorium, na jej szczęście korytarze powoli zaczynały się robić puste a ona jako prefekt naczelny mogła przebywać na korytarzach zamków nawet po ciszy nocnej.  Odetchnęła z ulgą, gdy tylko ujrzała przytulny salon, który dzieliła wspólnie ze ślizgonem.   Rozejrzała się po pomieszczeniu,  i na sam widok jak zastała na jej ustach po raz pierwszy od rana pojawił się szczery uśmiech. Ogień w komiku delikatnie już przygasał, powodując że w pomieszczeniu panował przyjemny półmrok. Na kanapie z rozczochranymi włosami pochrapywał Draco, a na jego klatce piersiowej spoczywała do połowy przeczytana książka.    Brunetka delikatnie zabrała książkę chłopakowi i odłożyła ją na stolik, następnie opatuliła go szczelnie kocem i  dołożyła drewna do kominka, po czym znikła za drzwiami do swojego dormitorium.
***

Następnego ranka obudził ją zapach kwiatów, był dosłownie wszędzie i subtelnie drażnił jej nozdrza.  Hermiona przeciągnęła się na łóżku i nie otwierając oczu chłonęła ten wspaniały zapach.  Dopiero po parunastu sekundach leniwie otworzyła powieki. Całe jej  dormitorium wręcz tonęło w różnokolorowych kwiatach. Gryfonka zamrugała kilka razy i dopiero po chwili zobaczyła siedzące w kącie mężczyznę.   Brunet podniósł się z siedzenia i po kilku krokach klęczał tuż przed łóżkiem zaskoczonej dziewczyny.
-Przepraszam – wyszeptał – Zachowałem się wczoraj jak totalny idiota, wkurzyłem się gdy zobaczyłem Cię z innym.  Jestem tak cholernie o Ciebie zazdrosny.  Kocham Cię Hermiono, a perspektywa że mogę Cię stracić  doprowadza mnie do białej gorączki..
-Olivier… - zaczęła dziewczyna.
-Paris mi już wszystko wytłumaczyła – spojrzał jej głęboko w oczy – Wybaczysz mi?
-Ciesze się, że w końcu to do Ciebie dotarło – brunetka uśmiechnęła się  i poklepała miejsce na łóżku obok siebie, na co oczy Oliviera zaświeciły się drapieżnie.

***


Powoli wszystko wracało do normy.  Mimo, że Ron dalej chodził nadąsany powoli zaczął akceptować nową przyjaźń swojej najlepszej przyjaciółki z odwiecznym wrogiem. Nawet Harry starał się być miły dla znienawidzonego ślizgona, a wszystko za sprawą jednej, małej upartej dziewczyny, którą traktował jak rodzoną siostrę. Jeśli przyjaźń z Malfoy’em  sprawiała, że czuła się szczęśliwsza to tym bardziej nie miał zamiaru burzyć jej szczęścia.    Dwójka największych wrogów przebywających w swoim towarzystwie nadal wzbudzała kontrowersje, i ciekawskie spojrzenia. Co chwile, ktoś wymyślał niestworzone historie o tym co ta dwójkę tak naprawdę może łączyć, lek nikt tak naprawdę nie mógł przewidzieć miłosnego skandalu jaki będzie miał miejsce w murach Hogwartu.



Rozdział krótki ale zawarłam w nim chyba wszystko to co chciałam ;) 
Przepraszam za tak dlugie przerwy, ale nie potrafie się zmobilizować do zrobienia czegokolwiek ;)  
Mam nadzieje, że wam się spodoba. Czekam na wasze opinie.
Pozdrawiam i Całuje ;*
Avad Ka.