Następnego ranka w Wielkiej Sali jak zwykle panował gwar,
spowodowany najnowszymi wiadomościami i coraz bardziej absurdalnymi plotkami na
temat rodziny Malfoy’ów. Młody ślizgon
z roztargnieniem wymalowanym na twarzy przechadzał się po salonie tam i z
powrotem czekając z niecierpliwością na
swoją współlokatorkę. Czuł, że powinien
zrobić coś dobrego dla tej dziewczyny, która okazała mu tyle współczucia i
sympatii, mimo tych wszystkich lat upokorzeń.
Gryfonka w końcu wyszła ze swojego dormitorium i obdarzyła blondyna
najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek dane mu było zobaczyć.
-Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – zapytała.
-Tak – wziął głęboki wdech – Mam nadzieje, że nie będziesz
miała przeze mnie jakichkolwiek problemów.
-O mnie się nie martw Malfoy . Czas na nas.
Od tej feralnej nocy w której matka Dracona umarła, obydwoje
coraz lepiej się ze sobą dogadywali.
Teraz przemierzali zapełnione już korytarze Hogwartu kierując się w
stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Szli rozmawiając beztrosko ze sobą, co
chwile któreś z nich wybuchało gromkim śmiechem. Gdyby ktoś ich zobaczył po raz pierwszy nie
przypuszczałby, że jeszcze kilka miesięcy temu ta dwójka nienawidziła się z całego
serca. Pewnym krokiem wkroczyli do
Wielkiej Sali, nie zwracając uwagi na gapiących się w ich stronę uczniów i
nauczycieli Draco odprowadził Hermionę do stolika gryfonów, pocałował ją w policzek, a kiedy upewnił się
że wszyscy usłyszeli jak umawia się z nią na popołudnie z satysfakcją w
oczach usiadł przy stole ślizgonów.
-Co ty wyprawiasz Smoku? – blondyn usłyszał cichy głos
swojego najlepszego kumpla przy uchu – Odbiło Ci już kompletnie?
-Nie wiem o czym mówisz Blaise – Draco wzruszył ramionami i
zaczął nakładać sobie sporą porcję jajecznicy na talerz.
Mulat jęknął z rezygnacją.
-Czemu akurat ona Malfoy? Od kiedy to bratasz się ze
szlamami?
-Nie nazywaj jej tak – blondyn warknął.
-Dobra, dobra – Zabini uniósł ręce w geście rezygnacji –
Wolałem poprzednią wersje Malfoya – westchnął – Ale i tak zawsze będziesz dla mnie jak brat – spojrzenie
Zabiniego podążyło w stronę stołu gryfonów gdzie siedziała Granger – Z bólem serca muszę
przyznać Ci Draco, że naprawdę masz świetny gust co do dziewczyn. Granger to
teraz niezła sztuka.
***
W tym samym czasie przy stoliki domu lwa, Hermiona z wielkim apetytem
pochłaniała świeże i jeszcze gorące bułki z dżemem truskawkowym, za wszelką
cenę starała się ignorować natarczywe spojrzenie jej najlepszego rudego przyjaciela,
który świdrował ją wzrokiem odkąd tylko usiadła.
-No dobra Ron – spojrzała na niego wyzywająco – O co chodzi?
-O co chodzi?! – wysyczał w jej stronę - Od kiedy to bratasz się z wrogiem?
-Daj spokój Ron – brunetka starała się zachować spokój, przypuszczała,
że jej przyjaciołom się to nie spodoba, ale najwidoczniej zapomniała jaki rudzielec potrafi być wybuchowy i zaborczy
względem niej. – Draco nie jest naszym
wrogiem.
-No proszę, już nawet sobie mówicie po imieniu? – Twarz Rona
nabierała czerwonych kolorów, a jego głos stawał się coraz bardziej donośny.
-Nie rób afery o nic Ronaldzie- głos dziewczyny nabrał teraz
wrogości – Nic się przecież nie stało.
-Zdradziłaś nas!! Mnie, Harry’ego Ginny! Przyjaźnisz się ze
ŚMIERCIOŻERCĄ!! Więc nie mów mi, że to nie jest nic!
Cała sala z zapartym tchem czekała na rozwój wypadków. Hermiona czuła jak powoli wściekłość i
rozpacz napiera na nią by za chwilę dać
upust wszystkim innym emocją, które od tak dawna się w niej kłębiły. Nie
zastanawiając się ani sekundy dłużej, z całej siły uderzyła Rudzielca w twarz i czym prędzej opuściła
Wielką Salę.
Draco zmierzył Weasleya wściekłym spojrzeniem i czym prędzej
pobiegł za roztrzęsioną gryfonką, lecz
nigdzie nie potrafił jej dostrzec. Instynktownie podążył na błonia, z nadzieją
że tam odnajdzie dziewczynę.
Hermiona biegła ile tchu w płucach, łzy całkowicie
zasłaniały jej widoczność, lecz to nie było teraz istotne. Nawet w największych
ciemnościach bezbłędnie znalazłaby drogę prowadzącą do pokoju Oliviera. Tylko
tam mogła znaleźć ukojenie, w ramionach ukochanego mężczyzny. Komnaty były puste, Hermiona położyła się na
wygodnej kanapie w pozycji embrionalnej, a jej wzrok spoglądał na wesoło
tańczący ogień w kominku. Nawet nie
poczuła, kiedy jej roztrzęsione ciało
przeniosło się do krainy snów.
Otworzyła oczy i ujrzała naprzeciwko siedzą i zamyśloną
postać Oliviera, który się w nią wpatrywał.
-Długo spałam? – zapytała przeciągając się równocześnie jak
kotka.
-Trochę - wychrypiał.
Hermiona czym prędzej wygramoliła się z łóżka, by już po
chwili znaleźć się w bezpiecznych
ramionach ukochanego mężczyzny. Przytuliła się do niego wdychając zapach jego
odurzających perfum, lecz ku jej zdziwieniu on nie odwzajemnił gestu.
-Wszystko w porządku? – oderwała się od niego i spojrzała w
oczy.
-Ty mi powiedz –odpowiedział obojętnym tonem.
-Nie rozumiem – Hermiona zawahała się – O co chodzi?
Olivier ściągnął ją ze swoich kolan i podszedł do kominka.
-Myślisz, że jestem głupi i ślepy? Co to miało znaczyć
Hermiono?!
-Chodzi Ci dzisiaj o tą sytuację z Draconem? – gryfonka
uśmiechnęła się pod nosem.
-Jeśli chciałaś mnie upokorzyć to Ci się to udało. Od kiedy
mnie zdradzasz?
-Słucham?! – dziewczyna zachłysnęła się powietrzem.
-Nie udawaj głupiej Hermiono! Odkąd ich spotkaliśmy wtedy w klubie, cały
czas mówiłaś jak to bardzo go nienawidzisz, że nie raz przez niego cierpiałaś.
A teraz co? Jak gdyby nigdy nic pozwalasz mu się całować! – mężczyzna podszedł
do barku i nalał sobie do szklanki Ognistej.
Z ust Hermiony wydobył się histeryczny śmiech.
-Nie zdradzam Cię i nigdy nie zdradziłam – spojrzała mu
wyzywająco w oczy.
-Nie rób ze mnie idioty! Sam widziałem na własne oczy!
-Chciałam mu po prostu pomóc! To nic nie znaczyło! – w
oczach Hermiony panowała furia – Nie wiem co sobie ubzdurałeś w tej swojej
głowie, ale to wszystko NIE PRAWDA!
Jesteś głupcem Olivierze, jeśli sądzisz że Cię zdradziłam.
Rozwścieczona dziewczyna czym prędzej opuściła
pomieszczenie, trzaskając przy tym drzwiami. Stała teraz w pustej Sali
lekcyjnej i kompletnie nie wiedziała gdzie ma się podziać. Do Harry’ego i Ginny nie mogła pójść bo z
pewnością był z nimi Ron. Wolnym
krokiem skierowała się do Pokoju Życzeń, tylko tam mogła znaleźć to co ukoiłoby
jej zszargane nerwy. Przeszła trzy razy
wzdłuż ściany, mocno skupiając się na każdym nawet najdrobniejszym szczegółem
tego, gdzie chciałaby się znaleźć, by już po chwili zniknąć za magicznymi
drzwiami.
***
Draco stał oparty rękoma o parapet i wpatrywał się w Zakazany Las. Mimo, że jego błękitne oczy były wpatrzone w jeden punkt,
jego myśli błądziły w całkiem innym kierunku. Od kilku godzin po całej szkole i
błoniach szukał Granger, lecz nigdzie nie potrafił jej znaleźć. Tak jakby
rozpłynęła się w powietrze. Widok kłócącej się gryfonki z jej przygłupawym
przyjacielem, który darł się na całe gardło przyprawiał go o dreszcze. Czuł się
za to wszystko odpowiedzialny. Jakby się tak nad sobą nie użalał, i nie
pozwolił by jego „ja” zapałało sympatią do tej niesamowitej dziewczyny, to z pewnością zaoszczędził by jej wielu cierpień
i niepotrzebnych kłótni. Musiał
przyznać, że przez kilka ostatnich dni w jej towarzystwie pozbył się całkowicie
uprzedzeń do mugolaków.
-Na salazara Grenger.. co ty ze mną do cholery robisz? –
mruknął do siebie.
Tymczasem Hermiona upajała się zapachem chlorowanej wody,
znajdującej się w ogromnym basenie.
Dziewczyna powoli podeszła do leżaka, gdzie znajdował się strój
kąpielowy. Ściągnęła z siebie ciuchy i
czym prędzej ubrała na siebie strój. Podeszła do krawędzi basenu i palcami u
nóg dotknęła tafli wody. Idealna, dokładnie taka jaką lubiła. Wzięła głęboki wdech i wskoczyła do basenu,
czuła jak woda powoli oczyszcza jej ciało i umysł ze wszystkich problemów i
zmartwień.
Po około dwóch godzinach była już tak zmęczona pływaniem, że
postanowiła już wracać. Marzyła w tej
chwili tylko o swoim wygodnym i dużym łóżku
w dormitorium. Wzięła jeszcze
szybki prysznic, wysuszyła włosy i z powrotem przebrała się w wygodne
ciuchy. Hermiona szybkim krokiem
przemierzała korytarze szkoły. Chciała jak najszybciej dostać się do swojego
prywatnego dormitorium, na jej szczęście korytarze powoli zaczynały się robić
puste a ona jako prefekt naczelny mogła przebywać na korytarzach zamków nawet
po ciszy nocnej. Odetchnęła z ulgą, gdy
tylko ujrzała przytulny salon, który dzieliła wspólnie ze ślizgonem. Rozejrzała się po pomieszczeniu, i na sam widok jak zastała na jej ustach po
raz pierwszy od rana pojawił się szczery uśmiech. Ogień w komiku delikatnie już
przygasał, powodując że w pomieszczeniu panował przyjemny półmrok. Na kanapie z
rozczochranymi włosami pochrapywał Draco, a na jego klatce piersiowej
spoczywała do połowy przeczytana książka.
Brunetka delikatnie zabrała książkę chłopakowi i odłożyła ją na stolik,
następnie opatuliła go szczelnie kocem i
dołożyła drewna do kominka, po czym znikła za drzwiami do swojego
dormitorium.
***
Następnego ranka obudził ją zapach kwiatów, był dosłownie
wszędzie i subtelnie drażnił jej nozdrza.
Hermiona przeciągnęła się na łóżku i nie otwierając oczu chłonęła ten
wspaniały zapach. Dopiero po parunastu
sekundach leniwie otworzyła powieki. Całe jej
dormitorium wręcz tonęło w różnokolorowych kwiatach. Gryfonka zamrugała
kilka razy i dopiero po chwili zobaczyła siedzące w kącie mężczyznę. Brunet podniósł się z siedzenia i po kilku
krokach klęczał tuż przed łóżkiem zaskoczonej dziewczyny.
-Przepraszam – wyszeptał – Zachowałem się wczoraj jak
totalny idiota, wkurzyłem się gdy zobaczyłem Cię z innym. Jestem tak cholernie o Ciebie zazdrosny. Kocham Cię Hermiono, a perspektywa że mogę
Cię stracić doprowadza mnie do białej
gorączki..
-Olivier… - zaczęła dziewczyna.
-Paris mi już wszystko wytłumaczyła – spojrzał jej głęboko w
oczy – Wybaczysz mi?
-Ciesze się, że w końcu to do Ciebie dotarło – brunetka
uśmiechnęła się i poklepała miejsce na
łóżku obok siebie, na co oczy Oliviera zaświeciły się drapieżnie.
***
Powoli wszystko wracało do normy. Mimo, że Ron dalej chodził nadąsany powoli
zaczął akceptować nową przyjaźń swojej najlepszej przyjaciółki z odwiecznym
wrogiem. Nawet Harry starał się być miły dla znienawidzonego ślizgona, a
wszystko za sprawą jednej, małej upartej dziewczyny, którą traktował jak
rodzoną siostrę. Jeśli przyjaźń z Malfoy’em
sprawiała, że czuła się szczęśliwsza to tym bardziej nie miał zamiaru
burzyć jej szczęścia. Dwójka największych wrogów przebywających w
swoim towarzystwie nadal wzbudzała kontrowersje, i ciekawskie spojrzenia. Co
chwile, ktoś wymyślał niestworzone historie o tym co ta dwójkę tak naprawdę
może łączyć, lek nikt tak naprawdę nie mógł przewidzieć miłosnego skandalu jaki
będzie miał miejsce w murach Hogwartu.
Rozdział krótki ale zawarłam w nim chyba wszystko to co chciałam ;)
Przepraszam za tak dlugie przerwy, ale nie potrafie się zmobilizować do zrobienia czegokolwiek ;)
Mam nadzieje, że wam się spodoba. Czekam na wasze opinie.
Pozdrawiam i Całuje ;*
Avad Ka.
Cudowny, coraz bardziej wciąga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
la_tua_cantante_
Miło, że wróciłaś :) Rozdział jest oczywiście boski ♥ Najbardziej spodobało mi się ostanie zdanie. Już się nie mogę doczekać tego zamieszania :D Cóż pozostaje mi tylko życzyć Ci weny i czasu na pisanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Super, że już jesteś :)
OdpowiedzUsuńMiłosny skandal powiadasz ? Pewnie wszyscy dowiedzą się, że ona jest z Oliverem, to zburzy ich związek, a ona będzie z Draco :D
Heh.. Ja jasnowidz ;d
Rozdział oczywiście genialny !
Dramione True Love <3
Tyle pytań a tak mało odpowiedzi. ;) Już sie nie moge doczekać kolejnego rozdziału :D weny życzę ^-^
OdpowiedzUsuńJej. Tak się cieszę że wróciłas. Rozdział świetny. Polubialam olivera. Gdyby nie fakt, że ti Dramione chciałabym aby był z miona :3
OdpowiedzUsuńJej świetny rozdział, taki... miły. To było takie słodkie jak ona się dogaduje z Draco.
OdpowiedzUsuńAle ten Olivier... nie bardzo go lubię. Rozumiem że był zazdrosny, ale trochę przesadził -.-
W każdym razie nie mogę się już doczekać tytułowego skandalu ;)
Mam nadzieję, że szybko napiszesz nowy rozdział
Pozdrawiam, życzę duuuuużo weny
~Julla
JEJJU! Wspaniały rozdział. Ciesze sie ze wrocilas. Nienawidze oliviera z calego serca, nie kocha on hermy prawdziwa miloscia, zakazuje jej wszystkiego i wszystkich, traktuje ja jak wlasna rzecz. Yay!! Ale sie rozpisalam:) a draco? Delikatny, tajemniczy a zarazem zalamany wczesna smiercia matki. Super opisujesz scenki miony i draconka, jest klimat. Pa! Weny.
Usuń▶Ola◀
▪
Rozdział super ale tak długo nie wchodziłam na bloga że musiałam przeczytać poprzednie rozdziały jeszcze raz żeby wiedzieć o co chodzi. :) Życzę weny i czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alice
świetny rozdział zresztą jak cały Twój blog. Cieszę się, że w końcu coś napisałaś. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńMoja opinia jest taka, że ... rozdział bardzo mi się podobał ;P Oliver zareagował dość gwałtownie, no cóż, taka miłość ;P zakochani mężczyźni tak mają ;p Oliver jest super, ale Draco jest lepszy, tajemniczy, niebezpieczny, w końcu zakazany owoc smakuje najlepiej ;D A Ron w końcu jakoś to zaakceptuje, może też znajdzie sobie jakąś śliczną Ślizgoneczkę do parki ;P Nigdy nic nie wiadomo ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
hgwk.blogspot.com
znalazłam Twój blog przypadkiem i można powiedzieć, że go pokochałam
OdpowiedzUsuńbardzo fajna historia, są też nowe postacie, które są dosyć ciekawym zjawiskiem. Mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się dosyć często
pozdrawiam
http://dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com/
Wciąga.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na kolejny. Nie popełniasz zbyt wielu błędów.
Rozdział genialny.
Łowczyni Cieni.
Oliver coraz bardziej mnie wkurza. niech spada on naszej Mionki! :D
OdpowiedzUsuńWkurzył mnie ten cały Olivier, swoim bezpodstawnymi oskarżeniami. Przecież to Draco pocałował ją w policzek! Jezu jak ja nie lubię zazdrośników ;/ W sumie to Malfoy nie próżnuję oby jak najszybciej byli razem! Ronowi jakoś szybko przeszła złość, trochę dziwne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!