poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 7 Plan

Następnego ranka w Wielkiej Sali jak zwykle panował gwar, spowodowany najnowszymi wiadomościami i coraz bardziej absurdalnymi plotkami na temat rodziny Malfoy’ów.    Młody ślizgon z roztargnieniem wymalowanym na twarzy przechadzał się po salonie tam i z powrotem czekając z  niecierpliwością na swoją współlokatorkę.  Czuł, że powinien zrobić coś dobrego dla tej dziewczyny, która okazała mu tyle współczucia i sympatii, mimo tych wszystkich lat upokorzeń.  Gryfonka w końcu wyszła ze swojego dormitorium i obdarzyła blondyna najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek dane mu było zobaczyć.
-Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – zapytała.
-Tak – wziął głęboki wdech – Mam nadzieje, że nie będziesz miała przeze mnie jakichkolwiek problemów.
-O mnie się nie martw Malfoy .  Czas na nas.
Od tej feralnej nocy w której matka Dracona umarła, obydwoje coraz lepiej się ze sobą dogadywali.  Teraz przemierzali zapełnione już korytarze Hogwartu kierując się w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Szli rozmawiając beztrosko ze sobą, co chwile któreś z nich wybuchało gromkim śmiechem.  Gdyby ktoś ich zobaczył po raz pierwszy nie przypuszczałby, że jeszcze kilka miesięcy temu ta dwójka nienawidziła się z całego serca.   Pewnym krokiem wkroczyli do Wielkiej Sali, nie zwracając uwagi na gapiących się w ich stronę uczniów i nauczycieli Draco odprowadził Hermionę do stolika gryfonów,  pocałował ją w policzek, a kiedy upewnił się że wszyscy usłyszeli jak umawia się z nią na popołudnie z satysfakcją w oczach  usiadł przy stole ślizgonów.
-Co ty wyprawiasz Smoku? – blondyn usłyszał cichy głos swojego najlepszego kumpla przy uchu – Odbiło Ci już kompletnie?
-Nie wiem o czym mówisz Blaise – Draco wzruszył ramionami i zaczął nakładać sobie sporą porcję jajecznicy na talerz.
Mulat jęknął z rezygnacją.
-Czemu akurat ona Malfoy? Od kiedy to bratasz się ze szlamami?
-Nie nazywaj jej tak – blondyn warknął.
-Dobra, dobra – Zabini uniósł ręce w geście rezygnacji – Wolałem poprzednią wersje Malfoya – westchnął – Ale i tak zawsze  będziesz dla mnie jak brat – spojrzenie Zabiniego podążyło w stronę stołu gryfonów gdzie  siedziała Granger – Z bólem serca muszę przyznać Ci Draco, że naprawdę masz świetny gust co do dziewczyn. Granger to teraz niezła sztuka.

***

W tym samym czasie przy stoliki  domu lwa, Hermiona z wielkim apetytem pochłaniała świeże i jeszcze gorące bułki z dżemem truskawkowym, za wszelką cenę starała się ignorować natarczywe spojrzenie jej najlepszego rudego przyjaciela, który świdrował ją wzrokiem odkąd tylko usiadła.
-No dobra Ron – spojrzała na niego wyzywająco – O co chodzi?
-O co chodzi?! – wysyczał w jej stronę  - Od kiedy to bratasz się z wrogiem?
-Daj spokój Ron – brunetka starała się zachować spokój, przypuszczała, że jej przyjaciołom się to nie spodoba, ale najwidoczniej zapomniała jaki  rudzielec potrafi być wybuchowy i zaborczy względem  niej. – Draco nie jest naszym wrogiem.
-No proszę, już nawet sobie mówicie po imieniu? – Twarz Rona nabierała czerwonych kolorów, a jego głos stawał się coraz bardziej donośny.
-Nie rób afery o nic Ronaldzie- głos dziewczyny nabrał teraz wrogości – Nic się przecież nie stało.
-Zdradziłaś nas!! Mnie, Harry’ego Ginny! Przyjaźnisz się ze ŚMIERCIOŻERCĄ!! Więc nie mów mi, że to nie jest nic!
Cała sala z zapartym tchem czekała na rozwój wypadków.  Hermiona czuła jak powoli wściekłość i rozpacz  napiera na nią by za chwilę dać upust wszystkim innym emocją, które od tak dawna się w niej kłębiły. Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej, z całej siły uderzyła  Rudzielca w twarz i czym prędzej opuściła Wielką Salę. 
Draco zmierzył Weasleya wściekłym spojrzeniem i czym prędzej pobiegł za roztrzęsioną gryfonką,  lecz nigdzie nie potrafił jej dostrzec. Instynktownie podążył na błonia, z nadzieją że tam odnajdzie dziewczynę.

Hermiona biegła ile tchu w płucach, łzy całkowicie zasłaniały jej widoczność, lecz to nie było teraz istotne. Nawet w największych ciemnościach bezbłędnie znalazłaby drogę prowadzącą do pokoju Oliviera. Tylko tam mogła znaleźć ukojenie, w ramionach ukochanego mężczyzny.   Komnaty były puste, Hermiona położyła się na wygodnej kanapie w pozycji embrionalnej, a jej wzrok spoglądał na wesoło tańczący ogień w kominku.  Nawet nie poczuła, kiedy  jej roztrzęsione ciało przeniosło się do krainy snów.
Otworzyła oczy i ujrzała naprzeciwko siedzą i zamyśloną postać Oliviera, który się w nią wpatrywał.
-Długo spałam? – zapytała przeciągając się równocześnie jak kotka.
-Trochę -  wychrypiał.
Hermiona czym prędzej wygramoliła się z łóżka, by już po chwili  znaleźć się w bezpiecznych ramionach ukochanego mężczyzny. Przytuliła się do niego wdychając zapach jego odurzających perfum, lecz ku jej zdziwieniu on nie odwzajemnił gestu.
-Wszystko w porządku? – oderwała się od niego i spojrzała w oczy.
-Ty mi powiedz –odpowiedział obojętnym tonem.
-Nie rozumiem – Hermiona zawahała się – O co chodzi?
Olivier ściągnął ją ze swoich kolan i podszedł do kominka.
-Myślisz, że jestem głupi i ślepy? Co to miało znaczyć Hermiono?!
-Chodzi Ci dzisiaj o tą sytuację z Draconem? – gryfonka uśmiechnęła się pod nosem.
-Jeśli chciałaś mnie upokorzyć to Ci się to udało. Od kiedy mnie zdradzasz?
-Słucham?! – dziewczyna zachłysnęła się powietrzem.
-Nie udawaj głupiej Hermiono!  Odkąd ich spotkaliśmy wtedy w klubie, cały czas mówiłaś jak to bardzo go nienawidzisz, że nie raz przez niego cierpiałaś. A teraz co? Jak gdyby nigdy nic pozwalasz mu się całować! – mężczyzna podszedł do barku i nalał sobie do szklanki Ognistej.
Z ust Hermiony wydobył się histeryczny śmiech.
-Nie zdradzam Cię i nigdy nie zdradziłam – spojrzała mu wyzywająco w oczy.
-Nie rób ze mnie idioty! Sam widziałem na własne oczy!
-Chciałam mu po prostu pomóc! To nic nie znaczyło! – w oczach Hermiony panowała furia – Nie wiem co sobie ubzdurałeś w tej swojej głowie, ale to wszystko NIE PRAWDA!   Jesteś głupcem Olivierze, jeśli sądzisz że Cię zdradziłam.
Rozwścieczona dziewczyna czym prędzej opuściła pomieszczenie, trzaskając przy tym drzwiami. Stała teraz w pustej Sali lekcyjnej i kompletnie nie wiedziała gdzie ma się podziać.  Do Harry’ego i Ginny nie mogła pójść bo z pewnością był z nimi Ron.   Wolnym krokiem skierowała się do Pokoju Życzeń, tylko tam mogła znaleźć to co ukoiłoby jej zszargane nerwy.   Przeszła trzy razy wzdłuż ściany, mocno skupiając się na każdym nawet najdrobniejszym szczegółem tego, gdzie chciałaby się znaleźć, by już po chwili zniknąć za magicznymi drzwiami.

***

Draco stał oparty rękoma o parapet i wpatrywał się w  Zakazany Las. Mimo, że jego  błękitne oczy były wpatrzone w jeden punkt, jego myśli błądziły w całkiem innym kierunku. Od kilku godzin po całej szkole i błoniach szukał Granger, lecz nigdzie nie potrafił jej znaleźć. Tak jakby rozpłynęła się w powietrze. Widok kłócącej się gryfonki z jej przygłupawym przyjacielem, który darł się na całe gardło przyprawiał go o dreszcze. Czuł się za to wszystko odpowiedzialny. Jakby się tak nad sobą nie użalał, i nie pozwolił by jego „ja” zapałało sympatią do tej niesamowitej dziewczyny,  to z pewnością zaoszczędził by jej wielu cierpień i niepotrzebnych kłótni.   Musiał przyznać, że przez kilka ostatnich dni w jej towarzystwie pozbył się całkowicie uprzedzeń do mugolaków.
-Na salazara Grenger.. co ty ze mną do cholery robisz? – mruknął do siebie.

Tymczasem Hermiona upajała się zapachem chlorowanej wody, znajdującej się w ogromnym basenie.  Dziewczyna powoli podeszła do leżaka, gdzie znajdował się strój kąpielowy.  Ściągnęła z siebie ciuchy i czym prędzej ubrała na siebie strój. Podeszła do krawędzi basenu i palcami u nóg dotknęła tafli wody. Idealna, dokładnie taka jaką lubiła.    Wzięła głęboki wdech i wskoczyła do basenu, czuła jak woda powoli oczyszcza jej ciało i umysł ze wszystkich problemów i zmartwień.
Po około dwóch godzinach była już tak zmęczona pływaniem, że postanowiła już wracać. Marzyła  w tej chwili tylko o swoim wygodnym i dużym łóżku  w dormitorium.  Wzięła jeszcze szybki prysznic, wysuszyła włosy i z powrotem przebrała się w wygodne ciuchy.  Hermiona szybkim krokiem przemierzała korytarze szkoły. Chciała jak najszybciej dostać się do swojego prywatnego dormitorium, na jej szczęście korytarze powoli zaczynały się robić puste a ona jako prefekt naczelny mogła przebywać na korytarzach zamków nawet po ciszy nocnej.  Odetchnęła z ulgą, gdy tylko ujrzała przytulny salon, który dzieliła wspólnie ze ślizgonem.   Rozejrzała się po pomieszczeniu,  i na sam widok jak zastała na jej ustach po raz pierwszy od rana pojawił się szczery uśmiech. Ogień w komiku delikatnie już przygasał, powodując że w pomieszczeniu panował przyjemny półmrok. Na kanapie z rozczochranymi włosami pochrapywał Draco, a na jego klatce piersiowej spoczywała do połowy przeczytana książka.    Brunetka delikatnie zabrała książkę chłopakowi i odłożyła ją na stolik, następnie opatuliła go szczelnie kocem i  dołożyła drewna do kominka, po czym znikła za drzwiami do swojego dormitorium.
***

Następnego ranka obudził ją zapach kwiatów, był dosłownie wszędzie i subtelnie drażnił jej nozdrza.  Hermiona przeciągnęła się na łóżku i nie otwierając oczu chłonęła ten wspaniały zapach.  Dopiero po parunastu sekundach leniwie otworzyła powieki. Całe jej  dormitorium wręcz tonęło w różnokolorowych kwiatach. Gryfonka zamrugała kilka razy i dopiero po chwili zobaczyła siedzące w kącie mężczyznę.   Brunet podniósł się z siedzenia i po kilku krokach klęczał tuż przed łóżkiem zaskoczonej dziewczyny.
-Przepraszam – wyszeptał – Zachowałem się wczoraj jak totalny idiota, wkurzyłem się gdy zobaczyłem Cię z innym.  Jestem tak cholernie o Ciebie zazdrosny.  Kocham Cię Hermiono, a perspektywa że mogę Cię stracić  doprowadza mnie do białej gorączki..
-Olivier… - zaczęła dziewczyna.
-Paris mi już wszystko wytłumaczyła – spojrzał jej głęboko w oczy – Wybaczysz mi?
-Ciesze się, że w końcu to do Ciebie dotarło – brunetka uśmiechnęła się  i poklepała miejsce na łóżku obok siebie, na co oczy Oliviera zaświeciły się drapieżnie.

***


Powoli wszystko wracało do normy.  Mimo, że Ron dalej chodził nadąsany powoli zaczął akceptować nową przyjaźń swojej najlepszej przyjaciółki z odwiecznym wrogiem. Nawet Harry starał się być miły dla znienawidzonego ślizgona, a wszystko za sprawą jednej, małej upartej dziewczyny, którą traktował jak rodzoną siostrę. Jeśli przyjaźń z Malfoy’em  sprawiała, że czuła się szczęśliwsza to tym bardziej nie miał zamiaru burzyć jej szczęścia.    Dwójka największych wrogów przebywających w swoim towarzystwie nadal wzbudzała kontrowersje, i ciekawskie spojrzenia. Co chwile, ktoś wymyślał niestworzone historie o tym co ta dwójkę tak naprawdę może łączyć, lek nikt tak naprawdę nie mógł przewidzieć miłosnego skandalu jaki będzie miał miejsce w murach Hogwartu.



Rozdział krótki ale zawarłam w nim chyba wszystko to co chciałam ;) 
Przepraszam za tak dlugie przerwy, ale nie potrafie się zmobilizować do zrobienia czegokolwiek ;)  
Mam nadzieje, że wam się spodoba. Czekam na wasze opinie.
Pozdrawiam i Całuje ;*
Avad Ka.

14 komentarzy:

  1. Cudowny, coraz bardziej wciąga.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło, że wróciłaś :) Rozdział jest oczywiście boski ♥ Najbardziej spodobało mi się ostanie zdanie. Już się nie mogę doczekać tego zamieszania :D Cóż pozostaje mi tylko życzyć Ci weny i czasu na pisanie :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że już jesteś :)
    Miłosny skandal powiadasz ? Pewnie wszyscy dowiedzą się, że ona jest z Oliverem, to zburzy ich związek, a ona będzie z Draco :D
    Heh.. Ja jasnowidz ;d
    Rozdział oczywiście genialny !
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle pytań a tak mało odpowiedzi. ;) Już sie nie moge doczekać kolejnego rozdziału :D weny życzę ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej. Tak się cieszę że wróciłas. Rozdział świetny. Polubialam olivera. Gdyby nie fakt, że ti Dramione chciałabym aby był z miona :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej świetny rozdział, taki... miły. To było takie słodkie jak ona się dogaduje z Draco.
    Ale ten Olivier... nie bardzo go lubię. Rozumiem że był zazdrosny, ale trochę przesadził -.-
    W każdym razie nie mogę się już doczekać tytułowego skandalu ;)
    Mam nadzieję, że szybko napiszesz nowy rozdział

    Pozdrawiam, życzę duuuuużo weny
    ~Julla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEJJU! Wspaniały rozdział. Ciesze sie ze wrocilas. Nienawidze oliviera z calego serca, nie kocha on hermy prawdziwa miloscia, zakazuje jej wszystkiego i wszystkich, traktuje ja jak wlasna rzecz. Yay!! Ale sie rozpisalam:) a draco? Delikatny, tajemniczy a zarazem zalamany wczesna smiercia matki. Super opisujesz scenki miony i draconka, jest klimat. Pa! Weny.
      ▶Ola◀

      Usuń
  7. Rozdział super ale tak długo nie wchodziłam na bloga że musiałam przeczytać poprzednie rozdziały jeszcze raz żeby wiedzieć o co chodzi. :) Życzę weny i czekam na nn ;)
    Pozdrawiam,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział zresztą jak cały Twój blog. Cieszę się, że w końcu coś napisałaś. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja opinia jest taka, że ... rozdział bardzo mi się podobał ;P Oliver zareagował dość gwałtownie, no cóż, taka miłość ;P zakochani mężczyźni tak mają ;p Oliver jest super, ale Draco jest lepszy, tajemniczy, niebezpieczny, w końcu zakazany owoc smakuje najlepiej ;D A Ron w końcu jakoś to zaakceptuje, może też znajdzie sobie jakąś śliczną Ślizgoneczkę do parki ;P Nigdy nic nie wiadomo ;D
    pozdrawiam
    hgwk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. znalazłam Twój blog przypadkiem i można powiedzieć, że go pokochałam
    bardzo fajna historia, są też nowe postacie, które są dosyć ciekawym zjawiskiem. Mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się dosyć często
    pozdrawiam
    http://dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Wciąga.
    Niecierpliwie czekam na kolejny. Nie popełniasz zbyt wielu błędów.
    Rozdział genialny.
    Łowczyni Cieni.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oliver coraz bardziej mnie wkurza. niech spada on naszej Mionki! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Wkurzył mnie ten cały Olivier, swoim bezpodstawnymi oskarżeniami. Przecież to Draco pocałował ją w policzek! Jezu jak ja nie lubię zazdrośników ;/ W sumie to Malfoy nie próżnuję oby jak najszybciej byli razem! Ronowi jakoś szybko przeszła złość, trochę dziwne...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń