Na prawdę was bardzo przepraszam, ale nie dałam rady czegokolwiek napisać w tamtym tygodniu ;)
Przepraszam również za to, że tak trochę krótki mi wyszedł ten rozdział ale za bardzo was rozpieszczać też nie mogę ;) Mam nadzieje, że ten rozdział nie wyszedł mi za bardzo przesłodzony.
Pozdrawiam Avad Ka ;*
ps. Jeśli ktokolwiek ma do mnie jakieś pytania to może je dodać na czacie po prawej stronie bloga tuż pod Followers ;)
ps. Jeśli ktokolwiek ma do mnie jakieś pytania to może je dodać na czacie po prawej stronie bloga tuż pod Followers ;)
Draco i Hermiona
weszli do przedpokoju i zrzucili z siebie ciężkie, ale ciepłe płaszcze,
które skutecznie chroniły ich przed zimnym, mroźnym powietrzem. Odkąd opuścili cmentarz, żadne z nich nie
odezwało się ani słowem na temat liściku, który znaleźli. Obydwoje doskonale
zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji i postanowili zachować wzmożoną
czujność, mimo że nie wiedzieli co dokładnie ma na myśli Malfoy Senior.
Diego otrzepał się z roztopionego już śniegu, który przywarł
do jego miękkiego futra i wesoło merdając ogonem pobiegł do salonu i wygodnie
rozłożył się przed kominkiem, gdzie czekała już na niego ulubiona piszcząca
kaczka.
-Hermiona mamy gościa – powiedziała Jane witając się z
córką.
-Wujek Ben do nas przyjechał? – uśmiechnęła się do matki.
-Cześć - po plecach Hermiony
przeszły ciarki kiedy usłyszała znajomy głos.
Olivier opierał się o framugę drzwi prowadzących do salonu o
uważnie się wpatrywał się w zaskoczoną gryfonkę.
-Co on tutaj robi?
Cały jej entuzjazm w jednej chwili prysł jak bańka mydlana.
-Chciałem z tobą porozmawiać – odpowiedział jej.
-Mamo możesz powiedzieć temu Panu, że nie mam ochoty na
jakąkolwiek rozmowę z nim? - powiedziała
do matki, nie zaszczycając Oliviera nawet krótkim, przelotnym spojrzeniem.
-Nie zajmę Ci wiele czasu – nalegał.
Hermiona westchnęła poirytowana. Chyba nie dane jej było
spędzić całych świąt w spokoju. Najpierw dziwny liścik od Lucjusza, a teraz
jeszcze na dokładkę musi użerać się ze swoim byłym.
-Wyjdźmy na zewnątrz –powiedziała w końcu, narzucając na
siebie z powrotem płaszcz.
Olivier posłusznie podążył za Hermioną, wymieniając po
drodze złowrogie spojrzenie z blondynem, który posłał mu jeden ze swoich ironicznych
uśmiechów.
Dziewczyna wraz z brunetem wyszli do ośnieżonego ogrodu,
natomiast Draco dalej stał w przedpokoju i
przyglądał się wszystkiemu przez uchylone drzwi. W każdej chwili był
gotów interweniować.
-O co chodzi? – Hermiona skrzyżowała ręce na piersi i z
wyczekiwaniem spojrzała na bruneta.
-Nie miałem jeszcze okazji Cię przeprosić – zaczął – Wiem,
że popełniłem największy błąd swojego życia, ale chcę go naprawić. Tęsknie za tobą i chcę żeby między nami było
tak jak dawniej.
-Nie ma już żadnych nas – przerwała mu.
-Poczekaj tu – powiedział
i szybkim krokiem podszedł do swojego auta, by już po chwili wrócić z wielkim
bukietem czerwonych róż, które wręczył Hermionie – Błagam cię wróć do mnie.
-Myślisz, że kilka badyli załatwi całą sprawę? – prychnęła
poirytowana – Zdradziłeś mnie, a tego nigdy nie będę Ci w stanie wybaczyć.
Między nami koniec dotrze to w końcu do Ciebie?
Zanim Hermiona zdążyła dokończyć zdanie, poczuła jak brunet
napiera swoimi ustami na jej. Lekko zdezorientowana natychmiast odepchnęła od
siebie zaskoczonego mężczyznę.
-Oszalałeś? – warknęła na niego.
-To przez tą tlenioną fretkę prawda? – Olivier uniósł głos.
-Nie nazywaj go tak.
Prychnął.
-Kochasz go?
Oczy Hermiony ciskały w tym momencie piorunami. Miała ochotę
rzucić się na tego zadufanego w sobie palanta i wydrapać mu oczy.
-Nie Twoja sprawa – odpowiedziała mu w końcu opanowanym
głosem – Za to Ciebie nienawidzę Black – odwróciła się i chciała już wrócić do
domu kiedy przypomniała sobie o kwiatach, odwróciła się z powrotem w stronę
bruneta i rzuciła w niego bukietem, po czym pośpiesznie wróciła do domu.
Po ostrej wymianie zdań z Olivierem, Hermiona zamknęła się
na resztę dnia w swoim pokoju. Cała ta sytuacja powoli zaczęła ją przerastać, a
jedyne czego najbardziej chciała to wymazać wszystko z pamięci.
Usiadła na parapecie, który został kiedyś przyozdobiony
przez nią kolorowymi i miękkimi poduszkami, na których uwielbiała się
wylegiwać. Wyjrzała przez okno na zaśnieżony ogród. Nie potrafiła zrozumieć jak
jej perfekcyjnie poukładane życie w jednej chwili zmieniło się w kompletny
chaos. Jeszcze niedawno była szczęśliwa u boku Oliviera, a przynajmniej jej się
tak wydawało. W sierpniu po zakończeniu
szkoły miała w końcu zostać jego żoną i żyć długo i szczęśliwie. Niestety życie to nie bajka, i często
przynosi bolesne rozczarowania. Co dziwniejsze jej uczucia względem Oliviera
diametralnie uległy zmianie. Jeszcze niedawni była święcie przekonana że kocha
go nad życie, a teraz?
Teraz go nienawidzi. Może jej uczucia wcale nie były tak
silne jak przypuszczała, skoro przyszło jej to tak łatwo?
Znienawidziła go nie dlatego, że się przespał z inną dziewczynę,
ale przez to że przez cały czas od jego powrotu kłamał jej w żywe oczy, udawał
jakby nigdy nic się nie stało.
Hermiona westchnęła i oparła się czołem o chłodną szybę.
Przysięgła przed sobą, że definitywnie zamyka rozdział związany z Blackiem, nie
miała zamiaru przez resztę swojego życia
roztrząsać ciągle od nowa całej tej popieprzonej sytuacji. Co się stało
to się nie odstanie. Przeżyła z nim
kilka naprawdę wyjątkowych chwil, stała się pewną siebie kobietą i to wszystko.
Kiedy ponownie zerknęła na ogród za szybą uśmiechnęła się
delikatnie na widok Dracona wygłupiającego się z Diegiem. Kiedy tylko blondyn
ją zauważył posłał w jej stronę rozbrajający uśmiech, który odwzajemniła.
Cieszyła się, że te święta mogła akurat spędzić z Draconem.
Rozumieli się praktycznie bez słów, był dla niej oparcie, którego tak bardzie
potrzebowała. To dzięki niemu na jej twarzy coraz częściej widnieje szczery
uśmiech. Jego obecność w tym domu wpływa
na nią kojąco. Zawsze może na niego
liczyć w każdej sytuacji, rozumie ją jak
nikt inny, a kiedy widzi że coś ją gryzie nie zasypuję ją lawiną pytań tylko
cierpliwe czeka aż sama przyjdzie się wygadać. A co najważniejsze ocalił jej
życie, którego stał się nieodłączną częścią.
Spojrzała ponownie na Dracona, który właśnie otrzepywał się
ze śniegu i wróciła wspomnieniami do ich pierwszego spotkania, które dzięki
Paris i whiskey po raz pierwszy spędzili kilka godzin we wspólnym towarzystwie
bez niepotrzebnych wyzwisk i wrednych
uśmieszków. Przygryzła dolną wargę na
myśl o momencie kiedy na zawsze zakończyli wojnę, którą prowadzili między sobą
od kilku lat i zaczęli całą znajomość od początku. Uśmiechnęła się do siebie kiedy przypomniał
jej się ich pierwszy przypadkowy pocałunek, a to jak wtedy zareagowała z
perspektywy czasy wydawało jej się kompletnie idiotyczne, a kiedy wczoraj
pocałował ją po raz drugi poczuła jak nogi się pod nią ugięły, a czas stanął w
miejscu. Chciała żeby te pełne i miękkie
usta chłopaka już nigdy nie przestawały jej całować. Sposób w jaki Draco ją pocałował tak bardzo
różnił się od pocałunków Oliviera.
Od wczorajszych wydarzeń coraz częściej łapała się na
ukradkowych spojrzeniach w stronę blondyna. Uwielbiała patrzyć na jego pełną emocji
twarz, kiedy prowadził z kimś ożywioną dyskusję. Uwielbiała patrzeć na jego
uśmiech podczas którego w policzkach robiły mu się urocze dołeczki.
Czyżby faktycznie coś do niego czuła? W głowie donośnie
huczało jej dzisiejsze pytanie Oliviera.
Nie wiedziała czemu odpowiedziała mu wtedy w taki a nie inny sposób.
Może tak naprawdę bała się przyznać przed samą sobą jakimi uczuciami darzy
ślizgona?
Draco zapukał do drzwi, a po usłyszeniu cichego „proszę”
nacisnął klamkę i wszedł do pokoju Hermiony. Ku jego zdziwieniu ściany pokoju
były pomalowane na jasny fioletowy kolor,
a nie w barwach gryffindoru tak jak przypuszczał. Na środku pokoju stało
dosyć duże, pościelone łóżko, naprzeciwko łóżka stała duża komoda połączona z
toaletką, na której stał wazon ze świeżymi kwiatami. W całym pokoju były sporo
porozmieszczanych ramek ze zdjęciami ukazujących Hermionę w różnym wieku i w różnych miejscach, oczywiście nie zabrakło
też zdjęć jej najlepszych przyjaciół.
-Przyniosłem ci herbatę – powiedział i podał dziewczynie
parujący kubek, po czym usiadł wygodnie na drugiej wolnej połowie parapetu.
-Dziękuje – gryfonka uśmiechnęła się delikatnie i objęła
gorący kubek zimnymi dłońmi po czym zrobiła mały łyk.
Przez dłuższą chwilę, żadne z nich się nie odzywało, wpatrywali
się w ciemny krajobraz za oknem. Każde z nich pochłonięte było własnymi
myślami.
-Mogę Cię o coś zapytać? – ciszę przerwał Draco.
-Pewnie.
Blondyn niepewnie spojrzał na dziewczynę i ze zdenerwowania
przeczesał palcami swoje niesforne blond włosy.
-Miedzy tobą a Olivierem to definitywny koniec?
Hermiona lekko zaskoczona pytaniem spojrzała na blonydna.
-Tak – odpowiedziała stanowczo.
-To w takim razie może dasz się zaprosić na kolację?
-Proponujesz mi randkę? – zapytała lekko rozbawiona.
***
Ginny od dobrych kilku minut siedziała na jednej z ławek w
parku położonym na obrzeżach Londynu. Z uśmiechem na ustach przyglądała się
dzieciom, które z wielkim entuzjazmem i zapałem toczyły przed sobą kolejną dużą
śnieżną kulę, która miała posłużyć za tułów bałwana. Uwielbiała dzieci i z pewnością w
przyszłości chciałaby mieć dosyć liczną
gromadkę.
Od czasu do czasu rozglądała się po parku w poszukiwaniu
znajomej sylwetki. W końcu go dostrzegła, szybkim krokiem przemierzał park podążając w jej kierunku. Już z
daleka widziała jego szeroki lśniący
uśmiech skierowany w jej stronę.
-Cześć – przywitał się
i niepewnie pochylił się nad nią by pocałować ją w policzek .
-Hej – odpowiedziała.
-Dziękuje, że przyszłaś – przyjrzał się jej uważnie z
nadzieją, że wyczyta z niej jakiekolwiek
emocje – Może chodźmy w jakieś cieplejsze miejsce gdzie moglibyśmy na spokojnie
porozmawiać?
-Pewnie, tuż za rogiem widziałam kawiarnie.
-Super – chłopak odparł z entuzjazmem.
10 minut później siedzieli już w ciepłym pomieszczeniu rozgrzewając
się gorącą czekoladą.
-Nadal jesteś zła?
-Nie byłam na ciebie zła Blaise – Ginny po raz pierwszy
odważyła się spojrzeć w ciemne oczy chłopaka – Rozczarowałeś mnie i to bardzo.
-Przepraszam, ja naprawdę..
-Tylko nie mów mi że żałujesz.
Blaise spojrzał głęboko w oczy rudowłosej i ujął jej dłoń.
-Skłamałbym jeśli powiedziałbym, że żałuję - zrobił krótką pauzę – A wiesz czemu? Bo
dzięki tej całej pokręconej sytuacji z Parkinson udało mi się poznać naprawdę
niesamowitą dziewczynę, którą szczerze kocham całym sercem. Byłem głupi myśląc,
że to wszystko się nie wyda. Przysięgam, że zrobię dla Ciebie wszystko kobieto
tylko błagam daj mi jeszcze jedną szansę! – w głosie Zabiniego było słychać nutkę rozpaczy.
-Blaise..
-Kocham cię Ginerwo Weasley – przerwał jej – Nie chcę nikogo
innego w moim życiu.
-Możesz mi nie przerywać?
-Już się zamykam – Blaise z wyczekiwaniem wpatrywał się w
ukochaną.
-Już dawno ci wybaczyłam Blaise, po prostu chciałam dać ci
trochę do myślenia – uśmiechnęła się do niego promiennie .
Na ustach Blaise pojawił się najpiękniejszy uśmiech jaki
Ginny kiedykolwiek u niego widziała.
Pochylił się nad nią i złożył na jej ustach pocałunek.
-Kocham Cię – powiedział.
-Ja Ciebie też Blaise.
Aż tak słodko nie było, Oliver dostał kosza ;) rozdział niedługi, ale przyjemny. Kolejne pewnie będą bardziej bogate w emocje, bo zapowiada się coś mało przyjemnego ze strony Lucjusza.
OdpowiedzUsuńDużo weny i pomysłów.
Pozdrawiam,
Domi
Na Lucjusza trzeba będzie jeszcze trochę poczekaj ;)
UsuńNaprawde fajny rozdzial. Byl strasznie slodki i uroczy. Szkoda ze krotki ale bardzo milo sie czytalo. Dodaj szybko nn. Weny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) byłam przekonana że kompletnie go zawaliłam
UsuńOooo jak miło. Kocham to opowiadanie i już. :)
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
Dziękuję ;)
UsuńKooocham twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńKiedy next?
Weny!
Niestety dopiero za tydzień w piątek bo teraz muszą zakuwać na kolokwium ;)
UsuńNiestety dopiero za tydzień w piątek bo teraz muszą zakuwać na kolokwium ;)
UsuńNo ja ciebie też, Blaisik<3
OdpowiedzUsuńKOCHAM GO!! <333
Podoba mi się ten rozdział pieprzony namolny Oliwer
Pieprz się!!!
Gdybym mogłą dałąbym like'a ale daje koma. Spoko?
Muszę dokładniej zapoznać się z histrią i bd tutaj wpadać. Dodam cię do listy blogów ^^
ZAPRASZAM SERDECZNIE NA PROLOG NA BLOGA: ilovesomuchmydarling.blogspot.com
Nie ma sprawy ;) cieszę się że mam kolejną czytelniczke ;)
UsuńNa pewno do Ciebie wpadnę
GŁUPI OLIVIER!!! za to draco był słodki... cudny rozdział.
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga: dramione-hogwarckie-opowiesci.blogspot.com
Na pewno zajrzę jak znajdę chwilę czasu ;)
UsuńO jaaaaa tyle słodyczy :3
OdpowiedzUsuńRozdział cud miód i orzeszki!
Dziękuję ;)
UsuńŚwietny rozdział. Dobrze tak Olivierowi, ma za swoje dupek jeden. Draco cwana bestia od razu rusza do boju, pochwalam, pochwalam. Niech się chłopak stara. Fajnie, że Ginny i Blaise się pogodzili, widać, że Diabeł stara się naprawić to, co spieprzył.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Ale słodko .Ostatnio jestem na diecie i chyba za dużo takich romantycznych zdań. Mam mieszane uczucia .
OdpowiedzUsuńRozdział jest OK. Mam nadzieję ,że jesteś z niego zadowolona , bo entuzjazm autorki udziela się czytelnikom :D. Życzę weny i czekam na Next w ten weekand :)
~KLW
Rozdział niestety pojawi się dopiero 19 grudnia ;)
OdpowiedzUsuńJak coś to ja to Amm :3 Ze względu na włamanie na moje konto byłam zmuszona zamknąć to onto Google.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle Cudny *.*
Jestem ciekawa co dalej *.* Olivier to pacan nad pacany ! Tak sobię oglądałam zwiastun i się zastanawiam czy ten moment co była Bella z Przed świtem cz1 czy to będzie to o czym myślę?! czy to będzie ta Tragedia itp???? bo jak tak ....o Jezu! Masakra! Kurde to byłoby BOSKIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Życzę weny i całuski :*
Amm :3
Ps: Zapraszam na 2 wersję mojego opowiadanie ze względu na to ,że usunęłam tamto konto (Treść ta sama ) http://dramione-zlam-schemat.blogspot.com/
Dokładnie 3:04 minuta *.*
OdpowiedzUsuńTo według ciebie co to będzie za tragedia? ;)
OdpowiedzUsuńAle ten Olivier ma tupet! Przyjeżdza sobie i myśli, że bukietem coś załatwi? Idiota...Hermiona może i się zmieniła, ale na pewno nie jest pustą idiotką. No proszę panna Granger defintywnie przepadła ;) Pójdzie z nim na tą randkę? Cieszę się, że między Ginny i Blaisem znów jest dobrze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.