Jestem wreszcie z nowym rozdziałem - a wszystko to przez moje "kochane" studia i egzaminy, egzaminy i jeszcze raz egzaminy ;c. Mam nadzieje, że rozdział się spodoba mimo, po raz kolejny nie zachwyca swoją długością.
Zapraszam też na Wspomnienia Śmierciożercy na nowy rozdział, i szablon który samodzielnie wykonałam ;)
Ściskam Avadka ;*
~~*~~*~~*~~
Czas mknął do przodu nieubłagalnie
szybko, zanim ktokolwiek zdążył się zorientować nadszedł
czerwiec – najbardziej stresujący miesiąc dla uczniów ostatniego
roku.
Ostatnie dni i noce dla Hermiony były
strasznie wyczerpujące, większość czasu spędzała w nosie
utkwionym w książkach próbując nadrobić stracony materiał z
ostatnich kilku miesięcy, których kompletnie nie pamiętała.
Zegar na jej ścianie wskazywał drugą
w nocy. Z cichym westchnieniem odłożyła podręcznik na stolik tuż
koło jej łóżka, przebrała się w piżamę i z nadzieją, że
spokojnie prześpi całą noc położyła się spać.
Ciepłe promienie słońca delikatnie
łaskotały Hermionę po twarzy, gryfonka przeciągnęła się na
łóżku jak kotka i dopiero potem powoli otworzyła zaspane powieki
i zerknęła na zegar, co podziałało na nią jak kubeł zimnej
wody. ZASPAŁA! Jak błyskawica zerwała się z łóżka i popędziła
do łazienki, zabierając po drodze już wcześniej przygotowaną
czarną sukienkę opinającą jej zgrabne ciało. Siedem minut
później z lekkim trudem i setką przekleństw pod nosem pokonywała
ruchome schody na dziesięciocentymetrowych obcasach, była już w
połowie drogi kiedy poczuła jak traci równowagę na jednym ze
schodów, automatycznie zasłoniła rękoma twarz przed nieuniknionym
upadkiem, ale ku jej zdziwieniu nic takiego nie nastąpiło.
Otworzyła przestraszone oczy i ujrzała rozbawioną twarz blondyna,
który mocno trzyma ją w swoich ramionach.
- Już trzeci raz ratuje ci życie
Granger – powiedział z uśmiechem na ustach
- Nie wiem jak ci się odwdzięczę
Malfoy – na jej ustach również pojawił się uśmiech.
- Wystarczy kolacja , dziś wieczorem po
ostatnim egzaminie – Draco spojrzał Hermionie w oczy modląc się
w duchu, aby ta się zgodziła – Co ty na to?
- Dzisiaj? - zmarszczyła zabawnie brwi
– Pewnie.
Mimo protestów gryfonki, resztę drogi
aż pod Wielką Salę pokonała na rękach blondyna, który chciał
się upewnić, że dotrze w jednym kawałku na egzamin. Roześmiani
i w dobrych humorach wzbudzili nie miała sensację u uczniów
znajdujących się na korytarzu. Wszystkie ciekawskie spojrzenia
zostały skierowane na byłą parę, która zdawała się tego nie
dostrzegać, pogrążona w ciągłym dogryzaniu sobie nawzajem.
Dopiero kiedy drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się, a w nich pojawił
się Olivier zapraszający wszystkich do środka, Hermiona poczuła
jak całe jej odprężone ciało sztywnieje ze stresu, a natarczywe
spojrzenie Oliviera bacznie obserwujące każdy ruch jej i ślizgona,
wcale nie sprawiało że czułą się odrobine lepiej. Wiedziała, że
przy najbliższych spotkaniu z brunetem czeka ją kolejna scena
zazdrości. Na tą myśl wywróciła tylko oczami i postanowiła się
tym nie przejmować. Mogła się przyjaźnić z kim tylko chciała
nawet jeśli miałaby to być przeklęta Pansy Parkinson, to jemu nic
do tego. W ostatnim czasie Draco był jedyną bliską jej osobą, z
którą mogła pogadać o swoich problemach. Ginny i Blaise nie
umieli nacieszyć się sobą i swoim małżeństwem oraz juniorem,
który miał już za parę miesięcy przyjść na świat. Harry przez
większość czasu spędzał na boisku- trenując, natomiast Ron
znikał na całe popołudnia na randki z tajemniczą nieznajomą, o
której jak dotąd nie chciał nic nikomu powiedzieć.
Hermiona z ulgą postawiła ostatnią
kropkę na pergaminie i odłożyła pióro. Rozejrzała się po sali,
gdzie większość ławek była już pusta. Na końcu sali dostrzegła
Rona i Harry'ego, którzy męczyli się nad swoimi arkuszami,
przeklinając siebie za lenistwo, które tak trudno jest im zwalczyć.
Zadowolona z siebie ruszyła przez
rzędy ławek w stronę wyjścia, przez całą drogę czuła na sobie
spojrzenie Oliviera, który powoli zaczynał ją lekko irytować
swoją zazdrością.
Dopiero kiedy opuściła budynek szkoły
i wyszła na świeże powietrze poczuła jak całe napięcie z jej
ciała znika. Usiadła pod swoim ulubionym drzewem nad brzegiem
jeziora, oparła się o konar i przymknęła powieki rozkoszując się
delikatny, letni wietrzykiem, który muskał jej twarz. Na myśl, że
za parę dni na zawsze opuści to miejsce napawał ją smutkiem.
Spędziła tutaj najlepsze lata swojego życia, poznała
niesamowitych ludzi, odkryła tyle tajemnic. A co najważniejsze –
zyskała przyjaciół, którzy są dla niej jak rodzina.
Otworzyła oczy dopiero wtedy, kiedy usłyszała trzepot małych skrzydeł. Tuż przed nią usiadła mała sówka z liścikiem przypiętym do nóżki, kiedy szatynka odczepiła karteczkę sowa zahukała przyjacielsko i odleciała tylko w sobie znanym kierunku. Hermiona od razu poznała pisma Oliviera, który prosił o spotkanie. Z lekkim żalem opuściła swoje ukochane miejsce i podążyła w stronę Hogwartu. W drodze powrotnej spotkała roześmianego Blaise, który z wielkim zaangażowaniem bawił się z Diegiem, który stał się jego ulubieńcem i którego rozpieszczał przynosząc mu co chwile jakieś smakołyki z obiadu, przez co Diego przypominał coraz bardziej włochatą kupę futra zamiast psa.
Otworzyła oczy dopiero wtedy, kiedy usłyszała trzepot małych skrzydeł. Tuż przed nią usiadła mała sówka z liścikiem przypiętym do nóżki, kiedy szatynka odczepiła karteczkę sowa zahukała przyjacielsko i odleciała tylko w sobie znanym kierunku. Hermiona od razu poznała pisma Oliviera, który prosił o spotkanie. Z lekkim żalem opuściła swoje ukochane miejsce i podążyła w stronę Hogwartu. W drodze powrotnej spotkała roześmianego Blaise, który z wielkim zaangażowaniem bawił się z Diegiem, który stał się jego ulubieńcem i którego rozpieszczał przynosząc mu co chwile jakieś smakołyki z obiadu, przez co Diego przypominał coraz bardziej włochatą kupę futra zamiast psa.
Hermiona bez pukania weszła do
gabinetu Oliviera, który obserwował błonia przez okno.
-Hej – przywitała się.
- Cześć – mężczyzna podszedł do
niej i pocałował na powitanie.
- Coś się stało? - gryfonka usiadła
wygodnie na fotelu za biurkiem i zaczęła się na nim obracać.
- Pomyślałem, że może spędzilibyśmy
razem wieczór? -brunet podszedł do fotela i zatrzymał obracająca
się Hermionę, po czym się nad nią nachylił.
- Chętnie, ale nie mogę dzisiaj –
Hermiona nieśmiało spojrzała mu w oczy.
- Czemu? - zapytał lekko zbity z tropu
- Już jestem umówiona.
- Niech zgadnę – Olivier westchnął
i oparł się o biurko - Malfoy?
Hermiona pokiwała speszona głową,
wiedziała że rozmowa na temat ślizgona nigdy nie kończy się
dobrze.
- Chyba nie mówisz poważnie? Przecież
wiesz, że nie lubię jak się z nim widujesz, już sam fakt że
razem mieszkacie doprowadza mnie do furii, a ty jeszcze wolisz
spędzać nim wieczory zamiast z przyszłym mężem? - w głosie
bruneta dało się słyszeć nutkę złości.
- Draco to mój przyjaciel - Hermiona
wstała z fotela i podeszła do okna, gdzie jeszcze niedawno stał
brunet – Jakbyś nie pamiętał zawdzięczam mu życie.
- To raczej nie ja w tym pokoju mam
problemy z pamięcią.
- Ty tak na serio? - szatynka spojrzała
na narzeczonego z niedowierzaniem.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło...
- A o co? - fuknęła poirytowana –
Niech zgadnę – zrobiła krótką pałzę – Boisz się, że
przebywając z nim wszystko sobie przypomnę?
- Po prostu mi na tobie zależy, i nie
chcę cię po raz drugi raz stracić.
- To nie zachowuj się jak dupek.
Przez dłuższą chwilę miedzy nimi
panowała cisza, każde biło się z własnymi myślami. W końcu
pierwszy odezwał się Olivier:
- Przepraszam – podszedł od tyłu do
Hermiony i ją przytulił – Nie mogę ci zabraniać spotkań z
przyjaciółmi – musnął ustami jej szyję – Wybaczysz mi?
- Zaufaj mi – odparła odwracając się
do niego i spoglądając mu w oczy, cała złość jaką jeszcze
przed chwilą czuła zniknęła.
- Ufam ci – odparł, opierając swoje
czoło o jej – Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Po dwóch godzinach Hermiona w końcu
usiadła wygodnie na kanapie w swoim salonie, który dzieliła z
Draconem i z ulgą zdjęła szpilki, od których powoli zaczęły jej
się robić pęcherze na palcach, po czy rozmasowała delikatnie
stopy. Dopiero po kilku minutach ujrzała na stoliku kartkę
zaadresowaną do niej, sięgnęła po nią i przeczytała:
Czekam o 20 na błoniach.
Draco.
Uśmiechnęła się do siebie po
przeczytaniu tych kilku słów, była ciekawa co też takiego blondyn
zaplanował. Odruchowo spojrzała na zegarek, miała jeszcze niecałe
dwadzieścia minut, więc wstała z kanapy i skierowała się do
swojego dormitorium. Jednym zwinnym ruchem ściągnęła z siebie
sukienkę i podeszła do szafy, z której wyciągnęła swoje
ulubione i najwygodniejsze jeansy, zieloną bluzkę, na którą
zarzuciła letni płaszczyk. Następnie podeszła do lustra i
poprawiła delikatnie makijaż, na usta nałożyła błyszczyk i była
gotowa do wyjścia.
Na błoniach o tej porze dnia roiło
się od uczniów, którzy napawali się ostatnimi promieniami słońca,
które powoli chowało się za horyzontem. Hermiona szła przez
błonia rozglądając się za blondynem, którego w końcu dostrzegła
– stał oparty o jej ulubionym drzewem uśmiechając się
łobuzersko.
Z uśmiechem na ustach podeszła do
niego, pocałowała na przywitanie w policzek.
- Hej – odparł z lekką chrypką.
Wyglądał na prawdę oszałamiająco,
niesforne włosy opadały mu delikatnie na czoło, rzucając cień na
jego blade policzki. Jak zwykle jego strój był nienaganny, ciemne
jeansy, szary podkoszulek – podkreślający jego hipnotyzujące
tęczówki, i skórzana kurtka.
- Głodna? - zapytał.
- Jak wilk.
Na ustach blondyna po raz kolejny od
kilku minut pojawił się łobuzerski uśmiech.
- O co chodzi? - Hermiona spojrzała na
niego z ciekawością.
- Zamknij oczy – poprosił.
Hermiona posłusznie zamknęła oczy i
z niecierpliwością czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Poczuła
jak jedwabny materiał oplata jej twarz.
- Podaj mi rękę.
Posłusznie wyciągnęła w jego stronę dłoń, którą delikatnie ujął i powoli zaczął ją prowadzić w
tylko w sobie znanym kierunku. Gryfonka ostrożnie stawiała każdy
kolejny krok, na miękkiej ziemi, która powoli przechodziła w
piasek.
- Teraz schodki – usłyszała i w tym
samym czasie poczuła pod stopami twarde podłoże.
Draco odwiązał szatynce opaskę z oczu
i stanął obok niej.
- Możesz już otworzyć oczy –
wyszeptał jej do ucha.
Hermiona powoli uniosła powieki, a
widok jaki ujrzała sprawił, że zabrakło jej tchu w piersiach.
Stała na drewnianym molo, które było po bokach oświetlone
lewitującymi świeczkami, kilka metrów od niej na tle zachodzącego
słońca, które rzucało na tafle wody pomarańczowo-różowe smugi,
stał okrągły mahoniowy stolik dla dwóch osób. Kiedy tylko
zajęli swoje miejsca przy stoliku, tuż przed nimi pojawiła się
kolacja.
Kolacja mijała im w niesamowicie
magicznej atmosferze, Hermiona była oczarowana miejscem, scenerią,
a nawet Draconem, przy którym jeszcze nigdy nie czuła się tak
swobodnie jak dzisiaj.
- Co zamierzasz robić jak wrócimy do
Londynu? - zapytała.
- Chcę pozamykać ostatnie sprawy
związane z Malfoy Manor.
- A co z pracą?
- Dostałem w tym tygodniu list z
Ministerstwa Magii, zaproponowali mi posadę aurora tuż po
skończeniu szkoły.
- Naprawdę? - w oczach gryfonki dało
się dostrzec podekscytowanie – To cudownie! W końcu spełniają
się twoje marzenia.
- A co z tobą ? -Draco szybko zmienił
temat. Mimo że w głębi duszy cieszył się z tej propozycji, ale
nie tak jakby to było jeszcze parę miesięcy temu.
- Pewnie pochłoną mnie przygotowania do
ślubu.
- Macie już ustaloną konkretną datę?
- Ostatni weekend sierpnia.
Dwa i pół miesiąca – tylko tyle
czasu mu zostało aby sprawić by ta cudowna dziewczyna ponownie się
w nim zakochała. Czemu to musi być aż takie trudne?
Po trzech opróżnionych butelkach
wina, kolacja przeniosła się do salonu wspólnego prefektów
naczelnych. Roześmiana Hermiona wygodnie rozsiadła się na kanapie
i uważnie przyglądała się blondynowi, który ze skupieniem
wymalowanym na twarzy męczył się z odkorkowaniem butelki.
- Cholera – przeklnął kiedy złamał
korkociąg, a Hermiona wybuchnęła perlistym śmiechem.
- Takie to śmieszne? - spojrzał na nią
z dziwnym błyskiem w oku i podszedł do niczego niespodziewającej
się dziewczyny,jednym zwinnym ruchem przerzucił ją sobie przez
ramie i mimo pisków oraz protestów gryfonki skierował się do
łazienki.
- Draco puszczaj! - Hermiona dalej nie
przestając się śmiać, próbowała się wyrwać z silnego uścisku
blondyna.
- Ani mi się śni Granger – odparł
rozbawiony i odkręcił kurek z wodą, która błyskawicznie
napełniała ogromny basen znajdujący się w łazience.
- Nie odważysz się.
Draco uśmiechnął się pod nosem i
jednym, zdecydowanym ruchem wrzucił dziewczynę do ciepłej wody.
Hermiona wynurzyła się z wody i
przetarła rękoma oczy, spojrzała na zadowolonego z siebie Malfoya,
po czym nie odrywają od niego spojrzenia zaczęła ściągać z
siebie przemoczone ciuchy i odkładać je na brzeg basenu, dziękowała
sobie w duchu, że użyła wodoodpornego tuszu do rzęs.
- Na co czekasz – uśmiechnęła się
odpływając na środek basenu – Rozbieraj się.
Draco patrzył na nią jak
zahipnotyzowany, dopiero po paru sekundach dotarły do niego słowa
dziewczyny. Bez słowa zaczął zdejmować z siebie ciuchy i niedbale
rzucił je na podłogę, po czym w samych bokserkach wskoczył do
basenu. Zanurzył się cały w ciepłej wodzie, po czym zaczesał do
tyłu mokre włosy i zaczął powoli podpływać do uśmiechniętej
szatynki.
- Co? - zapytał głupkowato, kiedy
zauważył że dziewczyna mu się uważnie przygląda.
- Teraz już wiem, czemu dziewczyny nie
potrafią ci się oprzeć.
Uśmiechnął się na te słowa.
- Niestety są wyjątki – podpłynął
do niej bliżej.
- Od czasu wesela nie widziałam cię z
żadną.
- Mówisz o Amandzie? - uśmiechnął
się na myśl o dziewczynie – To koleżanka.
- Było coś między wami?
Draco podpłynął do niej jeszcze
bliżej, na co ta trochę się oddaliła.
- Dawno, dawno temu.
- A teraz?
- Nie.
Przez dłuższą chwile bawili się w
kotka i myszkę, on się przysuwał a ona oddalała. Dopiero kiedy
Hermiona poczuła jak plecami dotyka ścianki basenu, spojrzała w
błękitne tęczówki chłopaka, które były niesamowicie blisko
niej. Wypity alkohol szumiał im w głowie, a przyspieszone bicie
serca powodowało ekscytacje. Byli tak blisko siebie...
Draco niepewnie dotknął policzka
dziewczyny, na co ta zadrżała i przymknęła oczy.
- Lubisz gierki Granger? - wymruczał
jej do ucha, delikatnie ustami muskając jego płatek.
- Może – otworzyła swoje czekoladowe
oczy i spojrzała na poważną twarz chłopaka.
W jej głowie zaczęło migać
czerwone światełko.
- Nie – wypaliła niespodziewanie i
jak najszybciej wyszła z basenu – Zapomnij o tym – odparła
szybko zbierając swoje mokre ciuchy.
- Hermiona...
- Dzięki za miły wieczór Draco –
nachyliła się nad nim i pocałowała w policzek po czym szybko
opuściła łazienkę i zamknęła się w swoim dormitorium.
Jednym zaklęciem wysuszyła swoje
włosy, przebrała się w piżamę i rzuciła na łóżko. Nie
rozumiała tego co ostatnio się z nią dzieje? Nie powinna się tak
zachowywać, nie powinna dawać mu nadzieji... A jednak to zrobiła,
a co najgorsze jej się to podobało...