Mam wielką nadzieje, że aż tak bardzo źli na mnie nie jesteście i że większość z was dalej czeka na kolejny rozdział.
Na zakończenie przed przejściem do 30 rozdziału chciałam się pochwalić, że przeszłam staż w Szablono-Sferze, i od niedawna jestem tam nową szabloniarką ;) Także jeśli ktokolwiek z was potrzebował by szablonu to zapraszam ;) Dziewczyny na prawdę mają talent, a szablony wychodzą im cudowne ;)
Pozdrawiam! Avadka ;)
~*~~*~~*~~
zakochałam się w tej piosence.
Ciepłe promienie czerwcowego słońca
łagodnie rozlewały się po błoniach Hogwartu, które zapełnione
były roześmianymi twarzami uczniów, którzy cieszyli się coraz
szybciej zbliżającymi się wakacjami. Do zakończeniu roku został
im zaledwie jeden dzień, ale nie wszyscy pałali radością na wieść
o opuszczeniu murów zamku, które od tylu lat nazywali swoim drugim
domem.
Jedną z takich osób był Draco
Malfoy, który od ponad godziny spacerował samotnie po błoniach nie
umiejąc znaleźć sobie żadnego miejsca, w którym spokojnie mógłby
pomyśleć.
Minął dopiero tydzień od tej
felernej kolacji z Hermioną. Wiedział, że posunął się za
daleko. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie
pora, a jednak nie potrafił się opanować. Przyciągała go do
siebie jak magnez, a jego cichy głosik w głowie zapewniał go, że
i ona czuła to samo co on. Po prostu jest na to wszystko jeszcze za
wcześnie.
-Smoku! - usłyszał z oddali głos
swojego najlepszego przyjaciela, który już po chwili stał po jego
prawej stronie
-Idziesz na dzisiejszą pożegnalną
imprezę? - Zabini wyszczerzył swoje bielusieńkie zęby w uśmiechu.
-Sam nie wiem.
-Hermiona tam będzie – na ustach
Zabiniego pojawił się jeszcze większy uśmiech na widok reakcji
swojego przyjaciela, którego oczy zalśniły na dźwięk imienia
gryfonki – To twoja ostatnia szansa, przed zakończeniem roku.
-Raczej nie będzie chciała nawet ze
mną gadać – blondyn odparł beznamiętnie.
Czarnoskóry chłopak spojrzał na
swojego kumpla podejrzliwie.
-Znowu coś odwaliłeś?
Draco przeczesał palcami włosy i
spojrzał na swojego kumpla, który wbił w niego swoje intensywne
spojrzenie, czekając na odpowiedź. Wiedział, że jeśli Blaise na
coś się uprze to i tak z nim nie wygra. Blondyn cicho westchnął i odparł:
-Po egzaminach wypiliśmy trochę i..
-Pocałowaliście się! - wszedł mu w
słowo Diabeł z radością klaszcząc w dłonie.
-Prawie.
-Jak to prawie?
-Uciekła.. - blondyn ukrył twarz w
dłoniach – Jestem skończonym kretynem Blaise – jęknął cicho
– Schrzaniłem na całej linii.
Blaise przez dłuższą chwilę
analizował słowa przyjaciela, drapiąc się przy tym intensywnie po
brodzie.
-A może uciekła bo chciała tego, ale
się bała?
-Co ty pieprzysz Zabini? - Draco
spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela i usiadł na jednej z
wolnych ławek nieopodal jeziora.
-Po prostu staram się to wszystko
logicznie wyjaśnić – ślizgon usiadł koło blondyna i zaczął
rzucać drobne kamyczki do jeziora – Postaw się na jej miejscu.
Byliście kiedyś razem a ona tego nie pamięta, wróciła do swojego
eks, który zdaję się być o nią chorobliwie zazdrosny. Czuje się
rozdarta, bo jest świadoma tego, że kiedyś coś do ciebie czuła i
jestem przekonany, że gdzieś tam w niej dalej są te uczucia, po
prostu musisz sprawić żeby wróciły. Już raz sprawiłeś, że się
w tobie zakochała, więc drugi raz nie powinien być problemem.
-Za pierwszym razem było inaczej.
-Jeśli byłbym na twoim miejscu i
chodziłoby o Ginny, to wykorzystałbym każdą szansę na to żeby
się do niej zbliżyć.
-Może masz rację.
-Przemyśl to – Blaise wstał z ławki
i spojrzał na swojego kumpla – Impreza zaczyna się o 21 w Pokoju
Życzeń – poklepał go przyjacielsko po plecach i udał się w
kierunku zamku zostawiając blondyna samego z własnymi myślami.
***
Hermiona leżała wygodnie razem z
Ginny na dużym łóżku w prywatnym dormitorium prefekt naczelnej.
Brzuch Ginny z tygodnia na tydzień robił się coraz większy i
bardziej zaokrąglony. Na ostatniej kontrolnej wizycie w skrzydle
szpitalnym u pani Pomfrey okazało się, że rudowłosa będzie
spodziewała się bliźniaków, którzy już niedługo mieli przyjść
na świat.
-Gdzie w końcu zamieszkacie po
zakończeniu szkoły?
-Na razie w domu rodzinnym Blaise'a, a
potem się zobaczy.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę z
twojego szczęścia – Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciółki
– Od zawsze marzyłaś o szczęśliwej rodzinie i dużym domu z
ogródkiem i już niedługo to wszystko będziesz miała.
-Ty też będziesz miała już niedługo
własną rodzinę.
Na słowa przyjaciółki gryfonka
posmutniała.
-Co jest? - Ginny podniosła się do
pozycji siedzącej i uważnie spojrzała na gryfonkę - Coś nie tak
z Olivierem?
-Z Olivierem wszystko w porządku
-Hermiona na chwilę się zawahała dobierając odpowiednie słowa –
To chyba ze mną jest coś nie tak.
-Chcesz o tym pogadać?
-Po prostu od zeszłego tygodnia – na
myśl o ostatnich wydarzeniach związanych z Draconem na jej
policzkach pojawiły się delikatne rumieńce – Och no dobra –
wywróciła oczami lekko poirytowana swoim zachowaniem – W zeszłym
tygodniu między mną a Draconem prawie do czegoś doszło.
-Jak to prawie?
-W porę się opamiętałam i uciekłam.
-Dalej nie rozumiem – Ginny
zmarszczyła delikatnie brwi uważnie przyglądając się
przyjaciółce analizując każde wypowiedziane przez nią słowo.
Hermiona westchnęła i opowiedziała
rudowłosej ze szczegółami cały ostatni wieczór spędzony w
towarzystwie ślizgona. Kiedy skończyła opowiadać czuła, że
policzki palą ją żywym ogniem.
-Wiem, że nie powinnam dopuścić do
tej całej sytuacji, ale czasem żałuje że nie pozwoliłam na to by
ta cała sytuacja bardziej się rozwinęła. Może jakby doszło do
czegoś między nami to cokolwiek bym sobie przypomniała? - z ust
dziewczyny wydobyło się ciche westchnienie – Nie powinnam nawet
tak myśleć, za dwa miesiące będę przecież mężatką.
-A co jeśli sobie w pewnym momencie
wszystko przypomnisz? Wrócą te wszystkie uczucia, wspomnienia? Co
wtedy zrobisz?
-Szczerze? Nie wiem i tego najbardziej
się boję. Kiedy nie ma przy mnie Dracona wtedy czuje tą pewność,
że chcę wyjść za Oliviera, ale kiedy tylko poczuję jego obecność
wszystkie wątpliwości związane ze ślubem do mnie wracają. A
najgorsze w tym wszystkim jest to, że wtedy w tej łazience naprawdę
tego chciałam i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.
-Powinnaś dać samej sobie szansę.
-Co masz na myśli?
-Poczekaj na rozwój wydarzeń. A jeśli
miałoby dojść do czegoś między tobą a Draconem to nie opieraj
się.
-Przecież to podchodzi pod zdradę..
-Nie zapominaj kto tu kogo pierwszego
zdradził.
-To wszystko jest pokręcone.
-Nie namawiam cie do tego żebyś
poszła i teraz weszła mu do łóżka – rudowłosa wywróciła
oczami – Po prostu jeśli kiedykolwiek miałoby dojść do podobnej
sytuacji to ja na twoim miejscu bym się nie wahała. Draco to
naprawdę porządny facet, który nieudolnie stara się ukryć to, że
jest w tobie zakochany po uszy.
-Wiem, i to jest w tym wszystkim
najgorsze.
***
Wskazówki zegara wskazywały godzinę
21. Do pokoju życzeń przybywało coraz więcej uczniów z
ostatniego rocznika, choć nie zabrakło tez i tych z młodszych
klas, którzy próbowali za wszelką cenę wślizgnąć się na
imprezę pożegnalna. Hermiona na tą okazje ubrała złotą,
zwiewną sukienkę, z dużym wycięciem na plecach oplecionym jedynie
siecią cieniutkich pozłacanych niteczek, na nogi założyła
czarne sandały na wysokim obcasie, a włosy zostawiła rozpuszczone,
delikatnie upinając je po bokach. Gdy tylko weszła na imprezę, od
razu dostrzegła grupkę swoich przyjaciół zajmujących jedną z
kanap pod ścianą. Blaise siedział obok Ginny obejmując ją czule
ramieniem, obok nich siedział Harry wraz z Luną, natomiast Ron
stał tuż obok kanapy przez cały czas rozglądąjąc się po
pomieszczeniu w poszukiwaniu tylko tylko sobie znanej osoby.
Gryfonka poczuła lekką ulgę
pomieszaną z rozczarowaniem, kiedy dostrzegła że wśród
przyjaciół nigdzie nie ma blondyna.
Podeszła do kanapy i przywitała się
ze wszystkimi, każdego po kolei całując w policzek.
-A gdzie Draco? - zapytała nie
wytrzymując z ciekawości.
-Na pewno przyjdzie, wątpię żeby
przepuścił taką okazje – uśmiechnął się porozumiewawczo do
Ginny, która odwzajemniła uśmiech, co nie uszło uwadze Hermiony.
-To co – głos zabrał Harry –
Zaczynamy imprezę?
Półtorej godziny później i po kilku
mocniejszych drinkach Hermiona szalała na parkiecie z Zabinim, który
okazał się być znakomitym tancerzem. Dopiero kiedy kolejna szybka
piosenka zmieniła się w wolną z łobuzerskim uśmiechem na ustach
pożegnał się z gryfonką i udał się w kierunku swojej świeżo
upieczonej żony, która przez cały czas z rozbawieniem wymalowanym
na twarzy ich obserwowała.
Hermiona miała już iść w kierunku
baru kiedy do jej ucha dotarł cichy szept.
-Zatańczysz? - na te słowa chłopaka
poczuła ciarki na całym ciele.
Powoli odwróciła się za siebie i od
razu utonęła w tak dobrze jej znanych błękitnych tęczówkach
blondyna. Przytaknęła twierdząco i podała mu powoli swoją dłoń,
kiedy tylko chłopak ją ujął poczuła szybkie bicie serca, czemu
tak na niego reagowała? To pytanie od kilku dni tłukło się w jej
głowie uporczywie szukając odpowiedzi.
Draco poprowadził ją środek parkietu
i delikatnie objął w tali. Kołysali się powoli w rytm muzyki.
Przez większość czasu tej wyjątkowej chwili nie odezwali się do
siebie ani słowem. Obydwoje z uśmiechem na ustach wpatrywali się w
siebie, ciszę między nimi przerwał delikatnie zachrypnięty głos
Dracona:
-Ładnie wyglądasz Granger- na jego
ustach pojawił się szelmowski uśmiech.
-Ty też nie najgorzej Malfoy –
odparła mu rozbawiona. Dopiero teraz mogła mu się dokładnie
przyjrzeć. Ubrany był w czarne opinające spodnie i ciemnozieloną
koszulę, której dwa ostatnie guziki pozostawił odpięte. Włosy
jak zwykle miał w kompletnym nieładzie, a kilka blond kosmyków
opadało mu niesfornie na czoło.
-Między nami wszystko w porządku? -
wyszeptał jej niepewnie do ucha.
-Chodzi ci o ostatnie wydarzenia? -
spojrzała na niego łagodnie się uśmiechając.
Kiwnął twierdząco głową.
-W jak najlepszym porządku. Nie musisz
się o to martwić.
-Nie powinienem był doprowadzić do
tej całej sytuacji.
-To ja cię do niej sprowokowałam –
odpowiedziała.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale – gryfonka
weszła blondynowi w słowo – Obydwoje trochę wypiliśmy, alkohol
uderzył nam do głowy, to normalne.
W tym samym momencie piosenka się
skończyła, a oni skierowali się w stronę gdzie siedziała reszta
ich przyjaciół.
Reszta wieczory minęła im w cudownej
atmosferze.
***
Następnego ranka Hermiona jak burza
szalała po całym swoim dormitorium zbierając swoje ostatnie rzeczy
i pakując je do wielkiego, ciężkiego kufra. Dopiero kiedy odesłała
swój bagaż za pomocą zaklęcia na główny hol Hogwartu, stanęła
w drzwiach swojego dormitorium by na zawsze pożegnać się z tym
miejscem, które nazywała domem. Z ciężkim sercem zamknęła za
sobą drzwi i zeszła do pokoju wspólnego gdzie czekał na nią
gotowy do wyjścia Draco wraz z uwiązanym na smyczy Diegiem, który
wesoło zaszczekał na widok dziewczyny. Skierowali się na dół w
stronę wielkiej sali gdzie czekała na nich reszta przyjaciół,
nie odezwali się do siebie ani słowem, każde z nich czuło że w
tym momencie traci jakąś część siebie. Koniec z masą nauki i
stertą wypracowań i esejów, koniec z szlabanami, które musieli
odbywać późnymi wieczorami, był to koniec pewnego rozdziału w
ich życiu. Powoli, wielkimi krokami wchodzili do świata dorosłych,
gdzie czeka ich prawdziwe życie, praca, problemy dnia codziennego.
W niezbyt dobrych humorach zajęli z
jednych powozów, który właśnie podjechał pod bramy Hogwartu.
Siedmioro przyjaciół z tęsknotą w oczach spoglądało na coraz
bardziej oddalający się zamek. Dopiero kiedy kompletnie stracili
się z oczu pierwsza odezwała się Ginny.
-Obiecajcie mi, że nic się między
nami nie zmieni – odparła z łzami w oczach.
Hermiona chwyciła swoją najlepszą
przyjaciółkę za rękę, dodając jej otuchy.
-Masz to jak w banku Ginny – odparła
– jesteśmy rodziną, cokolwiek by się nie stało zawsze będziemy
mogli wzajemnie na siebie liczyć.
***
Po pożegnaniu się z przyjaciółmi i
opuszczeniu pociągu Hermiona od razu skierowała się do swojego
domu, który dzieliła z Olivierem. Jedyne o czym marzyła, to długa
ciepła kąpiel i wygodne miękkie łóżko za którym tak bardzo się
stęskniła. Kiedy tylko przekroczyła próg swojego domu, do jej
nozdrzy od razu dotarł zapach pieczonego kurczaka. Odłożyła
klucze na garderobę znajdującą się w przedpokoju i skierowała
się od razu do kuchni z której wydobywały się te cudowne
zapachy.
-Cześć – przywitała się z
Olivierem, który z zapałem krzątał się po kuchni.
-Już jesteś – odparł z uśmiechem
na ustach podchodząc do niej i całując na powitanie – Jak
podróż?
-Wyczerpująca – uśmiechnęła się
blado – Jedyne o czym marzę to gorąca kąpiel.
-To idź na górę się odśwież, a ja
dokończę kolację.
Czterdzieści minut później była
gryfonka po relaksującej i odprężającej kąpieli zeszła do
jadalni, gdzie czekał już na nią Olivier z gotową kolacją przy
świecach.
-Co to za okazja? - zapytała
nakładając sobie na talerz sporą porcje kurczaka.
-A musi być jakaś okazja, żebym mógł
przyrządzić swojej przyszłej żonie kolacje? -brunet uśmiechnął
się łobuzersko .
-A tak na serio? - Hermiona nie dawała
za wygraną, dobrze go znała i wiedziała, że go coś dręczy.
-Dumbledore poprosił mnie o przysługę,
muszę wyjechać z domu na miesiąc.
-Kiedy?
-Jutro z samego rana.
-A co z przygotowaniami do ślubu?
-Zdaje się na ciebie, wiem że na
pewno wszystko przygotujesz idealnie.
-Czyli dajesz mi wolną rękę? -
zapytała lekko rozbawiona.
-Chce żeby ten dzień był dla ciebie
wyjątkowy, żeby był taki jaki sobie wymarzyłaś.
Olivier wstał od stołu i podszedł do
siedzącej naprzeciwko Hermiony, kucnął obok niej i czule pogłaskał
ją po policzku.
-Kocham Cię i chcę dla ciebie
wszystkiego co najlepsze – powiedział po czym nachylił się nad
nią i delikatnie pocałował. Szatynka z lekkim zawahaniem
niezauważonym przez bruneta odwzajemniła pocałunek.
~~*~~*~~*~~
I oto jest kolejny rozdział, kolejny rozdział który ma tylko 4 strony w wordzie, ale szczerze mówiąc łatwiej mi się pisze krótsze rozdziały bez zbędnego lania wody i przeciągania akcji.
Mam nadzieje, że się podoba ;)