środa, 8 lipca 2015

Rozdział 30 Wyznania

Wróciłam! ;) Po długiej nieobecności, i masie pozaliczanych egzaminów i projektów na studiach - w końcu mam czas żeby siąść przed moim ukochanym laptopem i zacząć pisać.
Mam wielką nadzieje, że aż tak bardzo źli na mnie nie jesteście i że większość z was dalej czeka na kolejny rozdział.
Na zakończenie przed przejściem do 30 rozdziału chciałam się pochwalić, że przeszłam staż w Szablono-Sferze, i od niedawna jestem tam nową szabloniarką ;) Także jeśli ktokolwiek z was potrzebował by szablonu to zapraszam ;) Dziewczyny na prawdę mają talent, a szablony wychodzą im cudowne  ;)
Pozdrawiam! Avadka ;)

~*~~*~~*~~

zakochałam się w tej piosence.


Ciepłe promienie czerwcowego słońca łagodnie rozlewały się po błoniach Hogwartu, które zapełnione były roześmianymi twarzami uczniów, którzy cieszyli się coraz szybciej zbliżającymi się wakacjami. Do zakończeniu roku został im zaledwie jeden dzień, ale nie wszyscy pałali radością na wieść o opuszczeniu murów zamku, które od tylu lat nazywali swoim drugim domem.
Jedną z takich osób był Draco Malfoy, który od ponad godziny spacerował samotnie po błoniach nie umiejąc znaleźć sobie żadnego miejsca, w którym spokojnie mógłby pomyśleć.
Minął dopiero tydzień od tej felernej kolacji z Hermioną. Wiedział, że posunął się za daleko. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie pora, a jednak nie potrafił się opanować. Przyciągała go do siebie jak magnez, a jego cichy głosik w głowie zapewniał go, że i ona czuła to samo co on. Po prostu jest na to wszystko jeszcze za wcześnie.
-Smoku! - usłyszał z oddali głos swojego najlepszego przyjaciela, który już po chwili stał po jego prawej stronie
-Idziesz na dzisiejszą pożegnalną imprezę? - Zabini wyszczerzył swoje bielusieńkie zęby w uśmiechu.
-Sam nie wiem.
-Hermiona tam będzie – na ustach Zabiniego pojawił się jeszcze większy uśmiech na widok reakcji swojego przyjaciela, którego oczy zalśniły na dźwięk imienia gryfonki – To twoja ostatnia szansa, przed zakończeniem roku.
-Raczej nie będzie chciała nawet ze mną gadać – blondyn odparł beznamiętnie.
Czarnoskóry chłopak spojrzał na swojego kumpla podejrzliwie.
-Znowu coś odwaliłeś?
Draco przeczesał palcami włosy i spojrzał na swojego kumpla, który wbił w niego swoje intensywne spojrzenie, czekając na odpowiedź. Wiedział, że jeśli Blaise na coś się uprze to i tak z nim nie wygra. Blondyn cicho westchnął i  odparł:
-Po egzaminach wypiliśmy trochę i..
-Pocałowaliście się! - wszedł mu w słowo Diabeł z radością klaszcząc w dłonie.
-Prawie.
-Jak to prawie?
-Uciekła.. - blondyn ukrył twarz w dłoniach – Jestem skończonym kretynem Blaise – jęknął cicho – Schrzaniłem na całej linii.
Blaise przez dłuższą chwilę analizował słowa przyjaciela, drapiąc się przy tym intensywnie po brodzie.
-A może uciekła bo chciała tego, ale się bała?
-Co ty pieprzysz Zabini? - Draco spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela i usiadł na jednej z wolnych ławek nieopodal jeziora.
-Po prostu staram się to wszystko logicznie wyjaśnić – ślizgon usiadł koło blondyna i zaczął rzucać drobne kamyczki do jeziora – Postaw się na jej miejscu. Byliście kiedyś razem a ona tego nie pamięta, wróciła do swojego eks, który zdaję się być o nią chorobliwie zazdrosny. Czuje się rozdarta, bo jest świadoma tego, że kiedyś coś do ciebie czuła i jestem przekonany, że gdzieś tam w niej dalej są te uczucia, po prostu musisz sprawić żeby wróciły. Już raz sprawiłeś, że się w tobie zakochała, więc drugi raz nie powinien być problemem.
-Za pierwszym razem było inaczej.
-Jeśli byłbym na twoim miejscu i chodziłoby o Ginny, to wykorzystałbym każdą szansę na to żeby się do niej zbliżyć.
-Może masz rację.
-Przemyśl to – Blaise wstał z ławki i spojrzał na swojego kumpla – Impreza zaczyna się o 21 w Pokoju Życzeń – poklepał go przyjacielsko po plecach i udał się w kierunku zamku zostawiając blondyna samego z własnymi myślami.

***

Hermiona leżała wygodnie razem z Ginny na dużym łóżku w prywatnym dormitorium prefekt naczelnej. Brzuch Ginny z tygodnia na tydzień robił się coraz większy i bardziej zaokrąglony. Na ostatniej kontrolnej wizycie w skrzydle szpitalnym u pani Pomfrey okazało się, że rudowłosa będzie spodziewała się bliźniaków, którzy już niedługo mieli przyjść na świat.
-Gdzie w końcu zamieszkacie po zakończeniu szkoły?
-Na razie w domu rodzinnym Blaise'a, a potem się zobaczy.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę z twojego szczęścia – Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciółki – Od zawsze marzyłaś o szczęśliwej rodzinie i dużym domu z ogródkiem i już niedługo to wszystko będziesz miała.
-Ty też będziesz miała już niedługo własną rodzinę.
Na słowa przyjaciółki gryfonka posmutniała.
-Co jest? - Ginny podniosła się do pozycji siedzącej i uważnie spojrzała na gryfonkę - Coś nie tak z Olivierem?
-Z Olivierem wszystko w porządku -Hermiona na chwilę się zawahała dobierając odpowiednie słowa – To chyba ze mną jest coś nie tak.
-Chcesz o tym pogadać?
-Po prostu od zeszłego tygodnia – na myśl o ostatnich wydarzeniach związanych z Draconem na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce – Och no dobra – wywróciła oczami lekko poirytowana swoim zachowaniem – W zeszłym tygodniu między mną a Draconem prawie do czegoś doszło.
-Jak to prawie?
-W porę się opamiętałam i uciekłam.
-Dalej nie rozumiem – Ginny zmarszczyła delikatnie brwi uważnie przyglądając się przyjaciółce analizując każde wypowiedziane przez nią słowo.
Hermiona westchnęła i opowiedziała rudowłosej ze szczegółami cały ostatni wieczór spędzony w towarzystwie ślizgona. Kiedy skończyła opowiadać czuła, że policzki palą ją żywym ogniem.
-Wiem, że nie powinnam dopuścić do tej całej sytuacji, ale czasem żałuje że nie pozwoliłam na to by ta cała sytuacja bardziej się rozwinęła. Może jakby doszło do czegoś między nami to cokolwiek bym sobie przypomniała? - z ust dziewczyny wydobyło się ciche westchnienie – Nie powinnam nawet tak myśleć, za dwa miesiące będę przecież mężatką.
-A co jeśli sobie w pewnym momencie wszystko przypomnisz? Wrócą te wszystkie uczucia, wspomnienia? Co wtedy zrobisz?
-Szczerze? Nie wiem i tego najbardziej się boję. Kiedy nie ma przy mnie Dracona wtedy czuje tą pewność, że chcę wyjść za Oliviera, ale kiedy tylko poczuję jego obecność wszystkie wątpliwości związane ze ślubem do mnie wracają. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że wtedy w tej łazience naprawdę tego chciałam i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.
-Powinnaś dać samej sobie szansę.
-Co masz na myśli?
-Poczekaj na rozwój wydarzeń. A jeśli miałoby dojść do czegoś między tobą a Draconem to nie opieraj się.
-Przecież to podchodzi pod zdradę..
-Nie zapominaj kto tu kogo pierwszego zdradził.
-To wszystko jest pokręcone.
-Nie namawiam cie do tego żebyś poszła i teraz weszła mu do łóżka – rudowłosa wywróciła oczami – Po prostu jeśli kiedykolwiek miałoby dojść do podobnej sytuacji to ja na twoim miejscu bym się nie wahała. Draco to naprawdę porządny facet, który nieudolnie stara się ukryć to, że jest w tobie zakochany po uszy.
-Wiem, i to jest w tym wszystkim najgorsze.

***

Wskazówki zegara wskazywały godzinę 21. Do pokoju życzeń przybywało coraz więcej uczniów z ostatniego rocznika, choć nie zabrakło tez i tych z młodszych klas, którzy próbowali za wszelką cenę wślizgnąć się na imprezę pożegnalna. Hermiona na tą okazje ubrała złotą, zwiewną sukienkę, z dużym wycięciem na plecach oplecionym jedynie siecią cieniutkich pozłacanych niteczek, na nogi założyła czarne sandały na wysokim obcasie, a włosy zostawiła rozpuszczone, delikatnie upinając je po bokach. Gdy tylko weszła na imprezę, od razu dostrzegła grupkę swoich przyjaciół zajmujących jedną z kanap pod ścianą. Blaise siedział obok Ginny obejmując ją czule ramieniem, obok nich siedział Harry wraz z Luną, natomiast Ron stał tuż obok kanapy przez cały czas rozglądąjąc się po pomieszczeniu w poszukiwaniu tylko tylko sobie znanej osoby.
Gryfonka poczuła lekką ulgę pomieszaną z rozczarowaniem, kiedy dostrzegła że wśród przyjaciół nigdzie nie ma blondyna.
Podeszła do kanapy i przywitała się ze wszystkimi, każdego po kolei całując w policzek.
-A gdzie Draco? - zapytała nie wytrzymując z ciekawości.
-Na pewno przyjdzie, wątpię żeby przepuścił taką okazje – uśmiechnął się porozumiewawczo do Ginny, która odwzajemniła uśmiech, co nie uszło uwadze Hermiony.
-To co – głos zabrał Harry – Zaczynamy imprezę?
Półtorej godziny później i po kilku mocniejszych drinkach Hermiona szalała na parkiecie z Zabinim, który okazał się być znakomitym tancerzem. Dopiero kiedy kolejna szybka piosenka zmieniła się w wolną z łobuzerskim uśmiechem na ustach pożegnał się z gryfonką i udał się w kierunku swojej świeżo upieczonej żony, która przez cały czas z rozbawieniem wymalowanym na twarzy ich obserwowała.
Hermiona miała już iść w kierunku baru kiedy do jej ucha dotarł cichy szept.
-Zatańczysz? - na te słowa chłopaka poczuła ciarki na całym ciele.
Powoli odwróciła się za siebie i od razu utonęła w tak dobrze jej znanych błękitnych tęczówkach blondyna. Przytaknęła twierdząco i podała mu powoli swoją dłoń, kiedy tylko chłopak ją ujął poczuła szybkie bicie serca, czemu tak na niego reagowała? To pytanie od kilku dni tłukło się w jej głowie uporczywie szukając odpowiedzi.
Draco poprowadził ją środek parkietu i delikatnie objął w tali. Kołysali się powoli w rytm muzyki. Przez większość czasu tej wyjątkowej chwili nie odezwali się do siebie ani słowem. Obydwoje z uśmiechem na ustach wpatrywali się w siebie, ciszę między nimi przerwał delikatnie zachrypnięty głos Dracona:
-Ładnie wyglądasz Granger- na jego ustach pojawił się szelmowski uśmiech.
-Ty też nie najgorzej Malfoy – odparła mu rozbawiona. Dopiero teraz mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Ubrany był w czarne opinające spodnie i ciemnozieloną koszulę, której dwa ostatnie guziki pozostawił odpięte. Włosy jak zwykle miał w kompletnym nieładzie, a kilka blond kosmyków opadało mu niesfornie na czoło.
-Między nami wszystko w porządku? - wyszeptał jej niepewnie do ucha.
-Chodzi ci o ostatnie wydarzenia? - spojrzała na niego łagodnie się uśmiechając.
Kiwnął twierdząco głową.
-W jak najlepszym porządku. Nie musisz się o to martwić.
-Nie powinienem był doprowadzić do tej całej sytuacji.
-To ja cię do niej sprowokowałam – odpowiedziała.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale – gryfonka weszła blondynowi w słowo – Obydwoje trochę wypiliśmy, alkohol uderzył nam do głowy, to normalne.
W tym samym momencie piosenka się skończyła, a oni skierowali się w stronę gdzie siedziała reszta ich przyjaciół.
Reszta wieczory minęła im w cudownej atmosferze.

***

Następnego ranka Hermiona jak burza szalała po całym swoim dormitorium zbierając swoje ostatnie rzeczy i pakując je do wielkiego, ciężkiego kufra. Dopiero kiedy odesłała swój bagaż za pomocą zaklęcia na główny hol Hogwartu, stanęła w drzwiach swojego dormitorium by na zawsze pożegnać się z tym miejscem, które nazywała domem. Z ciężkim sercem zamknęła za sobą drzwi i zeszła do pokoju wspólnego gdzie czekał na nią gotowy do wyjścia Draco wraz z uwiązanym na smyczy Diegiem, który wesoło zaszczekał na widok dziewczyny. Skierowali się na dół w stronę wielkiej sali gdzie czekała na nich reszta przyjaciół, nie odezwali się do siebie ani słowem, każde z nich czuło że w tym momencie traci jakąś część siebie. Koniec z masą nauki i stertą wypracowań i esejów, koniec z szlabanami, które musieli odbywać późnymi wieczorami, był to koniec pewnego rozdziału w ich życiu. Powoli, wielkimi krokami wchodzili do świata dorosłych, gdzie czeka ich prawdziwe życie, praca, problemy dnia codziennego.
W niezbyt dobrych humorach zajęli z jednych powozów, który właśnie podjechał pod bramy Hogwartu. Siedmioro przyjaciół z tęsknotą w oczach spoglądało na coraz bardziej oddalający się zamek. Dopiero kiedy kompletnie stracili się z oczu pierwsza odezwała się Ginny.
-Obiecajcie mi, że nic się między nami nie zmieni – odparła z łzami w oczach.
Hermiona chwyciła swoją najlepszą przyjaciółkę za rękę, dodając jej otuchy.
-Masz to jak w banku Ginny – odparła – jesteśmy rodziną, cokolwiek by się nie stało zawsze będziemy mogli wzajemnie na siebie liczyć.

***

Po pożegnaniu się z przyjaciółmi i opuszczeniu pociągu Hermiona od razu skierowała się do swojego domu, który dzieliła z Olivierem. Jedyne o czym marzyła, to długa ciepła kąpiel i wygodne miękkie łóżko za którym tak bardzo się stęskniła. Kiedy tylko przekroczyła próg swojego domu, do jej nozdrzy od razu dotarł zapach pieczonego kurczaka. Odłożyła klucze na garderobę znajdującą się w przedpokoju i skierowała się od razu do kuchni z której wydobywały się te cudowne zapachy.
-Cześć – przywitała się z Olivierem, który z zapałem krzątał się po kuchni.
-Już jesteś – odparł z uśmiechem na ustach podchodząc do niej i całując na powitanie – Jak podróż?
-Wyczerpująca – uśmiechnęła się blado – Jedyne o czym marzę to gorąca kąpiel.
-To idź na górę się odśwież, a ja dokończę kolację.

Czterdzieści minut później była gryfonka po relaksującej i odprężającej kąpieli zeszła do jadalni, gdzie czekał już na nią Olivier z gotową kolacją przy świecach.
-Co to za okazja? - zapytała nakładając sobie na talerz sporą porcje kurczaka.
-A musi być jakaś okazja, żebym mógł przyrządzić swojej przyszłej żonie kolacje? -brunet uśmiechnął się łobuzersko .
-A tak na serio? - Hermiona nie dawała za wygraną, dobrze go znała i wiedziała, że go coś dręczy.
-Dumbledore poprosił mnie o przysługę, muszę wyjechać z domu na miesiąc.
-Kiedy?
-Jutro z samego rana.
-A co z przygotowaniami do ślubu?
-Zdaje się na ciebie, wiem że na pewno wszystko przygotujesz idealnie.
-Czyli dajesz mi wolną rękę? - zapytała lekko rozbawiona.
-Chce żeby ten dzień był dla ciebie wyjątkowy, żeby był taki jaki sobie wymarzyłaś.
Olivier wstał od stołu i podszedł do siedzącej naprzeciwko Hermiony, kucnął obok niej i czule pogłaskał ją po policzku.
-Kocham Cię i chcę dla ciebie wszystkiego co najlepsze – powiedział po czym nachylił się nad nią i delikatnie pocałował. Szatynka z lekkim zawahaniem niezauważonym przez bruneta odwzajemniła pocałunek.


~~*~~*~~*~~

I oto jest kolejny rozdział, kolejny rozdział który ma tylko 4 strony w wordzie, ale szczerze mówiąc łatwiej mi się pisze krótsze rozdziały bez zbędnego lania wody i przeciągania akcji. 
Mam nadzieje, że się podoba  ;)