poniedziałek, 16 stycznia 2017

Rozdział 31 Opowiedz mi to jeszcze raz

Halo halo!
Jest tu jesacze ktoś?
Wiem nawaliłam na całej lini, obiecywałam rozdział i pach minęło dopiero pare miesięcy żebym się zmobilizowała  wzięła telefon do ręki,  zainstalowała blogera i coś napisała. Rozdział powstał w dwie godziny,  pisany na telefonie więc za wszelkie błedy przepraszam i mam nadzieje, że jeszcze tu jesteście i że wam się spodoba ;)

                           ***

Minął tydzień odkąd Hermiona zakończyła swoją naukę w Hogwarcie a przygotowania do ślubu pochłonęły ją całkowicie. Do uroczystości zostały niecałe dwa miesiące a  ona została tak naprawdę ze wszystkim sama. Rodzice mieli pełne ręce roboty a ich gabinet dentystyczny pękał w szwach od klientów.  Natomiast brzuch Ginny rósł niesamowicie szybko, wiec nawet nie przyszło jej do głowy by narażać swoja najlepsza przyjaciółkę na stres związany z przygotowaniami ślubu.  Była gryfonka szybkim krokiem przemierzała korytarze Ministerstwa Magii a stukot jej obcasów odbijał się od marmurowych ścian kiedy niespodziewanie poślizgnęła się tracąc równowagę i lądując na twardej zimnej posadzce ministerstwa.
-Hermiona? – do uszu dziewczyny dotarł tak dobrze znany jej głos, a silne ramiona pomogły jej się podnieść.
-Draco?- nie kryła zdziwienia – Co ty tu robisz?
-Pracuje – odparł dumnie – A ty?

Dopiero teraz Hermiona zobaczyła, że jest ubrany w szatę aurora a w jego błękitnych hipnotyzujących oczach szalały wesołe iskierki.
-Mam tutaj do załatwienia kilka spraw - odparla z uśmiechem i zarzuciła za ucho niesforny kosmyk który wymsknął się jej z niesfornego koka. A badawcze spojrzenie blondyna bardzo ją peszyło.
-Jak przygotowania do ślubu?
-Mam tyle rzeczy do ogarnięcia, a tak mało czasu że sama nie wiem za co się najpierw zabrać.
-Zdecydowanie potrzebujesz się trochę zrelaksować - blondyn uśmiechnął się łobuzersko,  a cichy głosik w jego głowie podpowiadał mu że to idealna okazja żeby ponownie spróbować zbliżyć się do dziewczyny.
-Co proponujesz?
-Kolacja. Dzisiaj.
-Dzisiaj?
-Będe po Ciebie o 19 Granger i nie chcę słyszeć źadnego ale.
Dziewczyna westchnęła i uśmiechnęła się delikatnie.
-No dobrze
-Do zobaczenia Granger - blondyn nachylił się nad dziewczyną i pocałował ją delikatnie w policzek po czym odwrócił się i zniknął za czarnymi drzwiami prowadzącymi do jego gabinetu.

Hermiona jeszcze przez dłuższą chwilę stała oszołomiona i z lekkim uśmiechem dotykała dłonią miejsca na policzku gdzie jeszcze przed chwilą czuła na nim usta blodnyna.
Reszta dnia pannie Granger minęła w zastraszającym tempie udało jej się pozałatwiać większość  spraw związanych z uroczustością ślubną,  ale na myśl o ślubie nie czuła żadnej euforii a całą tą sytuacje tłumaczyła sobie stresem.
Równo o godzinie 19 usłyszała dzwonek do drzwi i jak torpeda zbbiegała na dół po schodach zakładając szpilki. Stanęła przed drzwiami poprawiła jeszcze swoją czarną dopasowaną sukienkę i otowrzyła drzwi. Draco tego wieczoru wglądał naprawde przystojnie. Jak zwykle swoje blond włosy miał w artystycznym nieładzie a niesforna grzywka delikatnie opadała na jego czoło. Na sobie miał ciemnoniebieską koszule i czarne spodnie,  a jego niebieskie oczy nie potrafiły oderwać wzroku od gryfonki.
-Jak zwykle punktualny - Hermiona uśmiechnęla się do niego.
-Pięknie wyglądasz - Draco uśmiechnął się łobuzersko i pocałował ją na powitanie w policzek - Gotowa?
Dziewczyna skinęla głową i  chwyciła wyciągniętą w jej strone rękę blondyna,  który poprowadził ją w strone czarnego zaparkowanego Porsche.
Kolejne kiloemtry pokonywali w absolutnej ciszy, każde pogrążone we własnych myślach. Draco starał się analizować każdą sytuacje. Nie chciał tym razem niczego chrzanić, nie oczekiwał nawet niczego  po dzisiejszej kolacji. Wystarczyła mu tylko myśl, że dzisiejszy wieczór spędzi w towarzystwie tej cudownej dziewczyny, którą kocha całym sercem.
Po 20 minutach jazdy Draco skręcił w jedną z uliczek i wjechał na podwórko niedużego lez nowoczesnego domku jednorodzinnego. Opuścił samochód po czym pomógł gryfonce opuścić pojazd. Hermiona z wdzięcznością chwyciła ciepłą dłoń blondyna i z podziwem spoglądała na posesje.
-Jest twój? - zapytała,  z uśmiechem spoglądając na biały dom z grafitowym dachem i okiennicami.
-Mój - odparł dumnie - Chodź oprowadzę cię - chwycił dziewczyne za rękę i pociągnął w stronie pięknęgo ogrodu wypełnionego przeróżnymi kwiatami.
-Tu jest przepięknie - oczy Hermiony zalśniły na widok białych róż. Dom i ogród wyglądałytak jak zawsze sobie marzyła, a przed oczami przez chwilę zobaczyła dwójke malutkich szkrabów  z blond czuprynkami biegających po ogrodzie.
-Głodna? - głos blondyna wyrwał ja z marzeń.
-I to jeszcze jak!
Weszli do niedużego,  lecz przestronnego przedpokoju,  po prawej stronie znajdowały się dębowe schody prowadzące do góry,  natomiast po lewej stronie znajdował się dość spory salon w przytulnych barwach z oszkloną jedną ścianą, która prowadziła do przepięknego ogrodu. Przeszli przez salon i znaleźli się w kuchni połączonej z jadalnią. Na środku pomieszczenia znajdował się okrągły mahoniowy stolik z okryciem dla dwojga. Draco zaprowadził Hermionę do stolika, odsunął jej krzesło i poczekał aż usiądzie po czym zapalił świeczki i nalał wina. Zajął swoje miejsce po czym po jednym klaśnięciu dłońmi pojawiły się przed nimi talerze z przepyszną kaczką z jabłkami.  Draco przez cały czas nie odrywał wzroku od rozmyślającej o czymś dziewczynie.
-O czym tak myślisz?
Hermiona zbita z tropu jego pytaniem lekkosię zarumieniła. Upiła łyk czerwonego wina po czym odpowiedziała.
-Po prostu ten dom jest taki o jakim zawsze marzyłam.
"Jeśli tylko będziesz chciała może być Twój" pomyślał blondyn nie spuszczając wzroku z dIewczyny..
-Ciesze się,  że Ci się podoba sam starałem się wszystko zaprojektować.
Doskonale pamiętał jak kiedyś Hermiona opowiadała mu o tym jak miałby wyglądać jej wymarzony dom i z wielką starannością starał się to odtworzyć.

                          ***

Olvier chodził podenerwowany tam i spowrotem po swoim pokoju hotelowym, który przez laee tygodni miał mu służyć za dom. Od dobryxh kilku godzin nieudolnie stara się skontaktwać z Hermioną, która ignoruje jego telefony i nie odlpisuje na smsy. Próbował nawet skontaktować się z nią przez kominek z nadzieją, że znajdzie ja w salonie pochłonięta czytaniem kolejnego opasłego tomu jakiejś nudnej książki,  ale i tam jej nie było,  a w jego głowie zaczęły tworzyć się najróżniejsze teorie. Co jeśli się rozmyśliła? Albo coś się jej stało? Albo przebywa w towarzystwie tej tlenionej fretki - na samą myśl o blądynie zacisnął mocno pięści. Nie mógł się już doczekać kiedy to Hermiona zostanie jego żoną,  a wtedy zrobi wszystko by uniemożliwić blondynowi kontakt z byłą gryfonką. Ale nawet ta myśl nie sprawiła, że złe przeczucia go opuściły. Wiedział,  że Hermiona ma swoje zasady i zawsze stara się ich przestrzegać i nie mogłaby go zdradzić.

Tymczasem Hermionie wieczór przy Draconie upływał w bardzo miłej atmosferze, rozmawiali i żartowali jak starzy przyjaciele,  a blodnyn okazał się wyśmienitym kucharzem. Po kolacji i wypitej butelce czerwonego wina przenieśli się do ogrodu. Hermiona usiadła  ma drewnianej huśtawce a blondyn otwierał właśnie kolejne wino by rozlać zaraz szkarłatny płyn do kieliszków.
-Draco.. -  dziewczyna zaczęła niepewnie.
Chłopak usiadł koło niej i spojrzał z wyczekiwaniem wymalowanym.na twarzy.
-Tak?
-Jak to się stało, że zaczeliśmy normalnie ze sobą rozmawiać?
-Ginny Ci chyba wszystko opowiedziała.
-Tak - brunetka spojrzała w błękiyne oczy swojego rozmówcy - Ale chciałabym się tego dowiedzieć od Ciebie.
Draco cicho westchnął i upił łyk wina.
-Wszystko zaczęło się od spotkania w klubie nocnym,  to było pierwszy nasz wieczór bez żadnych kłotni i to.tylko dzięki upartości Paris - Draco uśmiechnął się na to wspomnienie - Przełomowym momentem był dzień w którym dowiedziałem się o śmierci Narcyzy - jego niebieskie oczy momentalnie posmjtniały - Uratowałaś mnie od zrobienia toralenj głupoty i mimo tych wszystkich przykrych rzeczy jakie ci wyrządziłem byłaś przy mnie, wspierałaś mnie i to właśnie dzięki Tobie udało mi się pozbierać i stanąć na nogi i jakoś poszło. - blodnyn coraz bardziej zagłębiaj się w historię relacji która ich łączyła - A potem ta cała sytuacja z Lucjuszem - na myśl o tych wspomnieniach Draco podniósł się z ławki i odszedł kawałek od Hermiony nie chciał,  żeby widziała jak bardzo cierpi - Tak bardzo cię przepraszam,  to wszystko przeze mnie.

Przez dłuższą chwilę tkwili w milczeniu. Hermiona nie wiedziała za bardzo jak.ma się zachować. Podniosła się z huśtawki i powoli podeszła do blondynai delikatnie położyła mu dłoń na ramieniu.
-To nie twoja wina - wyszeptała - Draco proszę spójrz na mnie.
Chłopak niepewnie odwrócił się do niej i spojrzał w jej czekoladowe oczy.
Hermiona delikatnie dotknęła opuszkami palców jego policzka.
To był ten moment. Ta jedna magiczna chwila.
Nie zastanawiając się ani sekundy gryfonka nachyliła się nad blondyn i delitanie go pocałowała. Pragnęła tego a cichy głosik w jej głowie podpowiadał jej, że właśnie to musi zrobić.
Lekko zaskoczony blondyn nie czekając na dalszą zachęte przyciągnął ją do siebie i zaczął namiętnie całować.  Całe te napięcie i podniecenie wyzuwalne między nimi w końcu znalazło upust. Draco jednym zwinnym ruchem wziął ją na ręcę i nie przestając całować udał się w strone sypialni.  Brunetka powoli odpinała po koleji guziki jedwabnej koszuli ślizgona, a w głowie dudniły jej słowa najlepszej przyjaciółki. Nie myślał w tym momencie o Olivierze liczyła się tylko ona i Draco.
Blondyn rozpiął delikatnie zamek czarnej sukienki i zsunął ją z dziewczyny delektując się jej jedwabistą skórą. Był teraz najszczęśliwszym facetem na ziemi.

                          ****
i jak?  wiem, że nie jest zbyt długi ale udało mi się chyba umieścić w rozdziale to co chciałam,  aczkolwiek pomysłów na ten rozdział miałam milion i wybrałam właśnie ten.
Całuję ;*
AvadKa