Po raz drugi dla kochanej Silje, z którą mam nadzieje
niebawem wreszcie się spotkam <3
Pierwsze promienie słońca delikatnie przebijały się przez
grube i gęste warstwy chmur. Hermiona zamrugała kilka razy, zanim, jej
czekoladowe oczy przyzwyczaiły się do rażącego światła panującego w
dormitorium. Rozejrzała się czujnie po
pokoju i dopiero kiedy jej wzrok zatrzymał się na czarnej sukience, dotarły do
niej wydarzenia z wczorajszego wieczoru.
Gryfonka poczuła jak napuchnięte od płaczu oczy ponownie zachodzą
słonymi łzami. Przymknęła powieki i energicznie potrząsała głową z nadzieją, że
złe wspomnienia się ulotnią i przestaną ją ranić.
Obiecałam sobie, że nie będę płakać. Nie mogę – pomyślała i
wzięła kilka uspokajających wdechów.
Szybkim ruchem dłoni otarła ostatnią już spływającą łzę po jej policzku
i uśmiechnęła się delikatnie na myśl o spędzeniu świąt z rodzicami, za którymi
zdążyła już bardzo zatęsknić.
Sięgnęła do szafki nocnej i wyciągnęła z niej kawałek
pergaminu i kałamarz wraz z piórem, po czym napisała do nich krótką
wiadomość. Zadowolona z siebie spojrzała
na zegarek – miała jeszcze niecałe dwie godziny do odjazdu pociągu, więc
postanowiła trochę się odświeżyć przed podróżą.
Jakąś godzinę później
wykąpana, zrelaksowana i spakowana
postanowiła zajrzeć do ślizgona. Zapukała delikatnie w drzwi, ale nikt
jej nie odpowiedział. Dotknęła dłonią klamki i delikatnie ją nacisnęła. Drzwi
ustąpiły z delikatnym skrzypnięciem.
Kiedy weszła do dormitorium, od razu zauważyła blondyna który spał na
wznak pochrapując delikatnie. Jego blond
włosy były w kompletnym nieładzie i sterczały mu na wszystkie możliwe strony.
Odkryta i umięśniona klatka piersiowa chłopaka unosiła się i opadała
równomiernie. Na widok tak śpiącego
Dracona Hermiona uśmiechnęła się do siebie. Usiadła na brzegu łóżka i delikatnie
pogłaskała ślizgona po policzku.
Draco przeciągnął się leniwie i powoli otworzył oczy.
-Hermiona? – zamrugał kilka razy z niedowierzenia – Wszystko
w porządku?
-Jest dobrze – dziewczyna wysiliła się na niezbyt przekonujący
uśmiech – Mam dla Ciebie pewną propozycję,
-Zamieniam się w słuch.
-Chciałbyś może pojechać ze mną na święta do moich rodziców?
Draco zmarszczył brwi i uważnie przyjrzał się dziewczynie.
-Poważnie? – zapytał.
-Rozumiem jeśli nie będziesz chciał spędzić świąt w
towarzystwie mugoli..
-Chętnie spędzę te święta z tobą i twoimi rodzicami –
przerwał jej
Hermiona spojrzała na niego kompletnie zaskoczona. Chyba
jeszcze do końca nie przywykła do zmiany, która przez ostatni czas zaszła w
blondynie.
-Naprawdę?
-Tak.
Na ustach dziewczyny zakwitł pierwszy szczery uśmiech. W jej
sercu zaczęła kiełkować mała nadzieja, że być może te święta nie będą tak
okropne jak przypuszczała? Będzie miała u swojego boku Dracona, który z
pewnością nie będzie się nudziła i nie będzie miała czasu na rozmyślanie o
Olivierze.
Ostatni gwizdek konduktura sygnalizujący odjazd pociągu
rozszedł się echem po peronie w Hogsmade.
Czarny lśniący pociąg powoli ruszył wypuszczając z siebie kłęby szarego
dymu. Hermiona, Ginny, Draco i Blaise
rozsiedli się wygodnie w ostatnim wolnym
przedziale. Hermiona siedziała cicho
wpatrując się w śnieżnobiałe krajobrazem za oknem. Hogwart już dawno zostawili
za sobą, a każdy kolejny kilometr przybliżał ją do ukochanego rodzinnego domu.
-Blaise o co chodził wczoraj Parkinson? – Ginny spojrzała na
swojego chłopaka, który zrobił się spięty.
-Sam jestem ciekaw w czym tak bardzo jej pomogłeś – Draco
również spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela.
Nawet Hermiona oderwała się od krajobrazu za szybą by
posłuchać co ślizgon ma do powiedzenia.
Zabini przyglądał się twarzom przyjaciół, które z
ciekawością zwrócone były w jego stronę. Rozpaczliwie poszukiwał w głowie
jakiegoś sensownego wyjścia z tej trudnej dla niego sytuacji. Był na siebie
zły, że wcześniej nie przygotował się na taką sytuację. Doskonale wiedział, że
jeśli dowiedzą się prawdy to być może straci wszystko to co dopiero zdążył
zyskać. Ścisnął mocniej dłoń Ginny i
przełknął ślinę.
Z jego ust wydobyło
się ciche westchnienie.
-Miałem nadzieje, że nigdy nie zostanie poruszony ten temat
– puścił dłoń Ginny i otarł czoło na którym pojawiły się drobne kropelki potu –
Jestem wam winien ogromne przeprosiny dziewczyny – spojrzał na zdziwione twarze
gryfonek – A zwłaszcza tobie Hermiono.
Od początku wiedziałem o planach Pansy względem Oliviera i przez jakiś
czas brałem w tym czynny udział. Parkinson przechwytywała wasze wszystkie listy
i wysyłała je do mnie na przechowanie. Co gorsza miałem też zdobyć jak
najwięcej informacji o tobie i Draconie, dlatego tak bardzo nalegałem na
spotkanie z Ginny – Blaise ze skruchą spojrzał na swoją dziewczynę – Ale z
czasem wszystko się zmieniło – kontynuował – Coraz częściej żałowałem, tego
całego popieprzonego układu z Parkinson. Nawet chciałem się do wszystkiego przyznać.
To było tego felernego wieczoru kiedy razem ze Smokiem uratowaliśmy Hermionie
życie. Tak naprawdę tego wieczoru uświadomiłem sobie jak bardzo mi na Tobie
zależy Ginny. Pokazałaś mi lepszy świat od tego w którym jeszcze niedawno żyłem. Jeszcze raz
przepraszam za wszystko co zrobiłem.
W przedziale zapanowała cisza. Trzy zaskoczone pary oczu z
niedowierzeniem wpatrywały się w czarnoskórego ślizgona. Żadne z nich nie
wiedziało co ma powiedzieć. W końcu pierwsza odezwała się Hermiona:
--Było minęło, czasu nie cofniemy. Zawdzięczam ci życie
Blaise. Masz u mnie czystą kartę – gryfonka uśmiechnęła się przyjacielsko.
-Dziękuje.
-Stary jesteś moim najlepszym kumplem, ale to jest
najbardziej popieprzona rzecz jaką w życiu zrobiłeś. – blondyn wywrócił oczami
i podał kumplowi rękę na zgodę.
-A ty Ginny? – Zabini spojrzał z nadzieją na gryfonkę –
Wybaczysz mi?
W głowie rudowłosej panował jeden wielki chaos. Sama nie
wiedziała czy czuje się zła czy też może rozczarowana postawą Blaise’a. Jak ma mu teraz zaufać skoro cała ich
znajomość zaczęła się od jednego wielkiego kłamstwa?
W końcu odważyła się spojrzeć w smutne, brązowe oczy
bruneta, które z niecierpliwością czekały na jakiejkolwiek jej reakcję.
-Muszę się przewietrzyć – powiedziała w końcu i nie czekając
na jakąkolwiek reakcję pośpiesznie opuściła przedział.
-Ginny! - Blaise
zerwał się z miejsca i już chciał ruszyć za rudowłosą kiedy poczuł ciepłą dłoń
na swoim ramieniu.
-Daj jej trochę czasu – usłyszał pocieszycielski głos
Hermiony – Ona musi teraz pobyć sama ze sobą i wszystko sobie poukładać.
Blaise z westchnieniem opadł na swoje miejsce.
-Skąd wiesz? – zapytał.
-Jest dla mnie jak siostra – Hermiona uśmiechnęła się
delikatnie do bruneta - Wiem o niej
wszystko.
***
-Zdenerwowany? – Hermiona z lepszym już humorem spojrzała na
Malfoya.
-Może trochę – odparł pocierając zmarznięte dłonie.
-Chodź – pociągnęła go w stronę dużej czarnej bramy – Zaraz
napijemy się czegoś ciepłego.
Dom z zewnątrz nie różnił się niczym od pozostałych typowo
angielskich domów. Wyłożony brązową cegłą z białymi okiennicami, które
wyróżniały się na tle ciemniejszego koloru.
Szybkim krokiem podążali niedawno odśnieżoną ścieżką, która
zaprowadziła ich prosto pod duże dębowe, frontowe drzwi. Hermiona delikatnie zapukała, i już po kilki
sekundach drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięcieciem.
-Hermiona! – wysoki mężczyzna przytulił do siebie roześmianą
dziewczynę.
-Cześć tato 0 przywitała się.
Ślizgon przyjrzał się uważnie mężczyźnie, który był ojcem
gryfonki. Był wysoki i z pewnością miał nie więcej niż czterdzieści lat, a w
bujnych brązowych włosach zaczęły pojawiać się pojedyncze siwe włosy.
-A ty z pewnością jesteś Draco – ojciec Hermiony podał
blondynowi rękę na powitanie.
-Dobry wieczór Panie Granger.
-Mów mi Chris – mężczyzna uśmiechnął się przyjacielsko –
Wchodźcie do środka, zanim wszyscy się rozchorujemy na tym mrozie.
Weszli do małego lecz przestronnego przedpokoju. Zrzucili z
siebie ciepłe płaszcze i ruszyli w głąb domu. Draco próbował zapamiętać każdy
najdrobniejszy szczegół. Cały dom urządzony został w ciepłych i jasnych
barwach, a na ścianach wisiało sporo obrazów i rodzinnych zdjęć. Po prawej stronie minęli schody prowadzące na
górę i skręcili w lewo. Znaleźli się w salonie połączonym z kuchnią z której
wydobywały się smakowite zapachy. Salon
był koloru brzoskwiniowego . Po prawej stronie pod ścianą znajdowała się duża,
beżowa rogowa kanapa. Naprzeciwko kanapy stał kominek w którym wesoło trzaskał
ogień. Z każdej strony był on otoczony
ręcznie zdobioną meblościanką zapełniona dość sporą kolekcją książek. Po prawej stronie meblościanki znajdowała się
specjalna wnęką, w której został wmontowany plazmowy telewizor. Po lewej stronie od wejścia znajdowała się
duża kuchnia w pistacjowych kolorach, w której z wielkim zaangażowaniem
krzątała się Pani Granger. Na widok
swojej córki kobieta uśmiechnęła się rozpromieniona, wytarła brudne ręce o
fartuch i podeszła do swojej młodszej kopi.
-Tak się cieszę kochanie, że już jesteś – Przytuliła córkę i
pocałowała ją w policzek –Jak wam minęła podróż? – zasypywała córkę pytaniami.
W końcu jej bystre, czekoladowe oczy spojrzały na Dracona
uważnie mu się przyglądając.
-Mamo to jest właśnie Draco.
Pani Granger obdarowała chłopaka przyjacielskim uśmiechem.
-Miło mi Cię w końcu poznać – kobieta pocałowała go w
policzek na powitanie – Czuj się jak u siebie w domu.
-Dziękuje – Draco odwzajemnił nieśmiało uśmiech.
Stres który odczuwał powoli tracił na sile. Pierwszy
najtrudniejszy krok miał już za sobą, a kolejne będą coraz łatwiejsze.
-Pewnie jesteście głodni? Umyjecie ręce i zapraszam do
stołu.
-Jane kochanie – Pan Granger podszedł do żony i objął ją w
pasie – Daj im trochę odetchnąć i zrób im pierw coś ciepłego do picia bo z
pewnością są cali zmarznięci.
Jane westchnęła i uśmiechnęła się do męża.
-No dobrze, ale za godzinę widzę was wszystkich przy stole –
zadecydowała i wróciła do kuchnia.
Podczas kolacji atmosfera powoli się rozluźniała. Wszyscy śmiali się i rozmawiali. Draco po raz
pierwszy w swoim życiu poczuł się jakby był w domu i po części zazdrościł
Hermionie całej tej rodzinnej atmosfery, której u niego w domu od zawsze
brakowało.
Państwo Granger okazali się być naprawdę przesympatycznymi
osobami. Mieli w sobie tyle dobroci i radości, że zarażali też inni. Na pierwszy rzut oka widać, że łączy ich
prawdziwa i bezwarunkowa miłość. Cała
trójka była wzorcem idealnej rodziny dla Dracona, który w głębi duszy zapragnął
być tak cholernie szczęśliwym w przyszłości jak oni. Nie pragnął niczego innego,
niż własny domek na obrzeżach Londynu, szczęśliwej i pięknej żony oraz gromadki
rozweselonych dzieci. Oczami wyobraźni zobaczył siebie i Hermionę, siedzących
na huśtawce w ich własnym dużym ogordzie w letnią gwieździstą noc.
Po kolacji Draco wraz z Chrisem postanowili napić się
szkockiej. Wypełnili szklanki bursztynowym płynem i rozsiedli się wygodnie na
kanapie. Blondyn z fascynacją słuchał jak ojciec Hermiony z pasją opowiadał o
swojej pracy jako dentysta. Obiecał też ślizgonowi, że któregoś dnia zabierze
go do swojego gabinetu, żeby blondyn sam spróbował co i jak.
Natomiast Hermiona
wraz ze swoją mamą pochowały brudne naczynia do zmywarki i zabrały się do
przygotowywania herbaty i czegoś słodkiego do przegryzienia.
-Kochanie, czemu nie
przyjechał z wami Olivier?
W jednym momencie fala smutnych wspomnień uderzyła w
Hermionę niczym tsunami.
-Rozstaliśmy się mamo – odpowiedziała z trudem powstrzymując
napływające do oczu łzy.
-Och – Jane spojrzała na córkę i pogłaskała ją opiekuńczo po
głowie – Przez Dracona?
-Co? – Hermiona spojrzała zaskoczona na swoją rodzicielkę –
Czemu tak myślisz?
-Widzę jak obydwoje na siebie patrzycie. To naprawdę bardzo
porządny, miły i przystojny chłopak.
-Mamo!
-Jane się roześmiała.
-Mówię co myślę. Po za tym wydaje mi się, że twój ojciec też
go polubił – Pani Granger spojrzała w stronę gdzie jej mąż wraz z blondynem
prowadzą ożywioną dyskusję. Hermiona podążyła za jej wzrokiem a na jej ustach
pojawi się uśmiech. Cieszyła się, że jej rodzice polubili Dracona.
Reszta wieczoru minęła im w przyjaznej atmosferze.
Dochodziła północ kiedy wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi.
Hermiona zaprowadziła Dracona schodami na górę i podeszła do drugich drzwi po
lewej i je otworzyła. Weszła do pomieszczenia i zapaliła światło.
-To twój pokój, łazienkę masz naprzeciwko, a jeśli czegoś
byś potrzebował to jestem tuż za ścianą – uśmiechnęła się delikatnie do
blondyna – Dobranoc Draco – powiedział i już miała opuszczać pokój kiedy poczuła
ciepłą błoń blondyna na swoim nadgarstku.
Odwróciła się w jego stronę i zatopiła się w błękitnych
tęczówkach chłopaka.
-Dziękuje – powiedział lekko zachrypniętym głosem i nachylił
się by pocałować ją w policzek – Dobranoc Hermiono.
Z utęsknieniem w oczach patrzył jeszcze przez chwilę w
miejsce, w którym przed chwilą stała brunetka. Miał nadzieję, że w te święta
spełni się jego najskrytsze marzenie.
~~*~~*~~*~~
Wiem, że krócej niż ostatnio ale nie mogę aż tak bardzo was rozpieszczać ;)
Jestem strasznie ciekawa co myślicie o tym dość specyficznym jak dla mnie rozdziale. Trochę się namęczyłam, żeby to wszystko jakoś poskładać żeby miało ręcę i nogi ;)
Pozdrawiam serdecznie ;)
AvadKa ;*
Pozdrawiam serdecznie ;)
AvadKa ;*
Aaaaaaaaaaaj, kolejny cudny rozdział i to dla mnie! Dziękuję słońce! <3
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że pokazałaś tu taką Hermionę, jaką najbardziej lubię. czyli stanowczą i odważną. Nie użala się nad sobą, tylko chce iść do przodu, zostawiając bolesne wspomnienia w tyle. Mimo swojej uczuciowości i bólu, jaki z pewnością czuje w sercu, nie chce się poddać i odbierać sobie radości, a co za tym idzie, może wreszcie się otworzy na to, co chce zaoferować jej Malfoy.
Wyznanie Blaise'a mnie zszokowało! Spodziewałam się, że raczej stchórzy i wymyśli coś na poczekaniu, a tu proszę - przyznał się bez bicia. Fajnie, że i Hermiona i Draco mu wybaczyli, ciekawe tylko, czy Ginny też się na to zdobędzie? Szkoda by było zmarnować to, co udało im się zbudować.
Jeeeej, nasze gołąbki spędzą razem święta! Cudownie. :D
Cieszy mnie też fakt, że państwo Granger zaakceptowali i polubili Malfoy'a. I bardzo dobrze też, że on czuje się u nich jak u siebie. Mam również nadzieję, że to marzenie Draco się spełni! Jeśli to będzie to, o czym myślę... To raz, że umrę ze szczęścia, a dwa, że będą to najbardziej magiczne święta dla nich obojga. :D
Czekam już z utęsknieniem na nowy rozdział i na przyszły tydzień, w którym w końcu może uda nam się zobaczyć!
Twoja Silje. :*
Nie ma za co kochanie <3
UsuńCiesze się że podołałam Twoim wymaganiom, ale i tak mi daleko do Ciebie ;D
Wszystkiego dowiesz się niebawem ^^
Jejciu! Jak uroczo :) Przesłodki Draco.
OdpowiedzUsuńI co ja mam tu napisać? Jak zwykle cudny rozdział :)
Dramione True Love <3
Haha dziękuje bardzo ;)
UsuńOgólnie to wszystko ładnie pięknie, ale...
OdpowiedzUsuńOni za łatwo to wszystko wybaczyli, tak bez niczego, tylko "ok, spoko, wszystko w porządku". Zabrakło czegoś co by nadało akcji i trochę potrzymało w napięciu.
Komentuję pierwszy raz, ale czytam od początku, pozdrawiam,
~Patka :)
Ginny nie wybaczyła ;p
UsuńFajny rozdział. Bardzo mi sie podobalo . Masz talent i naprawde fajny styl pisania. Zazelabym chwalic cie za prawie wszystko ale ja do tego nie mam zadnego talentu xd. Tak wiec ogranicze sie do "świetnie ci to wyszlo" i czekam na nn. Weny <3
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za tak ciepłe słowa ;)
UsuńChoć z tym talentem to bym się nie zgodziła ;P
Daleko mi do tego.
To mnie to zdecydowanie za mało!
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz, jestem wręcz wniebowzięta!
Nie przesadzajmy ;)
UsuńNaprawdę stanowczo za mało!
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział :D
A poza tym to całkiem mi się podobało ;3
Postaram się, żeby kolejny rozdział był dłuższy ;D
UsuńAaaaaaaaaaaaaa! Jezu!
OdpowiedzUsuńZachowuję się jak jakaś kurde fanatyczka xD
Rozdział cudowny <3 Taki ciepły <3
Supcio, że Chris i Jean tacy mili *.*
I Draco to nie jakiś kurde facet bez serca wręcz przeciwnie <3
To jjego wspomnien, raczej wyobrażenie bezcenne <3
Teraz w mojej głowie mam tyle pytań :
•Co zrobi Ginn?
• Jak skończy się ta wizyta?
• hym...czy Draco będzie czegoś potrzebował xD?
No pisz dale. już!!!!
Przez ciebie wpadam w kompleksy xD
Całuski i we życzę <3
Amm :3
Ps: Zapraszam na przywróconą ( musiałam usunąć. Nie ważne )
http://nie-zapomnij-dramione-pamietaj.blogspot.com :D
Hmm z Ginny? Niebawem się dowiesz ;)
UsuńCo do wizyty to wszystko może się jeszcze zdarzyć ;)
Hahaha niby czego ma Draco potrzebować? ;)
Zaintrygowałaś mnie tym ;D
Święta u Hermiony ? Perfect.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak z Gin. Blaise musi przeżywać męki. Szkoda mi go :( :o. Wkleisz zdjęcie rodziców Hermi w zakładce ? Wyobrażam ich sobie wogóle inaczej niż w filmie ... Rozdział jak zwykle udany i cudowny <3 Muszę pochwalić twój styl pisania. Pełen ozdobników , każdy rozdział zaczyna i czasem kończy pewen dział (czyt. sekret) Twój blog jest dla niektórych inspiracją , dla innych ciekawym zakończeniem dnia , innym zastępuje najlepszą książkę ... Napisz co robiłaś w dwudzieste urodziny :* :D. Lubisz igrzyska śmierci ? Idziesz na kosogłosa <3 ? Do jakich fandomów należysz :D ?
*Kinia
Dodam ich wieczorem do zakładki to będziesz mogła ich sobie zobaczyć ;) Co do urodzin to przesiedzialam większość dnia na uczelni a resztę spedzilam z najbliższymi ;)
OdpowiedzUsuńLubie igrzyska i idę na enemef w.przyszły piątek ;)
Co do fandomow to nigdy nie potrafię zapamiętać nazw ;) ale z pewnością potterheads, igrzyska śmierci, the walking dead (uwielbiam ten serial) gra o tron książka jak i serial cudowne <3, nie mogło tez zabraknąć wspabialego Greya no i oczywiście moja ukochana niezgodna której fanka stałam się niedawno ;)
Dodałam rodziców Hermiony do zakładki "bohaterowie";)
UsuńDzięki <3
Usuń<3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: bardzo się cieszę, że Blaise przyznał się do pomagania Parkinson. Lepiej jest, gdy niektóre sprawy się wyjaśnia a nie ukrywa przed innymi.
OdpowiedzUsuńPo drugie: Jestem niezmiernie ciekawa czy Oliver będzie walczył o Hermionę, a jeśli tak to w jaki sposób :)
Po trzecie: Draco jest taki cudowny, rozpływam się! Mam nadzieje, ze Hermiona to zrozumie jak najszybciej :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Kercia ♥
Przekonasz się jeszcze jaki waleczny potrafi być Olivier ;D
UsuńMam kilka sytuacji w zanadrzu ale jeszcze nie wiem czy wykorzystam wszystkie czy tylko niektóre ;)
A co do "po trzecie" to z kobietami nigdy nie wiadomo co i jak ;D
Zdziwiłam się, ze Blaise potrafil sie przyznac i to tak szybko. Bylam pewna ze sie nie odwazy! Ale to dobrze bo klamstwo ma krotkie nogi i predzej czy pozniej by sie to wydalo. Oby Ginny nie miala za zle Diablowi. Fajnie, ze Draco przyjal zaproszenie na swieta. Widac ze wojna go zmienila (na lepsze oczywiscie) A Olivier niech sie lepiej odczepi, zeby Draco dlugo nie mial konkurentow :p A rozdzial? Jak zawsze swietny.. juz nie moge doczekac sie nastepnego. Codziennie sprawdzam i caly czas o tej historii mysle hha :-) pozdrawiam i weny zycze :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej bałam się właśnie tego jak przyjmiecie te nagłe wyznanie Blaise'a ale nie jest tak źle, kamień spadł mi z serca ;)
UsuńBardzo miło mi to słyszeć na prawdę.
Pozdrawiam cieplutko!
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńZadziwiasz nie kobieto!
Czekam na kolejny rozdział!
Weny!
Dziękuje bardzo ;)
UsuńCudowny rozdzia, trochę słodko ale w dobrym momencie. Postacie nie są płytkieale jest ich trochę mało ostatnio. To było fajne ale oczekuję na jakąś odmianę... ;) życzę weny
OdpowiedzUsuńKnow-it-all
Jeeej... rodzinne święta naprawdę urocze :) Mam tylko nadzieję, że Ginny nie będzie zła na Diabełka! Lecę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńR. ;) (needyoudramione.blogspot.com)
Dramione, Dramione wszędzie. Rozdział wyszedł jak najbardziej udany. Całe święta i w ogóle. Generalnie cudo :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Dobrze, że Blaise powiedział im prawdę. Mam nadzieję, że Ginny mu wybaczy...
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobał mi się pomysł wyjazdu do rodziców Hermiony. No i okazali się być dokładni tacy jak sobie ich wyobrażałam. No proszę Hermiona ma już błogosławieństwo od rodziców...cieszę się, że Draco nie przestrzega ludzi na czarodziei i na szlamy. Widać, że obecność gryfonki zmienia go na lepsze.
Pozdrawiam.