Wróciłam. Wiem, że nic nie tłumaczy tak długiej nieobecności. Musiało minąć trochę czasu bym odnalazła swoją wenę, którą gdzieś po drodze w pędzie życia zgubiłam. Może ktoś tu jeszcze zagląda i z niecierpliwością czeka na zakończenie tej historii. Mam nadzieję, że nie wyszłam aż z takiej wprawy w pisaniu.
Pozdrawiam.
Avadka.
***
Dochodziło już południe, kiedy ze stosu papierkowej roboty oderwała go brązowa mała sówka, która natarczywie stukała w szybę. Blondyn cicho westchnął i otworzył okno wpuszczając sowę, która zgrabnie wylądowała na dębowym biurku. Jednym zwinnym ruchem oderwał przyczepiony list a na widok tak dobrze mu znanego pisma na kopercie poczuł przypływ gorąca. Po namiętnej nocy z Hermioną, nie miał z nią żadnego kontaktu. Pisał, dzwonił lecz była gryfonka ewidentnie go unikała. Tłumaczył sobie, że może potrzebuje czasu żeby oswoić się z tym wszystkim. Był cierpliwy czekał. Lekko drżącymi palcami odkleił kopertę i wyciągnął zawartość, a cała nadzieja jaką jeszcze przed chwilą miał prysła jak bańka mydlana. Z niedowierzenia zamrugał kilkakrotnie swoimi niebieskimi oczami, po raz kolejny czytając tych kilka bolesnych linijek tekstu.
ZAPROSZENIE NA ŚLUB
Hermiona Granger i Olivier Black mają zaszczyt zaprosić pana Dracona Lucjusza Malfoya wraz z osobą towarzyszącą na ceremonię zaślubin, która odbędzie się 26 sierpnia w ............
Niewiele myśląc poderwał się z krzesła i szybkim krokiem wyszedł ze swojego gabinetu mrucząc pod nosem do swojej asystentki, że do końca dnia nie pojawi się już w ministerstwie. Gorycz i żal ściskała jego serce, a w myślach pojawiało się tylko jedno pytanie Dlaczego?
W głębi duszy wierzył, że ich ostatnia noc była tą przełomową. Łudził się, że była gryfonka potrzebuje czasu. Na Slytherina Draco jakim ty jesteś idiotą! - cichy głos nie dawał mu spokoju.
Niewiele myśląc wszedł do jednego z pobliskich barów, chciał się upić... zapomnieć.
Był już po paru głębszych, kiedy przysiadła się do niego długonoga blond piękność. Ilość wypitego alkoholu zrobiła swoje, niewiele się zastanawiając spojrzał na nią swoimi niebieskimi oczami, tylko tyle wystarczyło żeby była jego. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak potrafi działać na kobiety. Po kilku zdaniach wymienionych z atrakcyjną blond pięknością wsiedli to taksówki i pojechali do niego.
W głębi duszy wierzył, że ich ostatnia noc była tą przełomową. Łudził się, że była gryfonka potrzebuje czasu. Na Slytherina Draco jakim ty jesteś idiotą! - cichy głos nie dawał mu spokoju.
Niewiele myśląc wszedł do jednego z pobliskich barów, chciał się upić... zapomnieć.
Był już po paru głębszych, kiedy przysiadła się do niego długonoga blond piękność. Ilość wypitego alkoholu zrobiła swoje, niewiele się zastanawiając spojrzał na nią swoimi niebieskimi oczami, tylko tyle wystarczyło żeby była jego. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak potrafi działać na kobiety. Po kilku zdaniach wymienionych z atrakcyjną blond pięknością wsiedli to taksówki i pojechali do niego.
***
Hermiona trzęsąca się ręka, przywiązała ostatnią kopertę z zaproszeniem na ślub i z żalem w oczach obserwowała jak brązowy ptak podrywa się do lotu by dostarczyć ją do właściwego odbiorcy. Czuła się podle ciągle unikając Dracona, okłamując samą siebie, ze tak będzie dla nich obojga najlepiej. Zaniedługo weźmie ślub, jej życie rozbierze rozpędu,a Draco? - Draco może w końcu kiedyś zapomni i jej wybaczy?
Tak na prawdę okłamywała samą siebie - czuła się rozdarta, zagubiona we własnych myślach i uczuciach a na dodatek coraz bardziej doskwierał jej brak wspomnieć sprzed tych kilku miesięcy przed porwaniem przez Lucjusza.
Cicho westchnęła i podniosła się z kanapy, kiedy poczuła falę nadchodzących mdłości. Wychodząc z łazienki jej wzrok natrafił na wiszący na ścianie kalendarzu a jej ciało zalała fala ciepła.
-To niemożliwe - jęknęła sama do siebie. Tak ją pochłonęła cała ta organizacja ślubu, że nawet nie zauważyła, ze od dwóch tygodni spóźnia się jej okres.
Hermiono spokojnie - powtarzała sobie w myślach - To na pewno przez stres. A jeśli nie? Natłok myśli nie dawał jej spokoju, poczuła tylko przypływ gorąca i sama nie wiedząc kiedy osunęła się na ziemie.
3 godziny później...
-Hermiona? - szatynka delikatnie otworzyła powieki i ujrzała parę oliwkowych oczu wpatrujących się w nią z martwieniem.
-Ginny? - Hermiona rozmasowała obolałą głowę, w którą musiała się uderzyć mdlejąc.
-Wszystko w porządku? - ruda spojrzała na swoją przyjaciółkę podając jej szklankę z zimną wodą.
-Co się stało ?
-Ty mi powiedz - ruda usiadła wygodnie na fotelu, delikatnie masujac swój już ogromy ciażowy brzuch - Miałyśmy się spotkać dwie godziny temu w salonie sukien ślubnych.
Wzrok Hermiony ponownie wylądował na wiszącym na ścianie kalendarzu.
-Wszystko w porządku - odparła - To tylko przemęczenie i sporo stresu.
Ginny zmierzyła podejrzliwie swoją najlepszą przyjaciółkę.
-Kogo jak kogo ale znam Cię na wylot mnie nie oszukasz - powiedziała z przekąsem- Hermiono wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim.
-Chyba jestem w ciąży... - wypaliła niepewnie Hermiona.
-W ciąży? - rudowłosa zmarszczyła brwi - z Olivierem?
Szatynka cicho westchnęła.
-Pamiętasz naszą rozmowę? - zaczęła - Tą w której mi mówiłaś, że jeśli kiedykolwiek miało by dojść do czegoś między mną a Draconem..
Oliwkowe oczy rudowłosej spoglądały z zaciekawieniem na gryfonkę.
-Przespaliście się? - z trudem starała się ukryć podekscytowanie w głosie - Kiedy?
Hermiona spóściła wzrok na swoje splatane palce.
-Z miesiąc temu - na jej twarzy pokazał się soczysty rumieniec - Przez przypadek wpadliśmy na siebie w Ministerstwie, trochę wypiliśmy...
-I????
Ruda nie ukrywała już skrywanej ciekawości.
-Po wszystkim uciekłam - szatynka schowała twarz w dłoniach.
-A Draco?
-Próbował się ze mną skontaktować - westchnęła - A ja staram się unikać go jak ognia. Boję się spojrzeć mu w oczy Ginny.
-Chodź - rudowłosa podniosła się z fotela i wyciągnęła dłoń do szatynki.
-Gdzie?
-Musimy się upewnić.
Hermiona bez słowa sprzeciwu chwyciła dłoń najlepszej przyjaciółki, i za nim się obejrzała stała przed wejściem do św. Munga by zmierzyć się z rzeczywistością.
Słowa lekarza odbijały się w jej głowie niczym echo.
"Gratulację jest Pani w ciąży".
Niepewnie dotknęła swojego brzucha, w którym powstawało nowe życie jej dziecko jej i Dracona.
Ponownie poczuła jak fala gorąca w nią uderza a ziemia ponownie wiruje...
W jednej chwili fala wspomnieć uderzyła w nią niczym pięciometrowe tsunami. Sceny jedna po drugiej przemykały pod jej powiekami.
Draco... bal... Olvier...zdrada...wspólne święta...ich pierwszy pocałunek...felerna noc we Wrzeszczącej Chacie.
-Panno Granger wszystko w porządku?
Była gryfonka powoli otworzyła oczy i spojrzała na zatroskaną twarz lekarza.
-Tak - wydukała
-Proszę o siebie dbać i dużo odpoczywać - brunet uśmiechnął się przyjaźnie - Widzimy się za miesiąc na wizycie kontrolnej.
Ginny podniosła się ociężale na widok wychodzącej z sali przyjaciółki.
- I co? - spytała z niecierpliwością.
-Pamiętam - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, a w jej oczach zamigotały iskierki - Wszystko wróciło Ginny! Przepraszam, ale muszę coś załatwić! - Niezastanawiąjąc się zbytnio pocałowała przyjaciółkę w policzek i czym prędzej wybiegła ze szpitala pozostawiając rudą w osłupieniu.
Na zewnątrz zapadł już zmierzch, ciemne chmury powoli rozciągały się nad Londynem a grube krople deszczu co róż uderzały o chodnik, ale nawet spadająca z nieba ulewa nie przeszkadzała gryfonce, która z łomoczącym sercem stała przy bramie prowadzącej do domu blondyna. Kierowana impulsem otworzyła żeliwną bramkę, która pod jej dotykiem delikatnie skrzypnęła. Pierwszy raz w życiu była pewna tego czego na prawdę chce i pragnie, a z każdą minutą wracało do niej coraz to więcej wspomnień. Spojrzała na okno w salonie spowite w półmroku a jej serce na sekundę zamarło. Blondyn stał przy barku szykując sobie drinka, kiedy niespodziewanie podeszła do niego długonoga piękność i zaczęła całować. Nie opierał się, gdy smukłe palce dziewczyny zaczęły rozpinać guziki jego koszuli odsłaniając idealnie wyrzeźbiony tors. Hermiona poczuła się jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody.
-Chcesz drinka? - Draco podszedł do barku i nalał sobie do szklanki sporą ilość whisky. Alkohol już nieźle szumiał mu w głowie, i choć na chwilę sprawiał, że mógł zapomnieć, zatracić się.
-Mam ochotę na coś zupełnie innego - blondynka przygryzła uwodzicielsko wargę i podeszła do niego namiętnie całując. Nie opierał, się gdy delikatne dłonie dziewczyny odpinały kolejne guziki jego koszuli. Sam niewiele myśląc pozbawił dziewczynę obcisłej sukienki podniósł na ręce i posadził na stole namiętne całując. Kiedy poczuł zbliżającą się rękę dziewczyny na swoim pasku od spodni odskoczył jak oparzony.
Zdezorientowana blondynka niepewnie do niego podeszła.
-Nie mogę - wychrypiał.
-Zrobiłam coś nie tak? - jej słodki głos zaczął przyprawiać go o mdłości.
Kogo on chciał oszukać? - przeszło mu przez myśl. Żadna z tych ślicznotek nie mogła się równać z jego Hermioną. Nie mógł się poddać. To nie w jego stylu. Musi o nią zawalczyć ten raz.. ostatni raz.
-Chyba na Ciebie juz pora - nie spoglądając na dziewczynę podał leżąca na ziemi sukienkę, którą bez słowa ubrała wyszła trzaskając drzwiami.
Następnego dnia blondyna obudziło uporczywe stukanie do drzwi. Otworzył powoli oczy i od razu je zamknął, promienie słoneczne raniły jego oczy, a wypity wczorajszej nocy alkohol dawał o sobie znać w postaci okropnego kaca.
-Już idę - wychrypiał podnosząc się z kanapy, na której musiał wczoraj usnąć. Gdy tylko otworzył drzwi do jak burza wleciała Paris.
Draco spojrzał na swoją najlepszą przyjaciółkę i przeczesał palcem swoje niesforne blond włosy, które opadały mu na oczy.
-Czyś ty już do końca ogłupiał!! - Paris nie kryła swojego poirytowania.
-Ciebie też miło widzieć - odparł.
-Coś ty sobie myślał, sprowadzając tą panienkę do domu?!!
-To chyba moja sprawa z kim się spotykam - uśmiechnął się ironicznie.
Blondynka prychnęła.
-Więc pewnie nie będziesz zainteresowany tym, że Hermiona przypomniała sobie wszystko sprzed wypadku.
-Czekaj.. Co? - do blondyna powoli zaczynały docierać słowa przyjaciółki. - Hermiona odzyskała pamięć? - czuł jak puls zaczyna mu przyśpieszać - A to znaczy..
-Że spieprzyłeś sprawę po całości Draco - Paris cicho westchnęła - Była tu wczoraj wieczorem, widziała was.
Z ust blondyna wydobył się cichy jęk.
-Do niczego nie doszło - westchnął - Nie potrafiłem...
-Powinieneś z nią porozmawiać.
-Pewnie nawet na mnie nie spojrzy. Masz racje jestem skończonym idiotą Zawsze wszystko potrafię tylko spieprzyć.
Paris dobrze wiedziała, że jeśli nie weźmie spraw w swoje ręce to może być za późno, mimo ze kochała tego tlenionego blondyna to potrafił wyprowadzić ja z równowagi jak nikt inny.
-Idź się wykąp - rzuciła znienacka - Ogarnij się i za 15 minut spotykamy się na dole.
-To niemożliwe - jęknęła sama do siebie. Tak ją pochłonęła cała ta organizacja ślubu, że nawet nie zauważyła, ze od dwóch tygodni spóźnia się jej okres.
Hermiono spokojnie - powtarzała sobie w myślach - To na pewno przez stres. A jeśli nie? Natłok myśli nie dawał jej spokoju, poczuła tylko przypływ gorąca i sama nie wiedząc kiedy osunęła się na ziemie.
3 godziny później...
-Hermiona? - szatynka delikatnie otworzyła powieki i ujrzała parę oliwkowych oczu wpatrujących się w nią z martwieniem.
-Ginny? - Hermiona rozmasowała obolałą głowę, w którą musiała się uderzyć mdlejąc.
-Wszystko w porządku? - ruda spojrzała na swoją przyjaciółkę podając jej szklankę z zimną wodą.
-Co się stało ?
-Ty mi powiedz - ruda usiadła wygodnie na fotelu, delikatnie masujac swój już ogromy ciażowy brzuch - Miałyśmy się spotkać dwie godziny temu w salonie sukien ślubnych.
Wzrok Hermiony ponownie wylądował na wiszącym na ścianie kalendarzu.
-Wszystko w porządku - odparła - To tylko przemęczenie i sporo stresu.
Ginny zmierzyła podejrzliwie swoją najlepszą przyjaciółkę.
-Kogo jak kogo ale znam Cię na wylot mnie nie oszukasz - powiedziała z przekąsem- Hermiono wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim.
-Chyba jestem w ciąży... - wypaliła niepewnie Hermiona.
-W ciąży? - rudowłosa zmarszczyła brwi - z Olivierem?
Szatynka cicho westchnęła.
-Pamiętasz naszą rozmowę? - zaczęła - Tą w której mi mówiłaś, że jeśli kiedykolwiek miało by dojść do czegoś między mną a Draconem..
Oliwkowe oczy rudowłosej spoglądały z zaciekawieniem na gryfonkę.
-Przespaliście się? - z trudem starała się ukryć podekscytowanie w głosie - Kiedy?
Hermiona spóściła wzrok na swoje splatane palce.
-Z miesiąc temu - na jej twarzy pokazał się soczysty rumieniec - Przez przypadek wpadliśmy na siebie w Ministerstwie, trochę wypiliśmy...
-I????
Ruda nie ukrywała już skrywanej ciekawości.
-Po wszystkim uciekłam - szatynka schowała twarz w dłoniach.
-A Draco?
-Próbował się ze mną skontaktować - westchnęła - A ja staram się unikać go jak ognia. Boję się spojrzeć mu w oczy Ginny.
-Chodź - rudowłosa podniosła się z fotela i wyciągnęła dłoń do szatynki.
-Gdzie?
-Musimy się upewnić.
Hermiona bez słowa sprzeciwu chwyciła dłoń najlepszej przyjaciółki, i za nim się obejrzała stała przed wejściem do św. Munga by zmierzyć się z rzeczywistością.
Słowa lekarza odbijały się w jej głowie niczym echo.
"Gratulację jest Pani w ciąży".
Niepewnie dotknęła swojego brzucha, w którym powstawało nowe życie jej dziecko jej i Dracona.
Ponownie poczuła jak fala gorąca w nią uderza a ziemia ponownie wiruje...
W jednej chwili fala wspomnieć uderzyła w nią niczym pięciometrowe tsunami. Sceny jedna po drugiej przemykały pod jej powiekami.
Draco... bal... Olvier...zdrada...wspólne święta...ich pierwszy pocałunek...felerna noc we Wrzeszczącej Chacie.
-Panno Granger wszystko w porządku?
Była gryfonka powoli otworzyła oczy i spojrzała na zatroskaną twarz lekarza.
-Tak - wydukała
-Proszę o siebie dbać i dużo odpoczywać - brunet uśmiechnął się przyjaźnie - Widzimy się za miesiąc na wizycie kontrolnej.
Ginny podniosła się ociężale na widok wychodzącej z sali przyjaciółki.
- I co? - spytała z niecierpliwością.
-Pamiętam - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, a w jej oczach zamigotały iskierki - Wszystko wróciło Ginny! Przepraszam, ale muszę coś załatwić! - Niezastanawiąjąc się zbytnio pocałowała przyjaciółkę w policzek i czym prędzej wybiegła ze szpitala pozostawiając rudą w osłupieniu.
Na zewnątrz zapadł już zmierzch, ciemne chmury powoli rozciągały się nad Londynem a grube krople deszczu co róż uderzały o chodnik, ale nawet spadająca z nieba ulewa nie przeszkadzała gryfonce, która z łomoczącym sercem stała przy bramie prowadzącej do domu blondyna. Kierowana impulsem otworzyła żeliwną bramkę, która pod jej dotykiem delikatnie skrzypnęła. Pierwszy raz w życiu była pewna tego czego na prawdę chce i pragnie, a z każdą minutą wracało do niej coraz to więcej wspomnień. Spojrzała na okno w salonie spowite w półmroku a jej serce na sekundę zamarło. Blondyn stał przy barku szykując sobie drinka, kiedy niespodziewanie podeszła do niego długonoga piękność i zaczęła całować. Nie opierał się, gdy smukłe palce dziewczyny zaczęły rozpinać guziki jego koszuli odsłaniając idealnie wyrzeźbiony tors. Hermiona poczuła się jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody.
***
-Mam ochotę na coś zupełnie innego - blondynka przygryzła uwodzicielsko wargę i podeszła do niego namiętnie całując. Nie opierał, się gdy delikatne dłonie dziewczyny odpinały kolejne guziki jego koszuli. Sam niewiele myśląc pozbawił dziewczynę obcisłej sukienki podniósł na ręce i posadził na stole namiętne całując. Kiedy poczuł zbliżającą się rękę dziewczyny na swoim pasku od spodni odskoczył jak oparzony.
Zdezorientowana blondynka niepewnie do niego podeszła.
-Nie mogę - wychrypiał.
-Zrobiłam coś nie tak? - jej słodki głos zaczął przyprawiać go o mdłości.
Kogo on chciał oszukać? - przeszło mu przez myśl. Żadna z tych ślicznotek nie mogła się równać z jego Hermioną. Nie mógł się poddać. To nie w jego stylu. Musi o nią zawalczyć ten raz.. ostatni raz.
-Chyba na Ciebie juz pora - nie spoglądając na dziewczynę podał leżąca na ziemi sukienkę, którą bez słowa ubrała wyszła trzaskając drzwiami.
Następnego dnia blondyna obudziło uporczywe stukanie do drzwi. Otworzył powoli oczy i od razu je zamknął, promienie słoneczne raniły jego oczy, a wypity wczorajszej nocy alkohol dawał o sobie znać w postaci okropnego kaca.
-Już idę - wychrypiał podnosząc się z kanapy, na której musiał wczoraj usnąć. Gdy tylko otworzył drzwi do jak burza wleciała Paris.
Draco spojrzał na swoją najlepszą przyjaciółkę i przeczesał palcem swoje niesforne blond włosy, które opadały mu na oczy.
-Czyś ty już do końca ogłupiał!! - Paris nie kryła swojego poirytowania.
-Ciebie też miło widzieć - odparł.
-Coś ty sobie myślał, sprowadzając tą panienkę do domu?!!
-To chyba moja sprawa z kim się spotykam - uśmiechnął się ironicznie.
Blondynka prychnęła.
-Więc pewnie nie będziesz zainteresowany tym, że Hermiona przypomniała sobie wszystko sprzed wypadku.
-Czekaj.. Co? - do blondyna powoli zaczynały docierać słowa przyjaciółki. - Hermiona odzyskała pamięć? - czuł jak puls zaczyna mu przyśpieszać - A to znaczy..
-Że spieprzyłeś sprawę po całości Draco - Paris cicho westchnęła - Była tu wczoraj wieczorem, widziała was.
Z ust blondyna wydobył się cichy jęk.
-Do niczego nie doszło - westchnął - Nie potrafiłem...
-Powinieneś z nią porozmawiać.
-Pewnie nawet na mnie nie spojrzy. Masz racje jestem skończonym idiotą Zawsze wszystko potrafię tylko spieprzyć.
Paris dobrze wiedziała, że jeśli nie weźmie spraw w swoje ręce to może być za późno, mimo ze kochała tego tlenionego blondyna to potrafił wyprowadzić ja z równowagi jak nikt inny.
-Idź się wykąp - rzuciła znienacka - Ogarnij się i za 15 minut spotykamy się na dole.
***
Pierwsze promienie sierpniowego słońca delikatnie pieściły twarz byłej gryfonki, która powoli otworzyła swoje czekoladowe oczy. Leniwie się przeciągnęła i sięgnęła po swój ulubiony satynowy szlafrok, którym szczelnie się owinęła. Z westchnieniem spojrzała na wiszącą na szafie suknie ślubną. Za dwa dni ma zostać żoną, a całe jej życie ulegnie diametralnej zmianie. Jej rozmyślanie przerwało ciche pukanie do drzwi. Gdy tylko je otworzyła od razu utonęła w hipnotyzującym lazurowym spojrzeniu blondyna. Na jego widok poczuła ukłucie w sercu. a przed oczami stanął jej widok z wczorajszego wieczoru.
-Draco? - nie kryła swojego zdziwienia - Co ty tu robisz?
-Musimy porozmawiać - chłopak nie czekając na zaproszenie wszedł do środka.
-Do niczego wczoraj nie doszło..
-Nie interesuje mnie to co i z kim robisz - Hermiona starała się zachować spokój. Nie chciała by widział, że cierpi.
-Wiesz jaka jest prawda? - Draco nie wytrzymał piętrzących się w nim emocji - Kocham cię jak wariat! Zrobiłbym dla Ciebie wszystko! Mam dość udawania, że nic między nami nie zaszło. Każdy kolejny dzień bez ciebie jest dla mnie torturą. Próbowałem trzymać się od Ciebie z daleka, chciałem żebyś była szczęśliwa - z jego ust wydobył się cichy jęk rozpaczy - Problem w tym, że nie potrafię trzymać się od Ciebie na dystans.
Hermiona spoglądała na pełną emocję twarz blondyna, jego niebieskie oczy wpatrywały się w nią z nadzieją, a ona nie potrafiła wykrztusić z siebie żadnego słowa. Czuła jak w jednej chwili w gardle rośnie jej jedna wielka gula a samotna łza spływa po jej policzku. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować blondyna już nie było...
Jakto, faceci bardziej chwiejni i niepewni niż słabe panienki? Ryjesz mi mózg.
OdpowiedzUsuńOh my god!!! Powraca moje ukochane fanfiction do tego wkracza mój najlubieńszejszy z ulubionych motywów czyli ciężarna Granger. Bosz czy mogły być lepsze walentynki? No nie sądzę. Kochana życzę tobie weny i byś została z nami na dłużej. Zaraz przerzucam się na wattpada odświeżyć sobie tą historię i narobić spamu komatnarzy by wszyscy o tym usłyszeli! Ściskam
OdpowiedzUsuńDziękuej kochana <3
UsuńAkurat tutaj zbliżamy się powoli do końca histori.. aczkolwiek już niebawem rusza nowe Dramione: Porywy Serca :D
O Boże xD Tak, tak, tak xD Kocham, kocham kocham ❤️ Już czekam na kolejny rozdział ��
OdpowiedzUsuńInka
Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Malfoy jednak się nie podda, a i że nie dojdzie do tego ślubu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!