Chyba trochę schrzaniłam ten rozdział. Ale obiecuje, że następnym wam to wynagrodzę bo szykuje coś na prawdę ekstra ;)
Czekam na wasze opinie ;)
Całusy Avad Ka
Czekam na wasze opinie ;)
Całusy Avad Ka
~~*~~*~~*~~
Blaise skończył czytać list od Pansy, która poinformowała
go, że jest coraz bliżej zrealizowania swojej zemsty na Granger. Ślizgon wpatrywał się przez dłuższą chwilę w
schludne pismo swojej koleżanki po czym zgniótł kartkę i wrzucił ją do
rozpalonego kominka. Nalał sobie do
szklanki ognistej i usiadł wygodnie na swoim ulubionym fotelu. Jego wzrok błądził po prywatnym dormitorium,
aż zatrzymał się na dębowej szafce nocnej, gdzie leżała mała sterta
nieprzeczytanych listów zaadresowanych do Granger, od Blacka. Blaise nie miał zielonego pojęcia jak
Parkinson zdołała przechwycić te wszystkie listy i szczerze mówiąc nic go to
nie obchodziło. Coraz częściej dopadały
go wątpliwości co do tego całego jej planu.
Są w życiu ślizgona takie dni, kiedy ma ochotę po prostu się
z tego wycofać. Pójść do Granger i oddać
jej te przeklęty listy, a potem paść na kolana i błagać o przebaczenie Ginny.
Może właśnie to go powstrzymało od spalenia tych listów?
Co się z nim dzieje? – To pytanie nieustannie rozbijało mu
się po głowie.
Jeszcze niedawno miałby to wszystko generalnie w dupie a
teraz? Dokładnie analizuje każde swoje posunięcie. Od dwóch tygodniu regularnie w tajemnicy przed wszystkimi spotyka się z
Ginny w Pokoju Życzeń. Oczywiście nie łączyło ich nic poza
wielogodzinnymi rozmowami. Poznawali siebie od nowa, to właśnie od niej Blaise dowiedział się o
zaręczynach Hermiony z Blackiem, że z
Draconem łączy ich tylko przyjaźń, mimo że z boku może to wyglądać całkowicie
inaczej. Ginny wyznała mu w tajemnicy, że tak naprawdę wolałaby żeby to Draco
związał się z Hermioną.
Obydwoje doszli do wniosku, że Hermiona i Draco idealnie by
do siebie pasowali. Oczywiście mulat nie
wspomniał o tym wszystkim Parkinson, która uporczywie dążyła do zniszczenia
gryfonki.
W głębi duszy pragnął jej porażki. Po raz pierwszy w swoim życiu chciał, żeby to lwy zwyciężyły w tej rozgrywce.
W głębi duszy pragnął jej porażki. Po raz pierwszy w swoim życiu chciał, żeby to lwy zwyciężyły w tej rozgrywce.
***
Draco zatopił się w miękkim, skórzanymi fotelu znajdującym
się w małej, ale przestronnej komnacie Paris. Przyjaciółka podała mu szklankę
wypełnioną po brzegi jego ulubionym alkoholem, po czym sama rozłożyła się
wygodnie na kanapie tuż obok.
-Co Cię gryzie Draco? – zapytała uważnie przyglądając się
blondynowi – Ostatnio wyglądasz na zmartwionego
-Nic mi nie jest – odparł z przekąsem i pociągnął spory łyk
bursztynowego płynu, który delikatnie przepalał mu gardło.
-Znamy się nie od dziś umiem czytać z Ciebie jak z otwartej
księgi – Paris nie dawała za wygraną – Powiesz mi sam czy mam wyciągnąć to od
Ciebie siłą?
-Chodzi o Hermionę – odpowiedział cicho.
-O Hermionę?
Westchnął
-Po prostu nie podoba mi się ten cały Eric i to, że przez
cały czas kręci się wokół nie.
-Czyżbyś był zazdrosny? – Paris zachichotała
Ślizgon spiorunował blondynkę wzrokiem.
-Nie jestem – wycedził przez zaciśnięte zęby – Po prostu
ostatnio nękają mnie koszmary o Hermionie.
-To tylko sny Draco.
-To jest coś więcej uwierz mi – blondyn spojrzał w oczy
przyjaciółce a jego twarz nabrała poważnego wyrazu – Każdej nocy śni mi się to
samo. Idę przez przepiękny, zadbany ogród mojej matki by już po chwili znaleźć
się w przeklętej rezydencji mojego Ojca i… i wedy widzę też ją – Draco starał
się powstrzymać drżenie głosu – ona… n-nie żyje. Jest tam leży, piękna… blada..
i cała we krwi.
-Draco.. – Paris położyła rękę na ramieniu przyjaciela
dodając mu tym samym trochę otuchy.
-To nie wszystko – kontynuował – Pewnego razu przyśniła mi
się Narcyza ostrzegała mnie, żebym uważał na Hermionę ponieważ Lucjusz planuje
się jej pozbyć.
-Ale przecież on jest zamknięty w Azkabanie.
-I co z tego – prychnął – Ma swoich ludzi dosłownie
wszędzie.
-Wątpie, żeby ktoś w Hogwarcie próbował się jej pozbyć. Poza
tym czemu po prostu jej nie powiesz o swoich obawach?
-Bo to jest najbardziej uparta osoba jaką znam – Draco
uśmiechnął się pod nosem –Nawet wiem co by mi wtedy odpowiedziała.
-Zakochałeś się -
stwierdziła Paris po dłuższej ciszy między nimi
-Co? – Na ustach ślizgona pojawił się grymas – Chyba za dużo
wypiłaś. Ja i miłość? Te dwie rzeczy wzajemnie się wykluczają.
-Wiem co mówię Draco i wiem też co widzę. Nie potrafisz
oderwać od niej wzroku, a kiedy ją tylko
zobaczysz oczy Ci lśnią ze szczęścia. Martwisz się o nią, troszczysz, chcesz
żeby była bezpieczna i jednocześnie jesteś zazdrosny na przykład o tej całego
Erica. Jaki jest jej ulubiony kolor?
To pytanie zaskoczyło ślizgona, ale bez wahania
odpowiedział:
-Źółty
-Sam widzisz – Paris zaklaskała z zadowolenia w dłonie.
-To o niczym nie świadczy – zaprotestował chłopak.
-Aleś ty uparty – blondynka wywróciła oczami – To w takim
razie co do niej czujesz? Lubisz ją? Pożądasz? Nienawidzisz?
-Chyba ją lubię – stwierdził po dłuższym zastanowieniu się –
Lubię dźwięk jej śmiechu, lubię jej uśmiech i dołeczki w policzkach, uwielbiam
patrzeć w jej czekoladowe oczy, które sprawiają że czuje się szczęśliwszy.
Słowa same pchały mu się na ustach. Tak naprawdę uwielbiał
tą upartą gryfonkę. Uwielbiał jej towarzystwo, uwielbiał wyprowadzać ją z
równowagi i patrzeć jak się na niego złości, uwielbiał wywoływać na jej
prześlicznej twarzy jeszcze piękniejszy uśmiech. Chciał być powodem dla którego
się uśmiecha. Chciał spędzać z nią każdą chwilę swojego życia. Potrzebował jej
jak powietrza.
Kochał ją.
Wreszcie to do niego dotarło.
***
Ostatnia noc w Drumstrangu, ostatnia szansa której nie może
zmarnować. Dzisiejszy wieczór będzie tym
przełomowym. Los jest po jej stronie.
Pansy stała przed lustrem przyglądając się swojemu
wyglądowi. Na ten wyjątkowy wieczór
ubrała czarną, wąską sukienkę do kolan, która idealnie podkreślała wszystkie
jej kobiece atuty. Wycięty dekolt idealnie uwydatniał jej jędrne i duże piersi.
Nałożyła na twarz delikatny makijaż a
swoje czarne jak smoła włosy związała w delikatnego koczka.
Udało jej się dowiedzieć, że Olivier dzisiaj urządził sobie
małą pożegnalną imprezę u jednego ze swoich kolegów ze szkolnych lat, który
jest teraz tutaj nauczycielem. Z pewnością przyjdzie pijany. A pijany facet jest
o wiele łatwiejszym celem.
Ślizgonka w ukryciu
obserwowała wejście do prywatnej komnaty Blacka z niecierpliwością wyczekując
jego powrotu. Kwadrans po drugiej lekko wstawiony Olivier w końcu wszedł do
swojego pokoju. Pansy odczekała jeszcze chwilę bo po chwili stanąć przed
drzwiami nauczyciela.
Zapukała kilka razy i czekała.
Usłyszała kroki po drugiej stronie, i już po chwili drzwi ze
skrzypnięciem otworzyły się a przed nią stanął zaskoczony Olivier.
-O co chodzi Parkinson? – zmarszczył brwi i uważnie
przyjrzał się ślizgoncce.
-Dobry wieczór Olivierze – Pansy delikatnie się uśmiechnęła
– Muszę z kimś porozmawiać, a nie wiedziałam do kogo mam się udać.
-Wejdź – powiedział i przepuścił ją w drzwiach – Napijesz
się czegoś?
-Może być ognista – Pansy rozejrzała się uważnie po
pomieszczenia po czym z zalotnym uśmiechem podziękowała mężczyźnie za szklankę
wypełnioną bursztynowym alkoholem.
Upiła ze szklanki mały łyczek i oblizała usta językiem.
-O czym chciałaś porozmawiać?
-Nie czujesz się tutaj samotny? - Pansy podeszła bliżej Oliviera, czuła od
niego sporą ilość alkoholu, którą zdążył wypić.
-W jakim sensie samotny Parkinson?
-Nie brakuje Ci bliskości drugiego człowieka? Mnie to miejsce bardzo przytłacza. Nie mam
nawet z kim porozmawiać.
-Przecież mieszkasz z Luną.
- Z tym dziwadłem? – Pansy zaśmiała się – Ja i ona to dwa
różne światy za to Ty i Ja – przejechała opuszkami palców po jego klatce
piersiowej – Myślę, że znaleźlibyśmy wspólny język – wyszeptała mu do ucha a
przez jego ciało przeszedł dreszcz.
-Czy Ty mnie próbujesz uwieść Parkinson? – Zamroczony
alkoholem brunet ciekawością zmierzył dziewczynę wzrokiem. Była ładna, wiedziała jak się ubrać by pokazać wszystkie
swoje zalety. Była typową kokietką,
którą mógłby mieć każdy, jeżeli by się tylko postarał. Kto wie ilu już z nią
spało i jakie doświadczenie ma ta dziewczyna?
-Może..
-Ze mną Ci się to nie uda – Olivier wyszeptał jej do ucha –
Wiesz, że jestem z Hermioną.
-Jakoś nie widzę, żeby ona tutaj gdzieś była – Pansy
uśmiechnęła się zalotnie – Po za tym czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
-Sprytne, ale nie.. – Olivier sięgnął po szklankę i nalał
sobie whisky.
Pansy nie dawała za wygraną. Podeszła do niego i objęła go
od tyłu. Dzięki szpilkom prawie dorównywała mu wzrostem. Olivier uśmiechnął się kpiąco pod nosem i
odwrócił się przodem do dziewczyny.
-Chyba powinnaś już iść do siebie Pansy – pociągnął spory
łyk ze szklanki.
-Nie wierz co tracisz Black – wyszeptała i nachyliła się nad
brunetem przelotnie go całując.
Granat został odbezpieczony, teraz wystarczyło poczekać na
eksplozję.
Dziewczyna uśmiechnęła się w duchu od siebie, odwróciła się
od mężczyzny i ruszyła w stronę drzwi.
3…
2…
1…
Dobrze wiedziała jak działa na mężczyzn i jeszcze lepiej
wychodziło jej postępowanie z nimi. Nie musiała długo czekać na reakcję
bruneta. W mgnieniu oka przycisnął ją do
ściany i zaczął całować. Rzucił się na nią niczym wygłodniały lew na swoją
ofiarę. Całował zachłannie a ona nie
pozostawała mu dłużna. Jednym
zdecydowanym ruchem ściągnął z niej czarną, obcisłą sukienkę. Ona ze zręcznością pozbywała się kolejnych
guzików jego koszuli by już po chwili czuć pod dłońmi jego wyrzeźbione mięśnie.
Pożądanie wzięło górę nad rozsądkiem. Olivier nie przestając całować wziął ją na
ręce i skierował się w stronę sypialni całkowicie nieświadomi wszystkich
konsekwencji jakich poniesie ze sobą chwila zapomnienia…
Olivier obudził się późnym rankiem. Przeciągnął się rozprostowując obolałe
mięśnie po czym usiadł wygodnie na łóżku. Przeczesał ręką niesforne włosy,
które opadały mu na czoło i dopiero po dłuższej chwili dotarły do niego
wydarzenia minionej nocy.
-Kurwa – przeklnął wkurzony.
Co ja takiego zrobiłem? To nie może być prawda… Jak on teraz
spojrzy w oczy Hermionie?
Jęknął.
-Tylko nie mów, że Ci się nie podobało - u progu sypialni stała Pansy uśmiechając się
łobuzersko.
-Co Ty tu jeszcze robisz?
-Czekam, może
będziesz miał ochotę na powtórkę – brunetka podeszła do łóżka i usiadła
naprzeciwko Oliviera.
-Chcę zostać sam – warknął.
Dziewczyna delikatnie pogłaskała go po odkrytym ramieniu
-Jesteś pewien? – zapytała zalotnie.
-Posłuchaj mnie uważnie. Piśniesz chociaż słowo o tym co się
wydarzyło a osobiście Cię dorwę i rozerwę na małe kawałeczki.
-Grozisz mi? Podniecają mnie Ci źli – wyszeptała mu do ucha
nadgryzając je delikatnie.
Olivier odepchnął ją od siebie.
-Zapomnij o tym Parkinson dobrze Ci radzę.
-Jak tam sobie chcesz. I tak jeszcze do mnie wrócisz. Każdy
wraca – na jej ustach widniał wredny uśmieszek.
-Wyjdź.
-Tak jest panie profesorze.
Pękająca z dumy opuściła pomieszczenie. Dostała co chciała, Granger dostała nauczkę
tylko teraz czekać, aż ta biedna gryfonka się o wszystkim dowie.
SUKCES.
Rozdział jest super, ale tak podgrzałaś atmosferę że mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się jak najszybciej ! :)
OdpowiedzUsuńSerio? ;) podgrzać atmosferę chciałam dopiero w następnym rozdziale ^^
UsuńPowiem tak. Dobrze się stało, że sie przespali. To teraz czekam na Dramione :)
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
O kurde, jest dobrze, a nawet lepiej niż dobrze, genialna opisana scena z Pansy, cieszę się, że tak wyszło, niech Hermiona się dowie, a Draco będzie ją pocieszał :D wszystko idzie świetnie, nie ma nudy, jest akcja i to mi się podoba, tak trzymaj, bo chcę już następny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
Vanillia :*
A byłam przekonana że całkowicie schrzaniłam akcję z Pansy ;)
UsuńHej. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twojego bloga jednym tchem i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał.
Pomysł na to, by Draco i Hermiona najpierw zaczęli relację od dawnej wrogości, poprzez wzajemne poznawanie się, aż do przyjaźni jest bardzo fajny, nie ma tu takiego dużego przeskoku w akcji, że nagle ni stąd ni zowąd zaczynają się uwielbiać.
Denerwuje mnie postać Oliviera, ale po ostatnim rozdziale coś czuję, że nie będę musiała się nim dodatkowo przejmować, bo raczej Hermiona nie wybaczy mu zdrady, a że się o niej dowie jestem na mur beton pewna.
Trochę to niesprawiedliwe ze strony Blaise'a, że dał się wciągnąć w ten głupi zakład z Parkinson i mota przez to trochę Ginny w głowie... Niby nic wielkiego, ale widać, że zaczyna mu zależeć na niej, jednak obawiam się, że jak Ruda dowie się prawdy, to może być kiepsko. Ale pomijając, to tutaj też podoba mi się, że nie rzucają się sobie od razu w ramiona, nie ma nawet na razie żadnej większej wzmianki na temat jakiegokolwiek większego uczucia poza przyjaźnią.
Przypadła mi do gustu również postać Paris. Jest takim dobrym duszkiem, który trzyma pieczę zarówno nad Draconem, jak i Hermioną. Naprawdę genialnie mieć taką przyjaciółkę jak ona.
Oprócz tego, zaczynasz mieszać, wprowadzać intrygi, czyli to, co lubię najbardziej. :)
Niepokoi mnie Eric i to, co może zrobić Granger, mam jednak nadzieję, że nie będzie to nic poważnego, albo, że dziewczyna sama się opamięta. Szkoda, że tak szorstko potraktowała Draco, kiedy ten tylko chciał jej dać do zrozumienia, że się o nią martwi, ale zapewne też miałaś w tym jakiś cel, dlatego czekam na dalszy rozwój akcji. :)
Zapraszam Cię również na mojego bloga: www.still--into--you.blogspot.com też o tematyce Dramione, a nóż Ci się spodoba. :)
No i rzecz jasna dodaję Cię do linków u siebie. :)
Ściskam, Silje.
Dziękuję dziękuję dziękuję ;) na prawdę wiele to dla mnie znaczy ;) na pewno do ciebie zajrzę ;)
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na dramioneriddle.blogaspot.com
Brawo! Brawo! Wreszcie Parkinson dobrała się do Blacka! ( sory nie przepadam za Olivierem) Sukces!
OdpowiedzUsuńRozdział CUDOWNY <3 tak długo na niego czekałam i z ciekawości weszłam i bum! Jest i to taki <3 piękny.
Masz talent , wielki talent <3
Ps:Zapraszam na http://nie-zapomnij-dramione-pamietaj.blogspot.com
Nie Przesadzajmy daleko mi do talentu ;)
OdpowiedzUsuńJa nie przesadzam... Tylko stwierdzam fakty :D
OdpowiedzUsuńTo w takim razie bardzo dziękuję ;)
UsuńNo pewnie! Również chętnie Cię poznam. :)
OdpowiedzUsuńMoże podasz mi maila lub numer gg, żebyśmy mogły się jakoś ugadać?
Pozdrawiam cieplutko. :)
Silje.
OMG, no wreszcie! Nie mogłam się doczekać, aż Black zdradzi Hermionę! Teraz Draco, do dzieła! :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem ciągu dalszego <3
Kercia :3
http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/
Ja wiedziała, że ten Oliver nie jest wart Hermiony, normalnie to czułam! Nawet jeśli to był postęp, nawet jeśli się upił, łajzą. Mam nadzieję, że Hermiona jak najszybciej go pogoni, bo jak nie to normalnie chyba nie wiem. A co do rozdziału jestem jak najbardziej na tak, a skoro mówisz, że następny ma być jeszcze lepszy, to już się nie mogę doczekać :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
No nie mogę. Ci faceci..
OdpowiedzUsuńTeraz to będzie ciekawie, bo na pewno wyjdzie wszystko na jaw. Zapowiada się interesująca akcja.
Czekam na ten "goracy" kolejny rozdział. Weny życzę!
Domi
Chyba wyszedł mi taki gorący jak chciałam ale może dojść piątku coś jeszcze pozmieniam ;)
UsuńW końcu! Draco zrozumiał co czuje, to raz <3 a dwa, że ten przeklęty Oliwier popełnił błąd :P Mam nadzieję, że konsekwencje będą nieodwołalne! Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, R. ;) (needyoudramione.blogspot.com)
Witam! Przybyłam ze swojego bloga na Twoje zaproszenie i stwierdzam, że jest tu u Ciebie rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńSzablon przepiękny. Czcionka przejrzysta, przyjemnie się czyta.
Treść jest wspaniała! Niezwykła i zupełnie inna jaką do tej pory spotkałam na blogach Dramione. Bardzo mi się podoba :)
Dziękuję za Twój komentarz u mnie, zapraszam do dalszego czytania
( http://dramionedwaswiatystalysiejednoscia.blogspot.com/ )
Pozdrawiam,
Sunny ♥
Lubię w tym rozdziale Blaise'a i zgadzam się z nim. Niech lwy zwyciężą!
OdpowiedzUsuńNo wreszcie pan Malfoy przyznał się do miłości ;)
Nie wiem kogo mam ochotę bardziej zamardować Oliviera czy Parkinson?
Pozdrawiam!