Rozdział krótszy niż poprzedni, ale zawarłam w nic dokładnie to co chciałam i z pewnością wiele osób rozczarowałam biegiem wydarzeń. Powoli robi się z tego chyba niezła moda na sukces. Ja jestem ogólnie zadowolona i mam nadzieje, że w was wzbudziła też trochę pozytywnych emocji. Czekam z niecierpliwością na wasze opinie ;)
Ściskam Avad Ka ;)
macie jakieś pytania? to zapraszam na ask'a.
~~*~~*~~*~~
Draco zbudzony wrzaskami dochodzącymi
zza drzwi powoli otworzył zaspane powieki. Od razu rozpoznał
władczy głos Ginny, która wykłócała się o coś z jakimś
facetem. Bez problemu rozpoznał też chichot swojego najlepszego
przyjaciela, które z pewnością w tej chwili miał niezły ubaw z
Rudej. Zanim blondyn zdążył w jakikolwiek sposób zareagować,
drzwi od dormitorium gryfonki otworzyły się z hukiem, a w nich stał
Olivier.
Brunet bystrym wzrokiem omiótł w kilka sekund pomieszczenie by wreszcie móc się zatrzymać na ironicznym uśmiechu Malfoya oraz zaspanej i zdezorientowanej Hermionie, która jeszcze nie do końca była świadoma tego co aktualnie się dzieje.
W brązowych oczach bruneta malowała się wściekłość, nie miał pojęcia co ślizgon robi w łóżku jego narzeczonej, ale wszystko wskazuje na jednoznaczną sytuację.
Brunet bystrym wzrokiem omiótł w kilka sekund pomieszczenie by wreszcie móc się zatrzymać na ironicznym uśmiechu Malfoya oraz zaspanej i zdezorientowanej Hermionie, która jeszcze nie do końca była świadoma tego co aktualnie się dzieje.
W brązowych oczach bruneta malowała się wściekłość, nie miał pojęcia co ślizgon robi w łóżku jego narzeczonej, ale wszystko wskazuje na jednoznaczną sytuację.
Olivier bez słowa podszedł do Dracona
i jednym silnym ruchem wyciągnął go z łóżka i z całej siły
przywalił mu z pięści w twarz. Draco chwilowo stracił równowagę,
wierzchem dłoni otarł cieknącą mu z nosa krew. W jego błękitnych
oczach panowała furia. Jednym zwinnym ruchem podniósł się z
podłogi, jednocześnie uchylając się przed kolejnym ciosem
bruneta. Obydwaj rzucili się na siebie, okładając się na oślep
pięściami z nadzieją, że każdy kolejny cios będzie dla
przeciwnika tym najbardziej bolesnym. Byli jak dwa rozwścieczone i
wygłodniałe lwy walczące o prawo do terytorium na którym się
znajdowali. Nawet krzyki Hermiony, o tym żeby natychmiast przestali
i się uspokoili zdawały się do nich nie docierać.
Żaden z nich nie chciał odpuścić. Olivier chciał dać nauczkę blondynowi i pokazać mu kto tutaj naprawdę rządzi. Natomiast Draco chciał udowodnić przede wszystkim sobie, że jest o stokroć lepszy od pieprzonego Black'a. W głębi duszy czuł satysfakcję, doskonale zdawał sobie sprawę z tego co pomyślał Black, kiedy zobaczył go w łóżku z Hermioną.
Olivier coraz bardziej wkurzony uderzył z całej siły Dracona w brzuch. Wyczerpany już powoli ślizgon zachwiał się i upadł na szklany stolik, który rozpadł się na milion drobnych kawałeczków rozcinając mu tym samym lewe przedramię.
Żaden z nich nie chciał odpuścić. Olivier chciał dać nauczkę blondynowi i pokazać mu kto tutaj naprawdę rządzi. Natomiast Draco chciał udowodnić przede wszystkim sobie, że jest o stokroć lepszy od pieprzonego Black'a. W głębi duszy czuł satysfakcję, doskonale zdawał sobie sprawę z tego co pomyślał Black, kiedy zobaczył go w łóżku z Hermioną.
Olivier coraz bardziej wkurzony uderzył z całej siły Dracona w brzuch. Wyczerpany już powoli ślizgon zachwiał się i upadł na szklany stolik, który rozpadł się na milion drobnych kawałeczków rozcinając mu tym samym lewe przedramię.
-Dość! Przestańcie!! - Hermiona
stanęła naprzeciwko Oliviera, próbując go bezskutecznie odgrodzić
od blondyna.
Dopiero interwencja Blaise'a, który
zaniepokojony hałasem w dormitorium postanowił sprawdzić co się
dzieje. Bez trudu obezwładnił od tyłu rozjuszonego mężczyznę,
który ostatkami sił próbował się uwolnić z niedźwiedziego
uścisku bruneta.
Hermiona na drżących nogach podeszła
do ciężko oddychającego blondyna i najdelikatniej jak mogła
sprawdziła obrażenia na głowie i przedramieniu. Krew z nosa
przestała wreszcie się sączyć, natomiast siniak pod prawym okiem
zaczął przybierać śliwkowy kolor, łuk brwiowy był delikatnie
rozcięty, lecz mimo to krew kapała chłopakowi ciurkiem na
koszulkę. Na widok przedramienia ślizgona zrobiło się jej jeszcze
bardziej słabo. Wzięła kilka uspakajających wdechów i dokładnie
przyjrzała się kilkucentymetrowej ranie. Tak jak myślała odłamki
szkła wbiły się chłopakowi dosyć głęboko. Po upewnieniu się,
że ślizgon nie posiada większych obrażeń, wreszcie odwróciła
się w stronę Oliviera, który z chęcią mordu wymalowaną na
twarzy wpatrywał się w Malfoy'a. Jego oddech powoli stawał się
spokojniejszy. Jego spojrzenie w końcu skierowało się w stronę
Hermiony.
-Co Ty do cholery wyrabiasz? - warknęła
na niego gryfonka – Nigdy bym się po Tobie tego nie spodziewała!
-Zrobiłem to co powinienem –
spojrzał hardo w przepełnione goryczą czekoladowe oczy narzeczonej
– To ja nie spodziewałem się tego po Tobie! Ile szumowin
zaprosiłaś do swojego łóżka kiedy mnie nie było?
Trzask.
Hermiona podarowała Oliviery
siarczysty policzek, na co brunet zaśmiał się gorzko.
-Zabini wyprowadź go stąd proszę.
Mulat skinął tylko głową i
pociągnął bruneta w stronę wyjścia.
Gryfinka stała dłuższą chwilę
wpatrując się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał Olivier.
W jej oczach zaszkliły się łzy, które szybko otarła wierzchem
dłoni. Nie mogła pojąć tego jak mógł ją tak potraktować?
Widziała w jego oczach złość, która przyprawiała ją o gęsią
skórkę. Ból psychiczny jaki teraz czuła łamał jej serce na
pół. Tak bardzo chciała teraz upaść na podłogę, zwinąć się
w hów kłębek i dać upust wszystkim emocjom. Chciała wrócić do
czasów, kiedy była jeszcze dzieckiem a największą tragedią
życiową był spadający lód na brudny chodnik. Wzięła kilka
głębokich wdechów i ponownie otarła wzbierające się w jej
oczach łzy, kiedy poczuła jak silne, męskie ramiona przyciągają
ją do siebie i mocno przytulają. Tkwili tak przytuleni do siebie
przez dłuższą chwilę. Ona z oczami czerwonymi od łez, on w
koszulce poplamionej krwią. Wzajemnie próbowali uśmierzyć ból
psychiczny jak i fizyczny.
-Przepraszam – Hermiona spojrzała na
niego zapłakanymi oczami – To wszystko moja wina.
-Ciii – Draco przyłożył jej palec
wskazujący do ust – Nie masz za co przepraszać.
Dla Ciebie zrobiłbym wszystko –
dodał w myślach.
***
Ginny od 15 minut
siedziała w jednym z czerwonych foteli przed kominkiem w Pokoju
Wspólnym gryfonów. Jej oczy od dłuższego czasu wpatrzone były w
roztańczone języki ognia, który wesoło trzaskał w kominki, lecz
jej myśli były ukierunkowane w całkiem inną stronę. Od rana nie
potrafiła przestać myśleć o tym przeklętym Zabinim. Po
wczorajszych wydarzeniach, poznała go z całkiem innej strony. Nigdy
by nie pomyślała, że za tą maską cwaniaczka i szkolnego
podrywacza kryje się coś bardziej głębszego. Widziała w jego
ciemnych czekoladowych oczach strach i zmartwienie, kiedy powiedziała
o zniknięciu Hermiony. Nigdy by nie przypuszczała, że ślizgon
jego pokroju w jakikolwiek sposób chciałby pomóc gryfonowi. Ginny
przygryzła delikatnie wargę i wróciła wspomnieniami do silnych,
zdecydowanych męskich ramion, które w tak bardzo opiekuńczy sposób
próbowały dodać jej otuchy i zapewnić bezpieczeństwo. Sama nie
wie czemu, ale przy tym cholernym, upartym ślizgonie czuła się
najbezpieczniejszą osobą na świecie, wiedziała że jeśli ON jest
obok to z pewnością nie stanie się jej krzywda.
-Ginny! - dźwięk
jej własnego imienia wyrwał ją z zamyślenia. Odwróciła się za
siebie by po chwili zatopić się w zielonych tęczówkach.
-Harry! - na widok
bruneta uśmiechnęła się delikatnie.
Chłopak nachylił
się nad nią i pocałował na powitanie. Gryfonka poczuła się
dziwnie nieswojo, całujac go po tak długiej przerwie.
-Tak bardzo za Tobą
tęskniłem – czarnowłosy zdawał się nie dostrzegać dziwnej
reakcji swojej dziewczyny.
-Opowiadaj jak
było? - Ginny sprytnie zmieniła temat.
-Opowiem Ci
wszystko przy śniadaniu.
Siedzieli przy
swoich stałych miejscach przy stole gryfonów. Ginny z całych sił
starała się słuchać opowieści Harry'ego i co jakiś czas
przytakiwała mu z uśmiechem bądź pytała o niektóre sprawy,
nakłaniając chłopaka do dalszej opowieści. Tak naprawdę jej
myśli były ukierunkowane w całkiem inną stronę. Wzrokiem
błądziła po stołach pozostałych domów, gdy jej wzrok wreszcie
spoczął na stole ślizgonów od razu dostrzegła uśmiechniętą
twarz Zabiniego, który z zapałem rozmawiał o czymś z nieznanym
ślizgonem. Ich spojrzenia się skrzyżowały a ona poczuła jak jej
ciało się odpręża.
Po chwili wszystko
zdarzyło się tak szybko. Na wolnym miejscu obok Zabiniego usiadła
Pansy Parkinson, która na powitanie przyciągnęła do siebie mulata
i pocałowała go. Zdezorientowany chłopak oddał pocałunek i
odskoczył od brunetki jak oparzony. Jego spojrzenie od razu
skierowało się w stronę gryfonów, gdzie jeszcze przed chwilą
siedziała ruda. Jej miejsce było już puste. Ślizgon rozejrzał
się po Wielkiej Sali z nadzieją, że znajdzie gdzieś czuprynę,
długich lśniących włosów. W ostatniej chwili dostrzegł ją.
Szybkim krokiem zmierzała ku wyjściu.
-Oszalałaś
Parkinson? - warknął na niczego nie spodziewającą się koleżankę
i szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia.
Ginny skierowała
się prosto w stronę łazienki Jęczącej Marty. Sama nie wie czemu
akurat wybrała to miejsce. Może dlatego, że potrzebowała ciszy i
spokoju? Z pewnością chciała zostać sama. Czuła się
zdezorientowana i nie wiedziała co się z nią dzieje i czemu
zareagowała tak na pocałunek ślizgona z Parkinson? Przecież nie
łączy ich nic z wyjątkiem koleżeńskich stosunków.. A mimo to
poczuła dziwne ukłucie w brzuchu kiedy zobaczyła jak całuje się
z inną dziewczyną. Gryfonka przemyła twarz zimną wodą i oparła
czoło o chłodną ścianę. Była zła sama na siebie. Jeśli ma być
szczęśliwa z wybrańcem to musi ograniczyć spotkania z Zabinim do
minimum.
Usłyszała za sobą
tak dobrze już jej znane kroki. Nie musiała się nawet odwracać,
dobrze wiedziała kto to jest.
-Daj mi spokój
Blaise, chcę pobyć sama.
-Wszystko w
porządku lisico?
-Po prostu źle się
poczułam, ale już mi lepiej – odpowiedziała – Dzięki za
fatygę, ale możesz już sobie iść.
-Spójrz na mnie.
Ginny powoli
odwróciła się za siebie i spojrzała w ciemne oczy chłopaka.
-Wiem, że kłamiesz
Weasley.
-Od kiedy z Ciebie
taki ekspert co Zabini?
-Zdążyłem Cię
całkiem dobrze poznać lisico – na ustach ślizgona pojawił się
łobuzerski uśmiech – Chodzi Ci o ten pocałunek z Pansy?
-Nie interesuje
mnie to co i z kim robisz - spojrzała mu prosto w oczy.
Uśmiech nie
schodził ślizgonowi z ust. Uwielbiał tą dziewczynę. Jej upór,
pewność siebie i ostry temperament, którego nie był w stanie
ugasić. Nigdy w życiu nie spotkał na swojej drodze takiej
kobiety. Całkowicie różniła się od tych wszystkich
puszczalskich idiotek, które po kilku miłych słowach były gotowe
wskoczyć mu do łóżka. Ona była inna, znała swoją pewność
siebie i zawsze broniła swojego zdania. Sam nie wiedział co nim
kierowało, może to był tylko impuls, chwilowa zachcianka, a może
coś więcej? Chciał ją pocałować i zrobił to. Jednym
zdecydowanym ruchem przyciągnął do siebie niczego niespodziewającą
się gryfonkę i delikatnie ją pocałował. Czuł jak jej ciało się
spina, lecz odwzajemniła pocałunek. Podniósł ją do góry i
posadził na jednej z umywalek. Serce biło mu jak oszalałe, kiedy
ich języki w końcu spotkały się. Ich pocałunki stawały się
coraz bardziej zachłanne, było coś w tej chwili magicznego. Dla
obojga czas mógłby przestać istnieć. Liczyło się to co było tu
i teraz. Ta jedna chwila, która być może zmieni wszystko. Ślizgon
w końcu odsunął się od gryfonki i spojrzał w jej oliwkowe oczy.
-Czemu to zrobiłeś?
- zapytała ździwiona.
-Bo mogłem i
chciałem – odparł odgarniając jej włosy za ucho.
Pocałował ją
jeszcze raz na pożegnanie po czym bez słowa opuścił łazienkę,
pozostawiając ją w jeszcze większej dezorientacji.
***
Hermiona większość
popołudnia i wieczór spędziła w bibliotece chcąc zabić czymś
niepokojące ją myśli. Draco leżał obecnie w skrzydle szpitalnym
na obserwacji, dostał eliksir słodkiego snu więc miała cały
wieczór i noc do własnej dyspozycji. Perspektywa spędzenia
samotnie nocy w dormitorium po ostatnich wydarzenaich trochę ją
przerażała, tak naprawdę bała się zostawać sama. Nie chciała
też obarczać wszystkimi problemami swoich przyjaciół, wiedziała
że sama musi zmierzyć się ze swoimi lękami jeśli chce na nowo
zacząć normalnie funkcjonować. Jak najdłuższej się dało
odwlekała powrót do dormitorium, gdy nagle podleciała do niej mała
brązowa płomykówka. Hermiona odwiązała szybko liścik
przyczepiony do nóżki ptaka, sowa zahuczała i odleciał w tylko
sobie znanym kierunku. Gryfonka usiadła na jednej z drewnianych
ławek na korytarzu i przeczytała krótką notatkę.
Kochana
Hermiono,
Wiem
już o wszystkim od Dumbledorea. Jeśli jeszcze mnie znienawidziłaś
i chciałabyś porozmawiać to wiesz gdzie mnie znaleźć.
Kochający
Olivier
Wiedziała,
że wcześniej czy później będą musieli porozmawiać i szczerze
mówiąc bała się tej rozmowy. Nie zastanawiając się zbyt długo
skierowała się w stronę gabinetu Olviera. Z wahaniem zapukała do
drzwi. Słyszała po drugiej stronie ciche kroki, a po chwili drzwi
przed nią się otworzyły.
-Wejdź
– usłyszała cichy głos mężczyzny, który przepuścił ją w
drzwiach. Pewnym krokiem skierowała się od razu w stronę drzwi,
gdzie znajdowały się prywatne komnaty. Wypowiedziała tak dobrze
znane jej hasło i weszła do środka. Dopiero tam zdecydowała się
w końcu spojrzeć na bruneta. Wyglądał o wiele lepiej od Dracona.
Zaledwie kilka zadrapań na twarzy i spore rozcięcie tuż pod okiem.
-Cieszę
się, że przyszłaś – zaczął rozmowę – Posłuchaj..
przepraszam Cię z całego serca, gdybym Tylko wiedział co Ci się
przytrafiło wczorajszego wieczoru...
-To Cię
nie usprawiedliwia – przerwała mu – Zachowałeś się jak
skończony dupek
-Po
prostu myślałem że Ty i On..
-Draco
jest moim przyjacielem. Zawdzięczam mu życie – oczy gryfonki się
zaszkliły od łez – Gdyby nie on, to dzisiaj by mnie już tutaj
nie było. Nie chciałam być w nocy sama, więc poprosiłam go żeby
ze mną został.
-Przepraszam...masz
rację zachowałem się jak skończony dupek, ale kocham Cię...
-To nie
mnie powinieneś przepraszać, tylko Dracona – Hermiona spojrzała
Olivierowi w oczy – Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że mogłaby
Cię zdradzić. Nie ufasz mi?
-Ufam –
odpowiedział.
Jak
przez mgłę wróciły do niego obrazy z nocy spędzonej z Parkinson.
Patrzył w czekoladowe oczy gryfonki a słowa więzły mu w gardle.
Chciał jej powiedzieć,a le się bał. Bał się, że przez własną
głupotę i chwilę słabości straci ją bezpowrotnie. Jeżeli
Parkinson nie puści pary z ust jest szansa że Hermiona nigdy się
nie dowie.
-Wybaczysz
mi kiedyś?
-Każdy
zasługuje na drugą szansę, ale na pewno nie zapomnę tego
wszystkiego.
Oczy
mężczyzny zalśniły.
Podszedł
do niej i delikatnie ją pocałował po czym mocno ją do siebie
przytulił.
-Tak
bardzo się cieszę, że jesteś cała i zdrowa- wyszeptał wtulając
twarz w jej włosy.
***
-Czy
tobie do reszty odbiło Parkinson?! Miałaś go uwieść, ale nie od
razu iść z nim do łóżka! - Zabini z wymalowaną wściekłością
na twarzy patrzył na zadowoloną z siebie Pansy.
-Nie
wiem czym się tak denerwujesz Zabini – dziewczyna nalała sobie do
szklanki ognistej i rozsiadła się wygodnie w jednym z foteli –
Stało się to się stało. Przynajmniej teraz można przystąpić do
fazy drugiej.
-Jakiej
zaś fazy drugiej? - Mulat krążył po pokoju tam i z powrotem.
-Szantaż
Blaise, szantaż.
-A nie
możesz sobie po prostu odpuścić? Ona i tak już dużo wycierpiała
w życiu.
-Czyżbyś
się naglę przejmował losem szlam Zabini? - Pansy bacznie
przyglądała się przyjacielowi – A może powiesz mi co Cię łączy
z tą Weasley'ówną?
-Nie
Twój interes.
-Nie
mów, że... - brunetka zaśmiała się ironicznie – Czujesz coś
do niej.
Ślizgon
patrzył na nią spod byka.
-I z
pewnością ta ruda małpa czuje coś do Ciebie - Pansy zacmokała –
Idealnie! Dzięki niej możesz bardziej zbliżyć się do Granger...
a wtedy zniszczymy ją w najmniej oczekiwanym momencie.
-Chcesz
się dalej w to bawić, to baw się sama – warknął – Ja nie mam
zamiaru brać w tym udziału.
-Weźmiesz..
-Bo co?
-Bo
inaczej o wszystkim dowie się Twoja mała ruda zabaweczka.
Tego
było już za dużo. Wkurzony Zabini przyparł rozbawioną całą
sytuacją Pansy do ściany.
-Spróbuj
się do niej zbliżyć, a wtedy inaczej pogadamy – wysyczał jej do
ucha i puścił.
Dziewczyna
rozmasowała obolałe części ciała.
-Naciesz
się szczęściem Zabini póki jeszcze możesz – odpowiedziała po
czym opuściła prywatne dormitorium chłopaka.
Pierwsza! Idę czytać ;3
OdpowiedzUsuńOjej, wszystkie publikujecie kolejne rozdziały tylko nie ja ;(
OdpowiedzUsuńHmmm, trochę krótkie, to prawda. Tak samo, jak niewiele się dzieje, ale to nie szkodzi ;D Mnie i tak się podoba ;)
Nie lubię Pansy, ale przecież w każdej historii musi być jakiś czarny charakter nie?
Czasem trzeba wprowadzić trochę monotonii ;)
UsuńAleee Supper! biedny Draconek :'( i ta świnia Black! Hym... Na miejscu Hermiona rzuciła bym w niego Sectumsempra ^^ Sory nie trawie gościa. I ooo mam nadzieję, że Pan,albo będzie szantażować go lub wyskoczy do Miony z tekstem typu " Ale masz skarba Mionuś....jak ja i ty dobrze wiemy w łóżku to jeszcze większy skarbeczek " wiesz o co mi chodzi"
OdpowiedzUsuńprzez ciebie nie mogę powiedzieć ten rozdział to mój ulubiony,bo cały czas wstawiasz moje ulubione xD
Super rozdział :*
Całuski i życzę weny
Ps:Zapraszam na http://nie-zapomnij-dramione-pamietaj.blogspot.com
Kocham twoje komentarze <3 zawsze się wtedy uśmiecham się od ucha do ucha ;)
Usuńhaha , a ja kocham twoje rozdziały xD <3
UsuńMiło mi to słyszeć ^^
UsuńJa nie Sectumsemprą tylko Avadą :D
UsuńCholerny Black! Ej no nie wierzę, co za dupek! Ja cię błagam - nie mówię, że teraz - ale nich on zapłaci za to, co robi, najlepiej boleśnie. Nie dość, że chcę okłamywać Hermionę, to jeszcze pokiereszował Dracona. No normalnie nie mogę.
OdpowiedzUsuńDobra, a jak już się trochę wyżyłam to przejdźmy do rozdziału. Strasznie podobała mi się końcówka pierwszego akapitu. Lepiej nie mogłaś go skończyć. Oczywiście tajemnicą nie jest, że Parkinson powinna zostać zlinczowana, nawet za sam fakt, że żyje, nie mówiąc o tym co robi. Generalnie rozdział bardzo sympatyczny :)
http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Obiecuje Ci, że Black z pewnością poniesie konsekwencje ;))
UsuńCiekawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Elizka
Uwielbiam tego BLOGA!!!!
OdpowiedzUsuńJesteś świetna!!!
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ❤❤❤
Dziękuje bardzo ;)
UsuńBójka Malfoy'a i Oliviera bezcenna <3 I ta scena, jak Zabini i Ginny na siebie spoglądali w Wielkiej Sali! Uwielbiam ich, a opis pocałunku był naprawdę bardzo dobrze napisany! Olivier to dupek, powinien jej powiedzieć, skoro tak bardzo ją kocha! I jeszcze oskarżył ją o zdradę... Spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, że człowiek podejrzewa innych o to, co sam robi. Że skoro on, to inni też. Tak samo jest tutaj. Tylko ta Pansy... Nie znoszę jej!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i czekam już na kolejny!
~ Mary [malfoy-granger-love]
Dziękuje myślałam że tą scenę w łazience kompletnie schrzaniłam ;)
UsuńO żesz! Ale się dzieje!
OdpowiedzUsuńBójka między Draco, a Olivierem - perfecto <3 szkoda jedynie, że Malfoy tak oberwał, ale czego się nie robi z miłości?
Poza tym wciąż mam nadzieję, że będzie miał jeszcze okazję nieźle pokiereszować tyłek tego zacnego leszcza, jakim jest narzeczony Hermiony. A właśnie, co do niej...
Cóż, chyba zbyt łatwo przeszedł jej gniew na Black'a, jednak coś mi się zdaje, że taka sielanka nie potrwa zbyt długo, zwłaszcza, że Parkinson szykuje armagedon i to dla wszystkich. Swoją drogą, strasznie mnie wkurza jej postać, najchętniej wydrapałabym jej oczy łyżeczką!
Scena zarówno w Wielkiej Sali, jak i w łazience - genialna <3 ta zachłanność i chemia między nimi jest niesamowita!
Podoba mi się, że Blaise skończył z tą chorą grą wymysłów Pansy, ale boję się, że strasznie ucierpi na tym jego relacja z Ginny. Bo nie oszukujmy się, nikt nie lubi być robiony w bambuko. Oby jednak wszystko znalazło jakieś optymalne ujście.
Rzecz jasna najbardziej zależy mi na tym, żeby Hermiona przejrzała jak najszybciej na oczy, ale jeśli nadal mają być między nimi takie słodkie sytuacje, to mogę ewentualnie jeszcze troszeczkę poczekać. :D
No nic kochana, uciekam spać, bo nie mam L4 jak Ty i muszę dybać do roboty jutro. :C
Dodam jeszcze tylko, że z mega niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i więcej akcji! :D
Ściskam,
Silje. :*
Ja czekam na kolejny rozdział u Ciebie kochana! ;)
UsuńWczoraj trafiłam na twojego bloga i szczerze powiem, że uwielbiam Twojego bloga i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdtawiam Angel
*pozdrawiam
Usuń*pozdrawiam
UsuńDziękuję ;)
UsuńDziękuje bardzo ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo nieee, dlaczego mu wybaczyła?! Olivier działa mi na nerwy, pisałam już o tym? Niechże go diabli wezmą! Zdradził ją, to niech ją zostawi :P Parkinson jest jego warta :P Dokładnie takiej reakcji Hermiony na bójkę oczekiwałam :) szkoda tylko, że później się pogodzili... Ale nie będę marudzić, czekam (nie)cierpliwie ;) Ginny trochę rozdarta, ale pocałunek wprost wspaniały!!!! Niewątpliwie moja ulubiona scena z udziałem Zabiniego :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Pozdrawiam, R. ;) (needyoudramione.blogspot.com)
Mam nadzieje, że jeszcze nie jedna scena stanie się Twoją ulubioną ;)
UsuńŚwietna notka ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, nie mogę doczekać się kolejnego! Jednak ja się do czegoś przyczepię xd Tylko w listach i zaproszeniach zwroty typu: ci, tobie, ty piszemy z wielkiej litery, w opowiadaniu normalnie- z małej ;) Jeżeli chcesz, to sprawdź jeszcze w słowniku ;) TO NIE HEJT ! Po prostu taka mała podpowiedź, bo uwielbiam czytać Twoje opowiadania, a tego typu błędy są dla mnie bardzo rażące :/ Mam nadzieję, że nie sprawiam Ci przykrości?
OdpowiedzUsuńKamila
Pewnie że nie sprawiłaś przykrości ;) każda pozytywna opinia jak i krytyka jest dla mnie ważna.
UsuńNo to bardzo się cieszę :D I oczywiście życzę weny, bo niecierpliwie czekam na kolejny rozdział <3
UsuńNowy rozdział z pewnością już dzisiaj do godziny 15 ;)
UsuńDobrze, że Blaise ich odzielił. Nie wiadomo jakby się to skończyło. Nie podoba mi się to jak Ginny postępuję z Harrym, po prostu go okłamuję. Uwielbiam Blaise'a więc życzę mu powodzenia. No i ta Parkinson co ona knuje? Oj należy się dziewczynie porządne lanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bomba!!!! Lepiej być nie mogło.
OdpowiedzUsuńCzytałam twojego bloga już wcześniej ale odpuściłam go sobie bo było mało rozdziałów teraz wróciłam do niego i powiem ci że nie żałuję ps. Najchętniej rzuciłabym na Parkinson Crucio bo Avada jak na nią za przyjemna.
OdpowiedzUsuń:-)