piątek, 6 marca 2015

Rozdział 26 Wrzeszcząca chata

PRZEPRASZAM za tak długą nieobecność, ale sesja wykańcza człowieka! Na szczęście mam teraz spokój na parę miesięcy i mam teraz sporo czasu na to by zająć się opowiadaniem. Powiem szczerze, że ten rozdział był dla mnie na prawdę sporym wyzwaniem i sama nie wiem czy mu sprostałam. Mam nadzieję, że mimo wszystko przypadnie wam choć odrobinę do gustu. Nie zanudzając już was zapraszam na nowy rozdział!
Ściskam Avadka ;*

~~*~~*~~*~~ 

Kolacja w Wielkiej Sali powoli dobiegała końca i większość uczniów rozeszło się już do swoich pokoi wspólnych z zamiarem spędzenia reszty wieczoru w towarzystwie przyjaciół. Blaise Zabini schodził właśnie do lochów kiedy poczuł jak coś dużego i ciężkiego wskakuje na niego i z impetem przewraca na chłodną posadzkę.
-Diego? – zdziwiony widokiem psa zrzucił go z siebie po czym podniósł się  i podrapał czworonoga za uchem przyglądając się mu uważnie – Co tam masz? – zapytał po czym z lekkim grymasem na ustach wziął od psa zaśliniony kawałek pergaminu.  Kiedy tylko przeczytał jego zawartość, poczuł jak cała krew odpływa z jego twarzy. Nie zastanawiając się zbyt długo puścił się biegiem w stronę wieży gryfindoru, przeskakując co dwa stopnie na raz i przepychając się przez grupki niezadowolonych uczniów, którzy posyłali w jego stronę wyzwiska. W końcu z lekką zadyszką dobiegł do portretu Grubej Damy i uświadomił sobie, że przecież nie zna hasła, a wszelkie prośby o wpuszczenie kończyły się fiaskiem. Po  niecałym kwadransie oczekiwania portret odsunął się i z przejścia wyszedł jakiś trzecioklasista. Brunet mimo niezadowolenia Grubej Damy skorzystał z okazji i prześlizgnął się do zatłoczonego pokoju wspólnego gryfonów.
-Gdzie jest Potter? – zawołał, a kilka ciekawskich głów spojrzało w jego stronę – Co się tak gapicie?  - syknął poirytowany – Mowę wam odebrało?
-Blaise co ty tu robisz? – usłyszał zaskoczony głos Ginny, która właśnie weszła do salonu.
-Muszę pilnie porozmawiać z Potterem – odparł – Wiesz gdzie go znajdę?
-Jest u siebie – odparła uważnie przyglądając się podenerwowanej twarzy narzeczonego – Coś się stało?
-Później ci wytłumaczę – rzucił szybko i skierował się w stronę dormitorium chłopców, a Ginny podążyła za nim.
Bez pukania owtorzył drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu. Odetchnął z lekką ulgą kiedy zobaczył Pottera pochylonego nad błyskawicą.
-Hermiona ma kłopoty – wypalił bez żadnego powitania i podał wybrańcowi pośliniaczony list od Lucjusza.
-Co się stało Hermionie? – do dormitorium weszła Ginny, która pobladła ze strachu.
-Tylko się nie denerwuj dobrze?
Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową i z zapartym tchem wyczekiwała odpowiedzi.
-Lucjusz ją ma – odparł w końcu Blaise i przytulił do siebie gryfonkę, kiedy zobaczył jak zamiera z przerażenia – Wszystko będzie dobrze – starał się zabrzmieć przekonująco mimo, że sam nie wierzył w to co mówi. Wiedział dobrze, że po Lucjuszu można się wszystkiego spodziewać i są minimalne szanse na to, żeby Hermiona i Draco wyszli z tego cało  - Weź list i idź do Paris, powiadomcie dyrektora – nakazał.
-A co z tobą? – zapytała ufnie się w niego wpatrując.
-Pójdę z Harrym i poszukamy Dracona.
-Tylko wróć cały i zdrowy – powiedziała i pocałowała go delikatnie po czym szybko skierowała się w stronę prywatnych komnat Paris.
***

Hermiona odzyskała przytomność i pierwsze co poczuła to promieniujący ból wzdłuż całej czaski. W ustach jej zaschło, a do nozdrzy docierał intensywny zapach stęchlizny. Nie musiała się nawet rozglądać by wiedzieć, że znajduje się we Wrzeszczącej Chacie. Ale co właściwie tutaj robi?. Intensywnie szukała odpowiedzi na to pytanie kiedy przypomniał się jej leżący nieprzytomnie na błoniach Olivier. Nie wiele się zastanawiając podniosła się do pozycji siedzącej i rozejrzała po pomieszczeniu.  Światło księżyca przebijało się przez zabite deskami okna, oświetlając pokój.  Ściany i podłogi były brudne od gromadzącej się przez lata warstwy kurzu, a kolorowe zeschnięte liście  muskały delikatnie spróchniałą podłogę. W kącie po prawej stronie stało stare, zardzewiałe metalowe łóżko, które kojarzyło się gryfonce z opuszczonym szpitalem psychiatrycznym.  Na ścianach wisiały krzywo obrazy, przedstawiające krwawe sceny z wilkołakami i wampirami mordującymi siebie nawzajem.  Dopiero kiedy jej wzrok padł na starą wyświechtaną kanapę zadrżała z przerażenia.  Błękitne tęczówki intensywnie się jej przyglądały, śledząc dokładnie każdy jej ruch. Mimo strachu jaki czuła, podniosła się i z dumnie uniesioną głową spojrzała hardo na sponiewieranego przez więzienie mężczyznę. Dyskretnie sięgnęła ręką do tylnej kieszeni spodni gdzie zazwyczaj trzymała różdżkę, ale ku jej zdziwieniu jej tam  nie było.
-Tego szukasz? – mężczyzna wstał z kanapy i przybliżył się do gryfonki, obracając demonstracyjnie w swoich chudych palcach różdżkę dziewczyny.
Hermiona mogła mu się  teraz dokładnie przyjrzeć.  Wyglądał jak wrak człowieka i w ogóle nie przypominał tego Lucjusza, którego zapamiętała.  Był strasznie wychudzone, a fioletowe sińce pod oczami świadczyły o niejednej nieprzespanej nocy i solidnym  zmęczeniu. Niegdyś jego długie, gęste blond włosy, zamieniły się w jedną wielką plątaninę żółtych kołtunów, a błękitne oczy straciły swój dawny blask.
Lucjusz powoli zbliżył się do przerażonej dziewczyny i ujął jej podbródek w swoje długie, szponiaste i brudne dłonie i przyjrzał się jej uważnie po czym prychnął z pogardą.
-Naprawdę nie wiem co Draco widzi w takiej szlamie jak ty – odparł leniwie wracając na swoje stałe miejsce na kanapie i ponownie utkwił wzrok w gryfonce.
Hermiona błądziła wzrokiem w pomieszczeniu z nadzieją, że znajdzie sposób na ucieczkę, jej nadzieje prysły jak bańka mydlana, kiedy kątem oka dostrzegła dwie postacie czające się na korytarzu.   Ze zdenerwowania przygryzła dolną wargę, nie pozostawało jej nic innego jak grać na zwłokę i modlić się w duchu o to, żeby ktokolwiek zauważył jej zniknięcie i zaczął jej szukać.  Pozbierała resztki swojej dumy jaka jej pozostała i z ironicznym uśmiechem na ustach spojrzała wyzywająco na Lucjusza. 
-Myślisz, że cokolwiek tym osiągniesz? – odezwała się w końcu.
-Może – odparł krótko.
-On cię nienawidzi – Hermiona nie dawała za wygraną – Nigdy nie wybaczy ci tego co zrobiłeś Narcyzie.
-Nie waż się przy mnie wypowiadać imienia mojej żony – Lucjusz podszedł do dziewczyny i uderzył ją z całej siły pięścią w twarz. Hermiona  zatoczyła się i upadła na drewnianą podłogę, schowała twarz za kurtyną swoich kasztanowych włosów, a opuszkami palców dotknęła opuchniętej wargi, z której zaczęła sączyć się krew.  Zanim zdążyła zareagować poczuła jak dłoń mężczyzny zaciska się na jej włosach i podnosi ją do góry.
-Masz jeszcze coś do dodania? – wysyczał jej do ucha, po czym oddalił się od niej o parę kroków.
-Współczuję ci – odparła po dłuższym namyśle – Desperacko walczysz o to co już dawno straciłeś i nigdy tego nie odzyskasz. Jesteś skończony i jedyne co cię czeka to walka z obłędem w który popadłeś –  po tych słowach bacznie obserwowała reakcję byłego śmierciożercy, po którym nie wiedziała czego się spodziewać. W każdej chwili mógł zrobić coś nieprzewidywalnego.
***
Draco szybkim krokiem przemierzał ciemny tunel prowadzący do Wrzeszczącej Chaty.  Zimny pot spływał mu po karku, przyprawiając tym samym o gęsią skórkę na całym ciele.  Z każdym kolejnym krokiem narastało w nim coraz więcej obaw, a pewność siebie jaką czuł zaledwie parę minut temu pękła jak bańka mydlana.  Za wszelką cenę chciał uratować Hermionę, ale wiedział że nie może działać pochopnie i pod wpływem impulsu.  Musiał mieć jakiś plan albo przynajmniej jego namiastkę aby przechytrzyć Ojca i uratować życie gryfonki.  Gdy zagłębiał się coraz bardziej w ciemności korytarza, cichy głosik w jego głowie podpowiadał mu, że działanie w pojedynkę nie jest zbyt dobrym pomysłem i że powinien poczekać aż nadejdzie pomoc. Jednak nie potrafił siedzieć i czekać bezczynnie, kiedy Hermiona jest sama z jego Ojcem zdana tylko i wyłącznie na jego łaskę.
Resztki jego opanowania  w jednej chwili prysły jak bańka mydlana, kiedy tylko usłyszał przeraźliwy, rozdzierający uszy krzyk gryfonki. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej jak błyskawica pomknął przed siebie w głąb ciemnego korytarza, dopiero gdy dotarł do starych spróchniałych schodów zatrzymał się na chwilę, by wziąć kilka głębszych oddechów i ostrożnie zaczął wspinać się po schodach, ze skupieniem stawiając każdy kolejny krok, a na każde skrzypnięcie starych desek krzywił się w duchu.  Kiedy wreszcie dotarł na pierwsze piętro, najciszej jak tylko mógł podszedł do pokoju z którego sączyło się delikatnie światło. Wychylił się ostrożnie zza framugi i kątem oka dostrzegł dwóch mężczyzn ubranych w szaty śmierciożerców, którzy z zapałem o czymś dyskutowali.  Blondyn cofnął się do tyłu co spowodowało głośne skrzypnięcie drewnianej podłogi.
-Kto tam jest? – usłyszał zachrypnięty głos jednego z mężczyzn.
Ślizgon przyległ plecami do zimnej ściany i ścisnął mocniej różdżkę, którą trzymał w gotowości, a  kiedy tylko mężczyzna wyszedł na korytarz wycelował w niego różdżką i posłał w jego stronę drętwotę. Snop czerwonego światła ugodził mężczyznę prosto w klatkę piersiową.  Huk upadającego ciała zagłuszył kolejny przeraźliwy i przesiąknięty bólem krzyk Hermiony. Draco poczuł jak po jego ciele przechodzą ciarki. Wiedział, że ma coraz mniej czasu i musi się pośpieszyć.  Po pokonaniu pierwszego przeciwnika, pewniejszy siebie wszedł do pokoju i zanim drugi mężczyzna zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, leżał już na ziemi powalone przez zaklęcie posłane mu przez ślizgona.  Następnie Draco posadził ich plecami do siebie i spętał niewidzialnymi linami. Na wszelki wypadek zabrał też różdżki i włożył je do tylnej kieszeni  spodni.  Dopiero kiedy wyszedł na korytarz i spojrzał na kręte schody prowadzące na drugie piętro gdzie zapewne znajdował się jego Ojciec znęcający się na niewinnej dziewczynie, dotarło do niego że w całym domu panuje przerażająca cisza, którą zakłócał od czasu do czasu wyjący wiatr.  Nadszedł właśnie ten moment, którego najbardziej się obawiał, musiał zmierzyć się ze swoimi koszmarami. Musiał stawić czoła mężczyźnie, który jest jego Ojcem.  Wziął kilka głębszych wdechów, a przerażenie na swojej twarzy zastąpił maską obojętności.

Draco stanął pod spróchniałymi dębowymi drzwiami przez chwilę zastanawiał się czy nie zapukać, ale po dłuższym namyśle zrezygnował i delikatnie je popchnął. Pod naciskiem jego dłoni drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem.  Wszedł do tonącego w półmroku pomieszczenia, a pierwsze co zobaczył to bladą twarz Hermiony, która leżała nieprzytomna na zakurzonej podłodze. Poczuł odrobinę ulgi kiedy zobaczył, jak klatka gryfonki ledwie zauważalnie unosi się i opada.  Na widok jej w takim stanie czuł jak serce rozpada mu się na miliard kawałków. Wiedział, że nigdy sobie nie wybaczy tego, że musiała tyle przez niego wycierpieć. Miał ochotę podbiec do niej, upewnić się czy aby na pewno wszystko z nią w porządku, ale wiedział że to wszystko pogorszyło by tylko całą popieprzoną sytuację.  Oderwał spojrzenie od dziewczyny i spojrzał w końcu na swojego Ojca, który przyglądał mu się podejrzliwie.
-Witaj Draco – odezwał się w końcu, i podszedł do syna żeby go objąć na powitanie, lecz ten nie odwzajemnił uścisku – Tak się dzisiaj wita Ojca? – zapytał kpiąco.
-Okropnie wyglądasz – odparło w końcu Draco i wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu, po czym wyminął ojca i usiadł na starej wyświechtanej kanapie – Co zamierzasz z nią zrobić? – zapytał w końcu i spojrzał obojętnie na nieprzytomną gryfonkę.
Lucjusz zmarszczył brwi i zaczął krążyć po pokoju, uważnie przyglądając się synowi. Nie takiej reakcji się spodziewał. Był pewny, że Draco za wszelką cenę będzie chciał ocalić dziewczynę.
-Myślałem, żeby ją zabić – odparł i uważnie obserwował reakcję syna.
-Jak tam sobie chcesz – wzruszył ramionami – To tylko szlama.
-Nie zależy ci na niej? –Lucjusz nie spuszczał z oczu syna.
-Nie.
-To po co tu jesteś?
-Chciałem na własne oczy się przekonać jak bardzo sięgnąłeś dna – odparł patrząc w oczy Lucjuszowi, który cicho się zaśmiał.
-Zawsze byłeś dobrym kłamcą, ale mnie nie zabierzesz – ton głosu Lucjusza zrobił się chłodniejszy – Wiem, że łączy cię coś z tą dziewuchą.
Na słowa ojca Draco parsknął ironicznym śmiechem po czym podniósł się z kanapy i stanął naprzeciwko Lucjusza, od którego był o kilka centymetrów wyższy.
-Chcesz prawdy? – jego głos ociekał pogardą-  Proszę o to ona. Granger jest tylko kolejną panienką, którą chciałem zaliczyć, a żeby to zrobić musiałem się do niej zbliżyć i zdobyć jej zaufanie, co wcale nie było łatwe po tylu latach wojny jaką między sobą toczyliśmy.  Dla twojej wiadomości nic dla mnie nie znaczy – ostatnie słowa wysyczał przez zęby i wyminął ojca kierując się w stronę wyjścia.
-Udowodnij.
Draco stanął jak spetryfikowany w połowie drogi do wyjścia z pokoju.
-Co?
-Zabij ją – Lucjusz podszedł do syna i wyciągnął w jego stronę różdżkę, która należała do Hermiony – Jeśli nic dla ciebie nie znaczy to ją zabij.
Draco z niedowierzaniem patrzył na tak dobrze znaną mu różdżkę. Czuł że znalazł się w potrzasku, w punkcie bez wyjścia.  Wiedział, że jeśli czegoś zaraz nie wymyśli to wszystko wyjdzie na jaw.  Cholerny Blaise powinien już dawno tu być z pomocą – przemknęło mu przez myśl.  Swoją szczupłą dłonią sięgnął po różdżkę i zacisnął na niej swoje długie palce.  Bez słowa odszedł od Lucjusza i stanął nad Hermioną. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jej bladej ale spokojnej twarzy. Wziął głębszy wdech i policzył do dziesięciu po czym wypowiedział zaklęcie.



Snop czerwonego światła ugodził w nic niespodziewającego się Lucjusza, który poleciał kilka stóp do tyłu i uderzył z całej siły plecami o ścianę i upadł na podłogę tracąc chwilowo przytomność. Draco nachylił się nad Hermioną i pogładził ją delikatnie po policzku szeptając obietnice, że wyciągnie ją stąd i że nic już jej się nie stanie.  Pocałował ją w chłodne czoło i podszedł do Lucjusza, który powoli odzyskiwał przytomność. Draco sprawnie zaklęciem odebrał mu różdżkę, po czym swoją schował do tylnej kieszeni spodni i podciągnął rękawy kurtki. Szedł w stronę Lucjusza i napawał się widokiem przerażenia w jego oczach.
-Draco pogadajmy – powiedział podnosząc się z podłogi.
Draco jednym sprawnym ciosem powalił go z powrotem na ziemię po czym usiadł na nim okrakiem i bez opamiętania zaczął okładać go pięściami po twarzy, która powoli zmieniała swój kolor na siny.   Chciał mu dać nauczkę, odpłacić mu za to całe cierpienie, którego w życiu doznał.  Bił na oślep napędzany furią, która z minuty na minutę coraz bardziej go pochłaniała. Chciał zemścić się na nim za Narcyzę, za Hermionę, za wszystkich ludzi którzy przez niego wycierpieli.  Nagle poczuł jak silne ramiona krępują mu ruchu i odciągają od sponiewieranego Lucjusza, który splunął krwią na podłogę. Zaczął się szamotać i wyrywać z niedźwiedziego uścisku ale  wszelkie próby spełzły na niczym. Dopiero kiedy usłyszał spokojny głos swojego najlepszego kumpla przestał się szamotać.
-Uspokoiłeś się już?- Blaise spojrzał badawczo na swojego kumpla, a kiedy ten kiwnął twierdząco głową powoli go puścił.
-Dzięki.
-Nic panu nie jest panie Malfoy? – usłyszał głos Dumbledore’a, który właśnie do nich podszedł.
-Jestem cały- blondyn spojrzał na dyrektora po czym przeniósł wzrok na Ojca, który był właśnie podnoszony przez dwójkę nauczycieli – A co z nim?
-Jego miejsce jest w Azkabanie, gdzie czeka na niego pocałunek dementora.
Draco kiwnął głową na znak, że rozumie po czym podszedł do Hermiony, którą właśnie podnosili na niewidzialnych noszach i lewitowali w stronę wyjścia.

***

Hermiona od tygodnia leżała nieprzytomna w skrzydle szpitalnym. Według pani Pomfrey jej stan z dnia na dzień się polepsza, ale nawet ona sama nie była w stanie przewidzieć kiedy dziewczyna się wybudzi i  jakie skutki to ze sobą przyniesie. Mimo tego Draco nie tracił nadziei na to, że z Hermioną będzie wszystko w jak najlepszym porządku.  Codziennie od razu po zakończeniu lekcji przychodził do skrzydła szpitalnego i spędzał w nim większość swojego czasów dopóki pielęgniarce nie udało mu się go przegonić.  Sypiał po dwie, trzy godzinny dziennie ale nie przeszkadzało mu to, nie chciał przegapić momentu w którym, gryfonka w końcu odzyska przytomność. Chciał znów zobaczył głębię jej czekoladowych oczu w których zawsze dostrzegał wesołe iskierki. Chciał ponowie zobaczyć jak uśmiecha się do niego, a w policzkach robią się tak bardzo uwielbiane przez niego dołeczki.
-Draco – usłyszał głos przyjaciółki która stanęła za nim i położyła mu opiekuńczo rękę na ramieniu, którą objął – Jesteś wykończony, powinieneś się porządnie wyspać.
-Nie chcę.
-Wyglądasz okropnie –Paris nie dawała za wygraną – Ja z nią zostanę, a gdy tylko czegoś nowego się dowiem to od razu przyjdę do Ciebie.
-Naprawdę z nią zostaniesz?
-Pewnie.
-Może faktycznie dwie godziny snu dobrze mi zrobią  - odparł i wstał z krzesła – Dziękuje – pocałował w policzek blondynkę, która posłała w jego stronę przyjacielski uśmiech.

Kiedy szedł korytarzami w stronę prywatnych komnat prefektów usłyszał jak ktoś woła jego nazwisko na korytarzu.
-Malfoy!
-Czego chcesz Black? – odparł przyśpieszając trochę kroków, nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
-Możemy pogadać? – Black bez problemu zrównał się z blondynem i szli teraz ramię w ramię.
-Jestem zajęty – odburknął Malfoy.
-Tylko dwie minuty – nalegał – chodzi o Hermionę.
Na dźwięk imienia gryfonki, Draco przystanął.
-O co chodzi?
-Długo nad tym wszystkim myślałem, i jeśli tylko Hermiona się obudzi i nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego to obiecuję, że dam jej spokój.
-Co za szlachetny gest Black – Draco uśmiechnął się ironicznie i wyminął bruneta nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

Draco otworzył powoli oczy i spojrzał na zegarek który wskazywał ósmą wieczorem.  Przespał cały obiad i kolację, ale za to czuł się po raz pierwszy od tygodnia wypoczęty i gotowy do działania.  Usiadł wygodnie na łóżku i przeciągnął się by rozprostować zesztywniałe kości po czym jeszcze lekko zaspany skierował się w stronę łazienki.  Po letnim prysznicu, który przywrócił mu trzeźwość myślenia ubrał się i wszedł do salonu, gdzie czekał już na niego Diego, który nosem trącał jego nogę domagając się pieszczot.  Blondyn uśmiechnął się pod nosem i podrapał swojego pupila za uchem po czym napełnił jego miski świeżą karmą i wodą. Chwilę później do salonu jak burza wpadła podenerwowana Paris.
-Hermiona – powiedziała z lekką zadyszką – Obudziła się.
-Co z nią? – Draco poczuł dziwny ucisk w żołądku tak długo czekał na tą chwilę.
Paris delikatnie się zmieszała i spojrzała współczująco na swojego najlepszego przyjaciela.
-Paris? – Draco podszedł do blondynki – Coś jest nie tak prawda?
-Chyba będzie lepiej jeśli sam to zobaczysz na własne oczy  -odparła po dłuższym milczeniu.

Ślizgon wyminął przyjaciółkę i jak błyskawica popędził na siódme piętro w stronę skrzydła szpitalnego,  gdy tylko wszedł do pomieszczenia poczuł jak serce stanęło mu na jedną krótką chwilę by parę sekund później mogło rozpaść się na miliard najdrobniejszych kawałeczków, które raniły cale jego ciało.

32 komentarze:

  1. Pierwsza!- Przepraszam musiałam to powiedzieć
    Rozdział cudowny. No po prostu bomba. I dobrze tak Lucjuszowi, niech ma za swoje... biedna Mionka, kurczę, przerwałaś w takim ważnym momencie ale cóż... czekam na kolejny rozdział :*
    Pozdrawiam
    Princess Night

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze co mi przychodzi do głowy- utrata wzroku, albo pamięci ;'(
    Już bardziej bym wolała pamięci ( wiesz... taki tydzień- później wszystko w normie :D ) .
    Sprostałaś wyzwaniu, naprawdę świetny rozdział :D
    Strasznie mi się podobają opisy uczuć Miony i Dracona.
    I Black.. facet ma po prostu refleks!
    Nie mogę sobie wyobrazić Dracona na Lucjuszu... a chciałabym :D
    Szkoda, że go powstrzymali ;'(
    Jestem też ciekawa, kim byli pozostali Śmierciożercy.
    Czekam na kolejny rozdział, prooooszę dodaj go szybko :D
    Niech nic się jej poważnego nie stanie.. nie mało już Draco i Miona wycierpiali ..? ;c
    . http://dramione-miaa.blogspot.com/
    Victoria Blanc
    (dawniej Elanor Miaa Hope)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałaś być informowana, więc..
      Zapraszam na Rozdział IV po "krótkiej przerwie" :D
      http://dramione-miaa.blogspot.com/
      ''Victoria Miaa Blanc
      (dawniej Elanor Hope- Miaa Carpe)

      Usuń
    2. Jesteś blisko ale nie do końca tak będzie ;) a na nowy rozdział na pewno wpadnę ;)

      Usuń
    3. Zapraszam do mnie na Rozdział V :)
      Każdy komentarz mile widziany :** :D
      http://dramione-miaa.blogspot.com/

      Usuń
  3. Notka jak zawsze świetna! :) ehh ciekawe co z Hermioną, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Mam nadzieje że Lucjusz już się nie wywinie dementorom i będą mieli z nim już spokój.
    Pozdrawiam i weny życzę :)
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Lucjuszem rozdział jest już prawie zakończony ;)

      Usuń
  4. Wspanialy rozdzial. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny. Duuuzo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział powinien się ukazać do przyszłego piątku ;)

      Usuń
  5. Jak można przerywać w takim momencie, no przepraszam bardzo?
    Rozdział super, jeden z moich ulubionych! Przychodzi mi do głowy chyba tylko utrata pamięci, no ale jak niby Draco mógłby to zobaczyć, od razu po wejściu?
    Ciekawe, bardzo ciekawe :)
    Życzę dużo weny!
    http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było celowe! ;) Lubię kończyć w niespodziewanych momentach i dawać wam do myślenia ;)

      Usuń
  6. Rozdzial cudny piekny zaje*isty xD

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG! OMG!
    Dlaczego ty mi do cholery robis?!?!??!???
    Dlaczego w takim momencie?!?!?
    No Why????
    Ja tu czytam,czytam i nagle ni z gruchy ni z pietruchy koniec!!!
    Jak? Dlaczego? Co?

    Notka Zajebista!!!!!!
    Tamten moment o Draco na Lucjuszu był obłędny xD zaczęłam się ryć jak głupia xD
    Ale za koniec to ja cię chyba zabiję!

    Haha bój sie!

    Całuski i weny :*
    Glimmer ;3 (Amm ;3 )

    Zapraszam na http://nie-zapomnij-dramione-pamietaj.blogspot.com

    I na nowy blog http://dark-shadows-Dramione.blogspot.com

    ZAPRASZAM!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię grać Ci na nerwach to pewnie dlatego ^^

      Usuń
  8. Czemu w takim momencie zakończyłaś? Draco nokautujący Lucjusza to było coś :) mam nadzieję że szybko dodasz nowy rozdział bo ja MUSZĘ wiedzieć co się stało Hermionie ! :D

    Olix

    OdpowiedzUsuń
  9. Musiałaś? Skrzywdziłas mnie tym zakończeniem bardziej niż Lucjusz Hermione! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszamy przepraszam, ale z pewnością następnym rozdziałem też skrzywdze parę osób ;(

      Usuń
  10. Rany! Czekam na następny rozdział! Nareszcie dodałaś :) jeh! Jupi. Obstawiam brak pamięci i powrót do Blacka ;) nie! ;( nie chcę tego...
    Super rozdział pisz dalej ;D
    pozdrawiam Literka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt nie chce z wyjątkiem samego Blacka ;p

      Usuń
  11. Czemu do cholery mam przeczucie, że po raz kolejny Oliver jest powodem problemów? Ta akcja z Lucjuszem nie mogła się dobrze skończyć. Nawet nie chcę myśleć, co Draco zobaczył i jak bardzo niem to wstrząsnęło, choć jak już mówiłam mam pewne przypuszczenie i bardzo złe przeczucie. Tak, czy siak z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa czy te przypuszczenia sprawdzą się w kolejnym rozdziale ;)

      Usuń
  12. Na rozdział warto było czekać, bo działo się w nim naprawdę wiele. Chyba jak każdy mam ochotę udusić Cię za końcówkę. Tak się nie robi! Mam nadzieję, że w ramach rekompensaty nowy rozdział ukażę się już niebawem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że wam to zrekompensuje szybko nowym rozdziałem ;)

      Usuń
  13. Hermiona straci pamięć, a właściwie zapomni o wszystkim co przeżyła z Draco. Ostatni moment jaki zapamiętała to ten kiedy była jeszcze z Blackiem. Malfoy wejdzie do sali i zobaczy, że się całują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśle dokładnie tak samo jak osoba komentująca powyżej :)
      Lucjusz to niezły sukinsyn ;/
      Bardzo dobrze,że Draco tak go potraktował w końcu mógł odreagować całą nagromadzoną złość.
      Sama bym tak zrobiła.
      Rozdział świetny.
      Czekam na kolejny :]
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam ;p przekonacie się w kolejnym rozdziale ;)

      Usuń
  14. Naprawdę, zaczynam się o Ciebie martwić, moja droga. Wszystko w porządku? No wiesz, żeby zawsze wstawiać rozdział, kiedy ja wychodzę? A potem niby nie mogę skomentować, bo wychodzę i najzwyczajniej w świecie zapominam potem skomentować. :/
    Dziękuję bardzo za przypomnienie - mam nadzieję, że gdy w ciagu trzech dni nie napiszę komentarza - przypomnij mi, dobrze? :)
    Jakoś tak dziwnie mi komentować z pewnego odstępu czasu, gdyż uczucia przy czytaniu i pisaniu komentarza powinny być takie same, a teraz nie będą. Ale mimo to spróbuję jakoś przybliżyć Ci to, co czułam czytając.
    Zacznę od tego, iż zaskoczyło mnie to, że Blaise poprosi Harry'ego o pomoc. To naprawdę dziwne, ale jak się dłużej nad tym zastanowić - to nawet logiczne. :)
    Hermiona jak zwykle - co dzieli z Harry'm - syndrom bohatera i intelektualisty, chociaż w przeciwieństwie do Pottera - zachowała rozsądek. :D
    I Draco tutaj ukazał się jak prawdziwy Malfoy - sarkastyczny, obojętny, ale jednak dbający o to, na czym mu zależy. :D Bardzo dobrze :)
    Draco katujący ojca to... ku mojemu zdziwieniu [czysta krew i mugolskie sposoby załatwiania spraw?] naprawdę dobry pomysł! :D A i Dumbledore z tym tekstem "Nic panu nie jest, Panie Malfoy?" - myślałam, że chodzi o Lucjusza!
    Ale dziwie się, że Draco nie zareagował na pocałunek dementora... To zawsze mnie dziwi. Ta obojętność. : D Ale dobrze przedstawiłaś, plus dla Ciebie :)
    Hermiona jest w śpiączce, przerażające.. Ogólnie mam nadzieję, że ten ostatni akapit wróży coś dobrego, bo za dużo dramatu w tym Dramione, co mimo sprzeczności - jest nawet dobrą stroną, bo zbyt dużo tej słodyczy. :D
    A, i oczywiście rozmowa Draco z Oliverem - zniszczyłaś system! <3 Kocham Cię za to! <3
    Ogólnie bardzo dobre wrażenie i liczę na więcej. :) Mam nadzieję, że szybko napiszesz coś nowego i pokażesz nam, co dzieje się z Granger. :)
    Weny i czasu Ci życzę, abyś częściej pisała. :)
    Pozdrawiam:
    Ashta :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam za spam!
    Zapraszamy do brania udziału w pierwszym konkursie Katalogu Granger! Podane są trzy tematy, interpretacja dowolna - czegóż chcieć więcej? Klawiatury w dłoń! Czekamy na Wasze prace. :)
    Więcej informacji na temat konkursu na katalog-granger.blogspot.com/

    Pozdrawiamy,
    Załoga Katalogu Granger.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witamy bardzo serdecznie! Katalog Dramione zmienił swój profil i stał się Katalogiem Potterowskim. Wszystkie wcześniej zgłoszone blogi zostały przeniesione pod nowy adres i przypisane do nowych kategorii. Prosimy o zmianę naszego starego adresu bloga i buttonu na nowy. Pozdrawiamy i przepraszamy za kłopot!
    http://wszystko-co-potterowskie-katalog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie! Dlaczego przerwalas w takim momencie? Dobrze ze Lucjusz nie bedzie ich wiecej niepokoil. Podziwiam Hermione, dziewczyma ma dume ;)

    OdpowiedzUsuń