Ściskam Avadka ;*
~~*~~*~~*~~
Kolacja w Wielkiej Sali powoli dobiegała końca i większość
uczniów rozeszło się już do swoich pokoi wspólnych z zamiarem spędzenia reszty
wieczoru w towarzystwie przyjaciół. Blaise Zabini schodził właśnie do lochów
kiedy poczuł jak coś dużego i ciężkiego wskakuje na niego i z impetem przewraca
na chłodną posadzkę.
-Diego? – zdziwiony widokiem psa zrzucił go z siebie po czym
podniósł się i podrapał czworonoga za
uchem przyglądając się mu uważnie – Co tam masz? – zapytał po czym z lekkim
grymasem na ustach wziął od psa zaśliniony kawałek pergaminu. Kiedy tylko przeczytał jego zawartość, poczuł
jak cała krew odpływa z jego twarzy. Nie zastanawiając się zbyt długo puścił
się biegiem w stronę wieży gryfindoru, przeskakując co dwa stopnie na raz i
przepychając się przez grupki niezadowolonych uczniów, którzy posyłali w jego
stronę wyzwiska. W końcu z lekką zadyszką dobiegł do portretu Grubej Damy i
uświadomił sobie, że przecież nie zna hasła, a wszelkie prośby o wpuszczenie
kończyły się fiaskiem. Po niecałym
kwadransie oczekiwania portret odsunął się i z przejścia wyszedł jakiś
trzecioklasista. Brunet mimo niezadowolenia Grubej Damy skorzystał z okazji i
prześlizgnął się do zatłoczonego pokoju wspólnego gryfonów.
-Gdzie jest Potter? – zawołał, a kilka ciekawskich głów
spojrzało w jego stronę – Co się tak gapicie?
- syknął poirytowany – Mowę wam odebrało?
-Blaise co ty tu robisz? – usłyszał zaskoczony głos Ginny,
która właśnie weszła do salonu.
-Muszę pilnie porozmawiać z Potterem – odparł – Wiesz gdzie
go znajdę?
-Jest u siebie – odparła uważnie przyglądając się
podenerwowanej twarzy narzeczonego – Coś się stało?
-Później ci wytłumaczę – rzucił szybko i skierował się w
stronę dormitorium chłopców, a Ginny podążyła za nim.
Bez pukania owtorzył drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Odetchnął z lekką ulgą kiedy zobaczył Pottera pochylonego nad błyskawicą.
-Hermiona ma kłopoty – wypalił
bez żadnego powitania i podał wybrańcowi pośliniaczony list od Lucjusza.
-Co się stało Hermionie? – do
dormitorium weszła Ginny, która pobladła ze strachu.
-Tylko się nie denerwuj dobrze?
Dziewczyna kiwnęła twierdząco
głową i z zapartym tchem wyczekiwała odpowiedzi.
-Lucjusz ją ma – odparł w końcu
Blaise i przytulił do siebie gryfonkę, kiedy zobaczył jak zamiera z przerażenia
– Wszystko będzie dobrze – starał się zabrzmieć przekonująco mimo, że sam nie
wierzył w to co mówi. Wiedział dobrze, że po Lucjuszu można się wszystkiego
spodziewać i są minimalne szanse na to, żeby Hermiona i Draco wyszli z tego
cało - Weź list i idź do Paris,
powiadomcie dyrektora – nakazał.
-A co z tobą? – zapytała ufnie
się w niego wpatrując.
-Pójdę z Harrym i poszukamy
Dracona.
-Tylko wróć cały i zdrowy –
powiedziała i pocałowała go delikatnie po czym szybko skierowała się w stronę
prywatnych komnat Paris.
***
Hermiona odzyskała przytomność i
pierwsze co poczuła to promieniujący ból wzdłuż całej czaski. W ustach jej
zaschło, a do nozdrzy docierał intensywny zapach stęchlizny. Nie musiała się
nawet rozglądać by wiedzieć, że znajduje się we Wrzeszczącej Chacie. Ale co
właściwie tutaj robi?. Intensywnie szukała odpowiedzi na to pytanie kiedy
przypomniał się jej leżący nieprzytomnie na błoniach Olivier. Nie wiele się
zastanawiając podniosła się do pozycji siedzącej i rozejrzała po
pomieszczeniu. Światło księżyca
przebijało się przez zabite deskami okna, oświetlając pokój. Ściany i podłogi były brudne od gromadzącej
się przez lata warstwy kurzu, a kolorowe zeschnięte liście muskały delikatnie spróchniałą podłogę. W
kącie po prawej stronie stało stare, zardzewiałe metalowe łóżko, które
kojarzyło się gryfonce z opuszczonym szpitalem psychiatrycznym. Na ścianach wisiały krzywo obrazy,
przedstawiające krwawe sceny z wilkołakami i wampirami mordującymi siebie
nawzajem. Dopiero kiedy jej wzrok padł
na starą wyświechtaną kanapę zadrżała z przerażenia. Błękitne tęczówki intensywnie się jej
przyglądały, śledząc dokładnie każdy jej ruch. Mimo strachu jaki czuła,
podniosła się i z dumnie uniesioną głową spojrzała hardo na sponiewieranego
przez więzienie mężczyznę. Dyskretnie sięgnęła ręką do tylnej kieszeni spodni
gdzie zazwyczaj trzymała różdżkę, ale ku jej zdziwieniu jej tam nie było.
-Tego szukasz? – mężczyzna wstał
z kanapy i przybliżył się do gryfonki, obracając demonstracyjnie w swoich
chudych palcach różdżkę dziewczyny.
Hermiona mogła mu się teraz dokładnie przyjrzeć. Wyglądał jak wrak człowieka i w ogóle nie
przypominał tego Lucjusza, którego zapamiętała.
Był strasznie wychudzone, a fioletowe sińce pod oczami świadczyły o
niejednej nieprzespanej nocy i solidnym
zmęczeniu. Niegdyś jego długie, gęste blond włosy, zamieniły się w jedną
wielką plątaninę żółtych kołtunów, a błękitne oczy straciły swój dawny blask.
Lucjusz powoli zbliżył się do
przerażonej dziewczyny i ujął jej podbródek w swoje długie, szponiaste i brudne
dłonie i przyjrzał się jej uważnie po czym prychnął z pogardą.
-Naprawdę nie wiem co Draco widzi
w takiej szlamie jak ty – odparł leniwie wracając na swoje stałe miejsce na
kanapie i ponownie utkwił wzrok w gryfonce.
Hermiona błądziła wzrokiem w
pomieszczeniu z nadzieją, że znajdzie sposób na ucieczkę, jej nadzieje prysły
jak bańka mydlana, kiedy kątem oka dostrzegła dwie postacie czające się na
korytarzu. Ze zdenerwowania przygryzła
dolną wargę, nie pozostawało jej nic innego jak grać na zwłokę i modlić się w
duchu o to, żeby ktokolwiek zauważył jej zniknięcie i zaczął jej szukać. Pozbierała resztki swojej dumy jaka jej
pozostała i z ironicznym uśmiechem na ustach spojrzała wyzywająco na
Lucjusza.
-Myślisz, że cokolwiek tym
osiągniesz? – odezwała się w końcu.
-Może – odparł krótko.
-On cię nienawidzi – Hermiona nie
dawała za wygraną – Nigdy nie wybaczy ci tego co zrobiłeś Narcyzie.
-Nie waż się przy mnie wypowiadać
imienia mojej żony – Lucjusz podszedł do dziewczyny i uderzył ją z całej siły
pięścią w twarz. Hermiona zatoczyła się
i upadła na drewnianą podłogę, schowała twarz za kurtyną swoich kasztanowych
włosów, a opuszkami palców dotknęła opuchniętej wargi, z której zaczęła sączyć
się krew. Zanim zdążyła zareagować
poczuła jak dłoń mężczyzny zaciska się na jej włosach i podnosi ją do góry.
-Masz jeszcze coś do dodania? –
wysyczał jej do ucha, po czym oddalił się od niej o parę kroków.
-Współczuję ci – odparła po
dłuższym namyśle – Desperacko walczysz o to co już dawno straciłeś i nigdy tego
nie odzyskasz. Jesteś skończony i jedyne co cię czeka to walka z obłędem w
który popadłeś – po tych słowach bacznie
obserwowała reakcję byłego śmierciożercy, po którym nie wiedziała czego się
spodziewać. W każdej chwili mógł zrobić coś nieprzewidywalnego.
***
Draco szybkim krokiem przemierzał
ciemny tunel prowadzący do Wrzeszczącej Chaty.
Zimny pot spływał mu po karku, przyprawiając tym samym o gęsią skórkę na
całym ciele. Z każdym kolejnym krokiem
narastało w nim coraz więcej obaw, a pewność siebie jaką czuł zaledwie parę
minut temu pękła jak bańka mydlana. Za
wszelką cenę chciał uratować Hermionę, ale wiedział że nie może działać
pochopnie i pod wpływem impulsu. Musiał
mieć jakiś plan albo przynajmniej jego namiastkę aby przechytrzyć Ojca i
uratować życie gryfonki. Gdy zagłębiał
się coraz bardziej w ciemności korytarza, cichy głosik w jego głowie podpowiadał
mu, że działanie w pojedynkę nie jest zbyt dobrym pomysłem i że powinien
poczekać aż nadejdzie pomoc. Jednak nie potrafił siedzieć i czekać bezczynnie,
kiedy Hermiona jest sama z jego Ojcem zdana tylko i wyłącznie na jego łaskę.
Resztki jego opanowania w jednej chwili prysły jak bańka mydlana,
kiedy tylko usłyszał przeraźliwy, rozdzierający uszy krzyk gryfonki. Nie
zastanawiając się ani chwili dłużej jak błyskawica pomknął przed siebie w głąb
ciemnego korytarza, dopiero gdy dotarł do starych spróchniałych schodów
zatrzymał się na chwilę, by wziąć kilka głębszych oddechów i ostrożnie zaczął
wspinać się po schodach, ze skupieniem stawiając każdy kolejny krok, a na każde
skrzypnięcie starych desek krzywił się w duchu.
Kiedy wreszcie dotarł na pierwsze piętro, najciszej jak tylko mógł podszedł
do pokoju z którego sączyło się delikatnie światło. Wychylił się ostrożnie zza
framugi i kątem oka dostrzegł dwóch mężczyzn ubranych w szaty śmierciożerców,
którzy z zapałem o czymś dyskutowali.
Blondyn cofnął się do tyłu co spowodowało głośne skrzypnięcie drewnianej
podłogi.
-Kto tam jest? – usłyszał
zachrypnięty głos jednego z mężczyzn.
Ślizgon przyległ plecami do
zimnej ściany i ścisnął mocniej różdżkę, którą trzymał w gotowości, a kiedy tylko mężczyzna wyszedł na korytarz
wycelował w niego różdżką i posłał w jego stronę drętwotę. Snop czerwonego
światła ugodził mężczyznę prosto w klatkę piersiową. Huk upadającego ciała zagłuszył kolejny
przeraźliwy i przesiąknięty bólem krzyk Hermiony. Draco poczuł jak po jego
ciele przechodzą ciarki. Wiedział, że ma coraz mniej czasu i musi się
pośpieszyć. Po pokonaniu pierwszego
przeciwnika, pewniejszy siebie wszedł do pokoju i zanim drugi mężczyzna zdążył
w jakikolwiek sposób zareagować, leżał już na ziemi powalone przez zaklęcie
posłane mu przez ślizgona. Następnie
Draco posadził ich plecami do siebie i spętał niewidzialnymi linami. Na wszelki
wypadek zabrał też różdżki i włożył je do tylnej kieszeni spodni.
Dopiero kiedy wyszedł na korytarz i spojrzał na kręte schody prowadzące
na drugie piętro gdzie zapewne znajdował się jego Ojciec znęcający się na
niewinnej dziewczynie, dotarło do niego że w całym domu panuje przerażająca
cisza, którą zakłócał od czasu do czasu wyjący wiatr. Nadszedł właśnie ten moment, którego najbardziej
się obawiał, musiał zmierzyć się ze swoimi koszmarami. Musiał stawić czoła
mężczyźnie, który jest jego Ojcem. Wziął
kilka głębszych wdechów, a przerażenie na swojej twarzy zastąpił maską
obojętności.
Draco stanął pod spróchniałymi
dębowymi drzwiami przez chwilę zastanawiał się czy nie zapukać, ale po dłuższym
namyśle zrezygnował i delikatnie je popchnął. Pod naciskiem jego dłoni drzwi
otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Wszedł do tonącego w półmroku pomieszczenia, a
pierwsze co zobaczył to bladą twarz Hermiony, która leżała nieprzytomna na zakurzonej
podłodze. Poczuł odrobinę ulgi kiedy zobaczył, jak klatka gryfonki ledwie
zauważalnie unosi się i opada. Na widok
jej w takim stanie czuł jak serce rozpada mu się na miliard kawałków. Wiedział,
że nigdy sobie nie wybaczy tego, że musiała tyle przez niego wycierpieć. Miał
ochotę podbiec do niej, upewnić się czy aby na pewno wszystko z nią w porządku,
ale wiedział że to wszystko pogorszyło by tylko całą popieprzoną sytuację. Oderwał spojrzenie od dziewczyny i spojrzał w
końcu na swojego Ojca, który przyglądał mu się podejrzliwie.
-Witaj Draco – odezwał się w
końcu, i podszedł do syna żeby go objąć na powitanie, lecz ten nie odwzajemnił
uścisku – Tak się dzisiaj wita Ojca? – zapytał kpiąco.
-Okropnie wyglądasz – odparło w
końcu Draco i wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu, po czym wyminął ojca i
usiadł na starej wyświechtanej kanapie – Co zamierzasz z nią zrobić? – zapytał
w końcu i spojrzał obojętnie na nieprzytomną gryfonkę.
Lucjusz zmarszczył brwi i zaczął
krążyć po pokoju, uważnie przyglądając się synowi. Nie takiej reakcji się
spodziewał. Był pewny, że Draco za wszelką cenę będzie chciał ocalić
dziewczynę.
-Myślałem, żeby ją zabić – odparł
i uważnie obserwował reakcję syna.
-Jak tam sobie chcesz – wzruszył
ramionami – To tylko szlama.
-Nie zależy ci na niej? –Lucjusz
nie spuszczał z oczu syna.
-Nie.
-To po co tu jesteś?
-Chciałem na własne oczy się
przekonać jak bardzo sięgnąłeś dna – odparł patrząc w oczy Lucjuszowi, który
cicho się zaśmiał.
-Zawsze byłeś dobrym kłamcą, ale
mnie nie zabierzesz – ton głosu Lucjusza zrobił się chłodniejszy – Wiem, że
łączy cię coś z tą dziewuchą.
Na słowa ojca Draco parsknął
ironicznym śmiechem po czym podniósł się z kanapy i stanął naprzeciwko
Lucjusza, od którego był o kilka centymetrów wyższy.
-Chcesz prawdy? – jego głos
ociekał pogardą- Proszę o to ona.
Granger jest tylko kolejną panienką, którą chciałem zaliczyć, a żeby to zrobić
musiałem się do niej zbliżyć i zdobyć jej zaufanie, co wcale nie było łatwe po
tylu latach wojny jaką między sobą toczyliśmy.
Dla twojej wiadomości nic dla mnie nie znaczy – ostatnie słowa wysyczał
przez zęby i wyminął ojca kierując się w stronę wyjścia.
-Udowodnij.
Draco stanął jak spetryfikowany w
połowie drogi do wyjścia z pokoju.
-Co?
-Zabij ją – Lucjusz podszedł do
syna i wyciągnął w jego stronę różdżkę, która należała do Hermiony – Jeśli nic
dla ciebie nie znaczy to ją zabij.
Draco z niedowierzaniem patrzył
na tak dobrze znaną mu różdżkę. Czuł że znalazł się w potrzasku, w punkcie bez
wyjścia. Wiedział, że jeśli czegoś zaraz
nie wymyśli to wszystko wyjdzie na jaw. Cholerny
Blaise powinien już dawno tu być z pomocą – przemknęło mu przez myśl. Swoją szczupłą dłonią sięgnął po różdżkę i
zacisnął na niej swoje długie palce. Bez
słowa odszedł od Lucjusza i stanął nad Hermioną. Przez dłuższą chwilę
przyglądał się jej bladej ale spokojnej twarzy. Wziął głębszy wdech i policzył
do dziesięciu po czym wypowiedział zaklęcie.
Snop czerwonego światła ugodził w
nic niespodziewającego się Lucjusza, który poleciał kilka stóp do tyłu i
uderzył z całej siły plecami o ścianę i upadł na podłogę tracąc chwilowo
przytomność. Draco nachylił się nad Hermioną i pogładził ją delikatnie po
policzku szeptając obietnice, że wyciągnie ją stąd i że nic już jej się nie
stanie. Pocałował ją w chłodne czoło i
podszedł do Lucjusza, który powoli odzyskiwał przytomność. Draco sprawnie
zaklęciem odebrał mu różdżkę, po czym swoją schował do tylnej kieszeni spodni i
podciągnął rękawy kurtki. Szedł w stronę Lucjusza i napawał się widokiem
przerażenia w jego oczach.
-Draco pogadajmy – powiedział
podnosząc się z podłogi.
Draco jednym sprawnym ciosem
powalił go z powrotem na ziemię po czym usiadł na nim okrakiem i bez
opamiętania zaczął okładać go pięściami po twarzy, która powoli zmieniała swój
kolor na siny. Chciał mu dać nauczkę,
odpłacić mu za to całe cierpienie, którego w życiu doznał. Bił na oślep napędzany furią, która z minuty
na minutę coraz bardziej go pochłaniała. Chciał zemścić się na nim za Narcyzę,
za Hermionę, za wszystkich ludzi którzy przez niego wycierpieli. Nagle poczuł jak silne ramiona krępują mu
ruchu i odciągają od sponiewieranego Lucjusza, który splunął krwią na podłogę. Zaczął
się szamotać i wyrywać z niedźwiedziego uścisku ale wszelkie próby spełzły na niczym. Dopiero
kiedy usłyszał spokojny głos swojego najlepszego kumpla przestał się szamotać.
-Uspokoiłeś się już?- Blaise
spojrzał badawczo na swojego kumpla, a kiedy ten kiwnął twierdząco głową powoli
go puścił.
-Dzięki.
-Nic panu nie jest panie Malfoy?
– usłyszał głos Dumbledore’a, który właśnie do nich podszedł.
-Jestem cały- blondyn spojrzał na
dyrektora po czym przeniósł wzrok na Ojca, który był właśnie podnoszony przez
dwójkę nauczycieli – A co z nim?
-Jego miejsce jest w Azkabanie,
gdzie czeka na niego pocałunek dementora.
Draco kiwnął głową na znak, że
rozumie po czym podszedł do Hermiony, którą właśnie podnosili na niewidzialnych
noszach i lewitowali w stronę wyjścia.
***
Hermiona od tygodnia leżała
nieprzytomna w skrzydle szpitalnym. Według pani Pomfrey jej stan z dnia na
dzień się polepsza, ale nawet ona sama nie była w stanie przewidzieć kiedy
dziewczyna się wybudzi i jakie skutki to
ze sobą przyniesie. Mimo tego Draco nie tracił nadziei na to, że z Hermioną
będzie wszystko w jak najlepszym porządku. Codziennie od razu po zakończeniu lekcji
przychodził do skrzydła szpitalnego i spędzał w nim większość swojego czasów
dopóki pielęgniarce nie udało mu się go przegonić. Sypiał po dwie, trzy godzinny dziennie ale nie
przeszkadzało mu to, nie chciał przegapić momentu w którym, gryfonka w końcu
odzyska przytomność. Chciał znów zobaczył głębię jej czekoladowych oczu w
których zawsze dostrzegał wesołe iskierki. Chciał ponowie zobaczyć jak uśmiecha
się do niego, a w policzkach robią się tak bardzo uwielbiane przez niego
dołeczki.
-Draco – usłyszał głos
przyjaciółki która stanęła za nim i położyła mu opiekuńczo rękę na ramieniu,
którą objął – Jesteś wykończony, powinieneś się porządnie wyspać.
-Nie chcę.
-Wyglądasz okropnie –Paris nie
dawała za wygraną – Ja z nią zostanę, a gdy tylko czegoś nowego się dowiem to
od razu przyjdę do Ciebie.
-Naprawdę z nią zostaniesz?
-Pewnie.
-Może faktycznie dwie godziny snu
dobrze mi zrobią - odparł i wstał z
krzesła – Dziękuje – pocałował w policzek blondynkę, która posłała w jego
stronę przyjacielski uśmiech.
Kiedy szedł korytarzami w stronę
prywatnych komnat prefektów usłyszał jak ktoś woła jego nazwisko na korytarzu.
-Malfoy!
-Czego chcesz Black? – odparł
przyśpieszając trochę kroków, nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
-Możemy pogadać? – Black bez
problemu zrównał się z blondynem i szli teraz ramię w ramię.
-Jestem zajęty – odburknął
Malfoy.
-Tylko dwie minuty – nalegał –
chodzi o Hermionę.
Na dźwięk imienia gryfonki, Draco
przystanął.
-O co chodzi?
-Długo nad tym wszystkim
myślałem, i jeśli tylko Hermiona się obudzi i nie będzie chciała mieć ze mną
nic wspólnego to obiecuję, że dam jej spokój.
-Co za szlachetny gest Black –
Draco uśmiechnął się ironicznie i wyminął bruneta nie czekając na jakąkolwiek
odpowiedź.
Draco otworzył powoli oczy i
spojrzał na zegarek który wskazywał ósmą wieczorem. Przespał cały obiad i kolację, ale za to czuł
się po raz pierwszy od tygodnia wypoczęty i gotowy do działania. Usiadł wygodnie na łóżku i przeciągnął się by
rozprostować zesztywniałe kości po czym jeszcze lekko zaspany skierował się w
stronę łazienki. Po letnim prysznicu,
który przywrócił mu trzeźwość myślenia ubrał się i wszedł do salonu, gdzie
czekał już na niego Diego, który nosem trącał jego nogę domagając się pieszczot. Blondyn uśmiechnął się pod nosem i podrapał
swojego pupila za uchem po czym napełnił jego miski świeżą karmą i wodą. Chwilę
później do salonu jak burza wpadła podenerwowana Paris.
-Hermiona – powiedziała z lekką
zadyszką – Obudziła się.
-Co z nią? – Draco poczuł dziwny
ucisk w żołądku tak długo czekał na tą chwilę.
Paris delikatnie się zmieszała i
spojrzała współczująco na swojego najlepszego przyjaciela.
-Paris? – Draco podszedł do
blondynki – Coś jest nie tak prawda?
-Chyba będzie lepiej jeśli sam to
zobaczysz na własne oczy -odparła po
dłuższym milczeniu.
Ślizgon wyminął przyjaciółkę i
jak błyskawica popędził na siódme piętro w stronę skrzydła szpitalnego, gdy tylko wszedł do pomieszczenia poczuł jak
serce stanęło mu na jedną krótką chwilę by parę sekund później mogło rozpaść
się na miliard najdrobniejszych kawałeczków, które raniły cale jego ciało.
Pierwsza!- Przepraszam musiałam to powiedzieć
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. No po prostu bomba. I dobrze tak Lucjuszowi, niech ma za swoje... biedna Mionka, kurczę, przerwałaś w takim ważnym momencie ale cóż... czekam na kolejny rozdział :*
Pozdrawiam
Princess Night
Dziękuję bardzo ;)
UsuńPierwsze co mi przychodzi do głowy- utrata wzroku, albo pamięci ;'(
OdpowiedzUsuńJuż bardziej bym wolała pamięci ( wiesz... taki tydzień- później wszystko w normie :D ) .
Sprostałaś wyzwaniu, naprawdę świetny rozdział :D
Strasznie mi się podobają opisy uczuć Miony i Dracona.
I Black.. facet ma po prostu refleks!
Nie mogę sobie wyobrazić Dracona na Lucjuszu... a chciałabym :D
Szkoda, że go powstrzymali ;'(
Jestem też ciekawa, kim byli pozostali Śmierciożercy.
Czekam na kolejny rozdział, prooooszę dodaj go szybko :D
Niech nic się jej poważnego nie stanie.. nie mało już Draco i Miona wycierpiali ..? ;c
. http://dramione-miaa.blogspot.com/
Victoria Blanc
(dawniej Elanor Miaa Hope)
Chciałaś być informowana, więc..
UsuńZapraszam na Rozdział IV po "krótkiej przerwie" :D
http://dramione-miaa.blogspot.com/
''Victoria Miaa Blanc
(dawniej Elanor Hope- Miaa Carpe)
Jesteś blisko ale nie do końca tak będzie ;) a na nowy rozdział na pewno wpadnę ;)
UsuńZapraszam do mnie na Rozdział V :)
UsuńKażdy komentarz mile widziany :** :D
http://dramione-miaa.blogspot.com/
Notka jak zawsze świetna! :) ehh ciekawe co z Hermioną, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Mam nadzieje że Lucjusz już się nie wywinie dementorom i będą mieli z nim już spokój.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Aneta
Z Lucjuszem rozdział jest już prawie zakończony ;)
UsuńWspanialy rozdzial. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny. Duuuzo weny
OdpowiedzUsuńNowy rozdział powinien się ukazać do przyszłego piątku ;)
UsuńJak można przerywać w takim momencie, no przepraszam bardzo?
OdpowiedzUsuńRozdział super, jeden z moich ulubionych! Przychodzi mi do głowy chyba tylko utrata pamięci, no ale jak niby Draco mógłby to zobaczyć, od razu po wejściu?
Ciekawe, bardzo ciekawe :)
Życzę dużo weny!
http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/
To było celowe! ;) Lubię kończyć w niespodziewanych momentach i dawać wam do myślenia ;)
UsuńRozdzial cudny piekny zaje*isty xD
OdpowiedzUsuńOMG! OMG!
OdpowiedzUsuńDlaczego ty mi do cholery robis?!?!??!???
Dlaczego w takim momencie?!?!?
No Why????
Ja tu czytam,czytam i nagle ni z gruchy ni z pietruchy koniec!!!
Jak? Dlaczego? Co?
Notka Zajebista!!!!!!
Tamten moment o Draco na Lucjuszu był obłędny xD zaczęłam się ryć jak głupia xD
Ale za koniec to ja cię chyba zabiję!
Haha bój sie!
Całuski i weny :*
Glimmer ;3 (Amm ;3 )
Zapraszam na http://nie-zapomnij-dramione-pamietaj.blogspot.com
I na nowy blog http://dark-shadows-Dramione.blogspot.com
ZAPRASZAM!!
Lubię grać Ci na nerwach to pewnie dlatego ^^
UsuńCzemu w takim momencie zakończyłaś? Draco nokautujący Lucjusza to było coś :) mam nadzieję że szybko dodasz nowy rozdział bo ja MUSZĘ wiedzieć co się stało Hermionie ! :D
OdpowiedzUsuńOlix
Do piątku no pewno uda mi się go dodać ;)
UsuńMusiałaś? Skrzywdziłas mnie tym zakończeniem bardziej niż Lucjusz Hermione! :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszamy przepraszam, ale z pewnością następnym rozdziałem też skrzywdze parę osób ;(
UsuńRany! Czekam na następny rozdział! Nareszcie dodałaś :) jeh! Jupi. Obstawiam brak pamięci i powrót do Blacka ;) nie! ;( nie chcę tego...
OdpowiedzUsuńSuper rozdział pisz dalej ;D
pozdrawiam Literka :))
Chyba nikt nie chce z wyjątkiem samego Blacka ;p
UsuńCzemu do cholery mam przeczucie, że po raz kolejny Oliver jest powodem problemów? Ta akcja z Lucjuszem nie mogła się dobrze skończyć. Nawet nie chcę myśleć, co Draco zobaczył i jak bardzo niem to wstrząsnęło, choć jak już mówiłam mam pewne przypuszczenie i bardzo złe przeczucie. Tak, czy siak z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Jestem ciekawa czy te przypuszczenia sprawdzą się w kolejnym rozdziale ;)
UsuńNa rozdział warto było czekać, bo działo się w nim naprawdę wiele. Chyba jak każdy mam ochotę udusić Cię za końcówkę. Tak się nie robi! Mam nadzieję, że w ramach rekompensaty nowy rozdział ukażę się już niebawem. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście że wam to zrekompensuje szybko nowym rozdziałem ;)
UsuńHermiona straci pamięć, a właściwie zapomni o wszystkim co przeżyła z Draco. Ostatni moment jaki zapamiętała to ten kiedy była jeszcze z Blackiem. Malfoy wejdzie do sali i zobaczy, że się całują.
OdpowiedzUsuńMyśle dokładnie tak samo jak osoba komentująca powyżej :)
UsuńLucjusz to niezły sukinsyn ;/
Bardzo dobrze,że Draco tak go potraktował w końcu mógł odreagować całą nagromadzoną złość.
Sama bym tak zrobiła.
Rozdział świetny.
Czekam na kolejny :]
Pozdrawiam :*
Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam ;p przekonacie się w kolejnym rozdziale ;)
UsuńNaprawdę, zaczynam się o Ciebie martwić, moja droga. Wszystko w porządku? No wiesz, żeby zawsze wstawiać rozdział, kiedy ja wychodzę? A potem niby nie mogę skomentować, bo wychodzę i najzwyczajniej w świecie zapominam potem skomentować. :/
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za przypomnienie - mam nadzieję, że gdy w ciagu trzech dni nie napiszę komentarza - przypomnij mi, dobrze? :)
Jakoś tak dziwnie mi komentować z pewnego odstępu czasu, gdyż uczucia przy czytaniu i pisaniu komentarza powinny być takie same, a teraz nie będą. Ale mimo to spróbuję jakoś przybliżyć Ci to, co czułam czytając.
Zacznę od tego, iż zaskoczyło mnie to, że Blaise poprosi Harry'ego o pomoc. To naprawdę dziwne, ale jak się dłużej nad tym zastanowić - to nawet logiczne. :)
Hermiona jak zwykle - co dzieli z Harry'm - syndrom bohatera i intelektualisty, chociaż w przeciwieństwie do Pottera - zachowała rozsądek. :D
I Draco tutaj ukazał się jak prawdziwy Malfoy - sarkastyczny, obojętny, ale jednak dbający o to, na czym mu zależy. :D Bardzo dobrze :)
Draco katujący ojca to... ku mojemu zdziwieniu [czysta krew i mugolskie sposoby załatwiania spraw?] naprawdę dobry pomysł! :D A i Dumbledore z tym tekstem "Nic panu nie jest, Panie Malfoy?" - myślałam, że chodzi o Lucjusza!
Ale dziwie się, że Draco nie zareagował na pocałunek dementora... To zawsze mnie dziwi. Ta obojętność. : D Ale dobrze przedstawiłaś, plus dla Ciebie :)
Hermiona jest w śpiączce, przerażające.. Ogólnie mam nadzieję, że ten ostatni akapit wróży coś dobrego, bo za dużo dramatu w tym Dramione, co mimo sprzeczności - jest nawet dobrą stroną, bo zbyt dużo tej słodyczy. :D
A, i oczywiście rozmowa Draco z Oliverem - zniszczyłaś system! <3 Kocham Cię za to! <3
Ogólnie bardzo dobre wrażenie i liczę na więcej. :) Mam nadzieję, że szybko napiszesz coś nowego i pokażesz nam, co dzieje się z Granger. :)
Weny i czasu Ci życzę, abyś częściej pisała. :)
Pozdrawiam:
Ashta :3
Przepraszam za spam!
OdpowiedzUsuńZapraszamy do brania udziału w pierwszym konkursie Katalogu Granger! Podane są trzy tematy, interpretacja dowolna - czegóż chcieć więcej? Klawiatury w dłoń! Czekamy na Wasze prace. :)
Więcej informacji na temat konkursu na katalog-granger.blogspot.com/
Pozdrawiamy,
Załoga Katalogu Granger.
Witamy bardzo serdecznie! Katalog Dramione zmienił swój profil i stał się Katalogiem Potterowskim. Wszystkie wcześniej zgłoszone blogi zostały przeniesione pod nowy adres i przypisane do nowych kategorii. Prosimy o zmianę naszego starego adresu bloga i buttonu na nowy. Pozdrawiamy i przepraszamy za kłopot!
OdpowiedzUsuńhttp://wszystko-co-potterowskie-katalog.blogspot.com
Nie! Dlaczego przerwalas w takim momencie? Dobrze ze Lucjusz nie bedzie ich wiecej niepokoil. Podziwiam Hermione, dziewczyma ma dume ;)
OdpowiedzUsuń